Advertisement
Menu
/ marca.com

Dlaczego Real nie kupił stopera?

Nacho odszedł, Yoro nie przyszedł, bo wybrał pieniądze. Na horyzoncie pojawił się więc Joan Martínez ze szkółki, ale odniósł kontuzję. Pomimo tak burzliwego rozwoju sytuacji w kontekście obsady środka obrony, klub nie zmienił swojej strategii i jednoznacznie odrzucił możliwość przeprowadzenia spontanicznego transferu stopera.

Foto: Dlaczego Real nie kupił stopera?
Joan Martínez. (fot. Getty Images)

Najpierw Yoro, później Joan. Obaj mieli stanowić rozwiązanie więcej niż widocznego kłopotu z uzupełnieniem deficytów kadrowych na środku obrony. Nie jest to zresztą nowa sytuacja. Kibice i dziennikarze nie potrafią tego zrozumieć, jednak działacze bez wahania kontynuują swoją politykę jasno nastawioną na definitywny kres kupowania dla samego kupowania. Choć momentami wydawać się może, że dyrekcja jest wierna swym założeniom aż do przesady, to jednak u podstawy są one całkiem logiczne. Klub nie chce wpadać w pułapki, w jakie wpadają regularnie inni, co potem odbija się na finansach i aspekcie sportowym. Przede wszystkim należy stawiać na optymalizowanie tego, czym już się dysponuje. 

Yoro koniec końców odszedł do United, bo ma tam szansę zarobić nieporównywalnie lepiej (9,5 miliona zamiast 2,5). Francuz miał przyszykowane miejsce w stolicy Hiszpanii, ale postanowił odwrócić się plecami. Reakcja Królewskich na ten obrót spraw była taka, jak zawsze. Jeśli na rynku pojawi się podobna opcja, fantastycznie. Jeśli nie – wystarczy nam to, co mamy. Decyzja byłego gracza Lille rzecz jasna w pewien sposób zabolała włodarzy, ale nie zmusiła ich do zmian w działaniu. 

Na horyzoncie szybko pojawił się Joan Martínez. W trakcie przedsezonowych sparingów wielu mogło pomyśleć sobie, że ten chłopak nie opuści już pierwszego zespołu. I zapewne mogło się tak stać, gdyby nie poważny uraz. Tak czy inaczej, nie powstrzymuje to klubu przed zaoferowaniem mu nowej umowy. Sztab szkoleniowy i dygnitarze mocno w niego wierzą. Kontuzja jest oczywiście czynnikiem nie do zignorowania, ale mimo to, jak twierdzi MARCA, zaufanie względem Martineza pozostaje niezachwiane. 

Choć Joan w feralnej akcji nawet nie upadł na murawę i kontynuował grę pomimo bólu, nie zdołał uśpić czujności kolegów z zespołu. Courtois nakazał mu przerwać grę, ponieważ wprawnym okiem zauważył, że coś jest nie tak. Tym razem to nie jeden z weteranów, a zawodnik, który wskoczył do zespołu Ancelottiego z pominięciem pobytu w Castilli, nabawił się poważnej kontuzji. I to po raz drugi w ciągu roku. Martínez z pewnością musiał być załamany, że sprzed nosa ucieka mu tak wielka szansa. Wszystko jednak w swoim czasie. Joan ma dopiero 16 lat i jeszcze dwie dekady kariery przed sobą. 

W zaistniałych okolicznościach Ancelotti spojrzał w kierunku kolejnych dwóch wychowanków. Pierwszy z nich, Jacobo Ramón, odniósł uraz mięśniowy, przez co wypada na około dwa tygodnie. Zostaje więc ostatnia alternatywa, którą pozostaje Raúl Asencio. Królewscy wciąż poszukują stopera, który z założenia mógłby wzmocnić drużynę na kolejne dziesięć lat, ale niewielu w klubie spodziewa się, że ktoś taki znajdzie się w zimowym okienku. Teraz głównym założeniem jest skoncentrowanie się w pełni na bardzo intensywnym etapie sezonu i odhaczaniu kolejnych celów. Na razie wyniki nie przyznają racji włodarzom. Jedni mówią, że potrzeba będzie cudów, inni natomiast wierzą w ciężką pracę i przemyślany projekt. 

Alaba potrzebuje jeszcze kilku tygodni, a na środku defensywy występować awaryjnie może Carvajal, choć rzecz jasna nie jest to jego naturalna pozycja. Nie brakuje osób twierdzących, że wychowankowie powinni być w kolejce do gry przed Jesusem Vallejo. Wiele wskazuje zresztą na to, że tak właśnie będzie. 

W kontekście występów w środku pola po urazach Bellinghama, Camavingi i Ceballosa mówi się o tymczasowym przekwalifikowaniu Brahima lub Ardy. W szkółce jest jednak jeszcze Chema, mistrz Europy do lat 19, którego Ancelotti zdążył już zresztą poznać. Niezależnie od tego, czy Włoch faktycznie weźmie go pod uwagę w pierwszym zespole, cantera zdaniem Marki spełnia swoje funkcje. Wychowankowie mają albo stanowić wartość dodaną w pierwszej drużynie (mniej prawdopodobne), albo dostarczać klubowi pieniędzy (znacznie częściej). 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!