Pierwszy anulowany gol przez półautomatycznego spalonego… o czubek buta

W 43. minucie piątkowego meczu Celty z Deportivo Alavés gospodarze strzelili gola na 1:1. Bamba wstrzelił piłkę w pole karne, gdzie ta dotarła do Douvikasa, a ten wystawił ją od razu Aspasowi, który trafił do siatki.

Po dokładnie 2 minutach i 40 sekundach czekania na werdykt VAR-u sędzia podniósł jednak rękę i wskazał, że doszło do spalonego. Jak pokazano w przerwie meczu w hiszpańskiej telewizji, spalony był dosłownie o czubek buta.

Przypomnijmy, że technologia, która weszła do La Ligi od rozpoczynającego się sezonu, korzysta głównie z 12 kamer, jakie są umieszczane pod dachem obiektu i które śledzą piłkę oraz nawet do 29 punktów ciała u każdego zawodnika, które są brane pod uwagę w wyliczaniu pozycji spalonej, a to wszystko jest mierzone do 50 razy na sekundę. W futbolówce może (nie musi, bo niektóre rozgrywki z tego zrezygnowały) też pojawić się specjalny sensor, który dodatkowo przesyła położenie piłki na boisku 500 razy na sekundę, co pozwala określić dokładny punkt kopnięcia futbolówki przez zawodnika. To wszystko doprowadza do dokładnego określenia pozycji futbolówki i zaangażowanych w potencjalną pozycję spaloną zawodników, po czym algorytm wylicza, czy doszło do spalonego. Sędziowie VAR po otrzymaniu informacji o spalonym i przeanalizowaniu dostarczonych przez system danych takich, jak punkt kopnięcia piłki czy wyrysowana linia, będą mogli zatwierdzać decyzje komputera i informować o niej sędziego głównego.

Nie wiadomo, czy Hiszpanie mają chipy w piłce i czy momentu kopnięcia piłki mimo wszystko ciągle nie wyznaczają manualnie sędziowie, na co może wskazywać czas dzisiejszej analizy spalonego. Oczywiście różne momenty kopnięcia piłki prowadzą do różnych analiz domorosłych ekspertów rysujących linie na X (dawniej Twitter), którzy już głoszą, że powyższa analiza sędziów La Ligi może być błędna.

AKTUALIZACJA: Najnowsze informacje wskazują, że Hiszpanie nie mają chipa w piłce i dalej ręcznie wybierają odpowiednią stopklatkę.