Zapamiętajmy go jako wychowanka, który dał z siebie wszystko dla swojego klubu
Żegnamy dziś – nie bójmy się tych słów – wielką legendę Realu Madryt. Legendę, która odchodząc, wystosowała do nas, madridistas, pewien apel…
Nacho Fernández z Pucharem Europy na Cibeles. (fot. Getty Images)
Wszystko ma swój czas. Tak w życiu, jak i w futbolu. Jedno łączy się z drugim. Co prawda coraz rzadziej kluby piłkarskie są dla swoich zawodników drugim domem. Przeważa pogoń za pieniędzmi i pragnienie nieskończonego napychania swoich kieszeni forsą. Piłka nożna to szalenie dochodowy biznes. Czy się to komuś podoba, czy nie. Ale przypadki takie jak ten pokazują, że w tym coraz bardziej zmaterializowanym świecie jest jeszcze miejsce na nutkę romantyzmu.
Ceremonia pożegnalna Nacho była wyjątkowa. Ze względu na jego historię, na okoliczności jego odejścia oraz na to, czego dokonał w poprzednim sezonie i czego doczekał się po długich latach cierpliwości i wypełniania bez najmniejszego zająknięcia swoich zadań uniwersalnego żołnierza. Ceremonia pożegnalna Nacho pozwoliła nam wszystkim ostatecznie uświadomić sobie, że nie był on jedynie piłkarzem Realu Madryt, pracownikiem mającym kontrakt ze swoją firmą oddelegowanym do radzenia sobie z precyzyjnie określonym zakresem obowiązków. Był niezwykle istotnym członkiem ogromnej i wspierającej się rodziny, jaką jest Real Madryt. I już zawsze nim pozostanie.
„Przez prawie 24 lata dorastałem u boku największego klubu na świecie – Realu Madryt. Tutaj nauczono mnie wygrywać i przegrywać. Walczyć i cierpieć. Ale przede wszystkim przeżywać życie ze słowem, które określa mnie jako człowieka i piłkarza: determinacją. Z tą determinacją broniłem tego herbu w każdej sekundzie mojego życia, na boisku i poza nim”. W ten sposób canterano wyraził wdzięczność wobec klubu, który ukształtował go jako sportowca, ale przede wszystkim jako człowieka. Męża, ojca i wojownika, który nigdy się nie poddał. Piłkarza, który zawsze stawał na wysokości zadania, i człowieka, który przez te wszystkie lata uosabiał najszlachetniejsze wartości propagowane przez Królewskich: „Dzisiaj mogę z dumą i pasją powiedzieć, że ten klub jest dla mnie wszystkim”.
Nie zawsze było jednak kolorowo. Były chwile zwątpienia, były momenty, w których chciał czuć się ważniejszy. Dziś jego powodem do dumy jest to, że stawił im czoła i przezwyciężył je wszystkie. Bez wyjątku. Dlatego dzięki wspomnianej już wyżej niespotykanej determinacji odchodzi jako pierwszy kapitan drużyny, która w minionej kampanii wygrała La Ligę, Superpuchar Hiszpanii i Ligę Mistrzów. Dlatego odchodzi, mając na swoim koncie 364 występy w pierwszym zespole Realu Madryt i 111 w Castilli. Dlatego z 26 trofeami w prywatnej gablocie odchodzi jako najbardziej utytułowany gracz w historii klubu ex aequo z Luką Modriciem. I w końcu dlatego odchodzi jako jeden z najbardziej legendarnych wychowanków Realu Madryt, jak powiedział Florentino Pérez.
Nacho rozstaje się z Los Blancos, choć Carlo Ancelotti namawiał go na pozostanie, ale nie rezygnuje z gry w piłkę. Karierę kontynuował będzie w Arabii Saudyjskiej, reprezentując barwy Al-Qadsiah, beniaminka Saudi Pro League. Z pewnością nie bez znaczenia przy podejmowaniu decyzji o dołączeniu do tego klubu był dla niego fakt, że będzie tam pracował pod okiem Míchela, innej madryckiej legendy. W trakcie swojego dzisiejszego przemówienia deklarował, że ma potrzebę przeżycia nowej przygody i podjęcia nowych wyzwań. Zasłużył sobie na możliwość obrania swojej własnej, nowej drogi i samodzielnego rozstrzygnięcia swojej przyszłości. „Ten koniec jest piękniejszy niż mogłem sobie wyobrazić”, przyznawał wzruszony obrońca.
Florentino trafił w dziesiątkę – Nacho oddał Realowi Madryt życie, serce i duszę. Santiago Bernabéu już zawsze będzie jego domem. Żegnamy – nie bójmy się tych słów – wielką legendę naszego klubu. Legendę, która odchodząc, wystosowała do nas, madridistas, pewien apel: „Na koniec proszę o jedno: zapamiętajcie mnie jako wychowanka, który dał z siebie wszystko dla swojego klubu. Każdego dnia, w każdym momencie i w każdym miejscu”.
Masz to jak w banku, Nacho.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze