Olimpijskie łowy

Özil, Khedira, czy James doskonale pamiętają, jak wielkie imprezy w barwach narodowych odmieniły ich losy. Obaj Niemcy wylądowali w stolicy Hiszpanii po mundialu w 2010 roku, Kolumbijczyk zaś został kupiony po tym jak sięgnął po statuetkę króla strzelców światowego czempionatu cztery lata później. 

Real wyspecjalizował się swego czasu w tego rodzaju nabytkach. Ci, którzy najbardziej wyróżniali się na turniejach reprezentacyjnych, mogli realnie marzyć o przywdzianiu białej koszulki. W Valdebebas przed każdą imprezą wyczekiwali z niecierpliwością nazwisk, jakie rozbłysną na mistrzostwach świata lub EURO. 

Dziś tego typu podejście jest jednak przeszłością. Ani zakończone EURO, ani Copa América nie skłaniają działaczy do daleko idących wniosków. Wręcz przeciwnie. W klubie narzekają jedynie na fakt, że piłkarze na kadry udają się coraz bardziej zmęczeni, przez co spada ich dyspozycja. 

Dlatego też Królewscy nie patrzą w stronę żadnej ze wspomnianych dwóch wielkich imprez. Inaczej jednak sprawa ma się z turniejem olimpijskim, który skauci mają zamiar wnikliwie śledzić. Wytłumaczenie takiego stanu rzeczy jest bardzo proste. Wystarczy przypomnieć, że Los Blancos celują przede wszystkim w młode talenty. 

Na Igrzyskach w Paryżu każda drużyna musi wystawić piłkarzy poniżej 23. roku życia, a pułap ten przekraczać może jedynie trzech zawodników. Specyfika turnieju idealnie wpisuje się więc w politykę Realu starającego się wyszukiwać graczy niebędących jeszcze w centrum uwagi i, co za tym idzie, tańszych. 

Na EURO i Copa América najjaśniej świecą ci, którzy zdążyli już wyrobić sobie renomę. Wcześniej Królewscy mogli rywalizować z innymi o takich piłkarzy, by jeszcze raz wspomnieć Jamesa. Przy dzisiejszym rynku nie jest to już tak łatwe, a ceny bywają kosmiczne. Strategia klubu została więc nakierowana na zawodników wchodzących w ostatni rok kontraktu oraz młodzież z ponadprzeciętnym potencjałem. Igrzyska Olimpijskie będą stanowić więc o wiele lepszą okazję do udanych łowów.