Rok Bellinghama
Dziś mija dokładnie rok od oficjalnego ogłoszenia transferu Anglika, który w swoim pierwszym sezonie w Realu Madryt sięgnął po triumfy w La Lidze, Lidze Mistrzów i Superpucharze Hiszpanii. Co najistotniejsze, był jednym z głównych architektów każdego z tych sukcesów.
Jude Bellingham z Pucharem Europy podczas świętowania na Cibeles. (fot. Getty Images)
Jude Bellingham ma powody do radości. Anglik, powołany do swojej reprezentacji na EURO 2024, obchodzi rocznicę bycia piłkarzem Realu Madryt. Dziś mija rok od oficjalnego komunikatu potwierdzającego jego pozyskanie. Rok, w ciągu którego pokazał całą swoją jakość, zdobywając trzy trofea, w tym mistrzostwo Hiszpanii, będąc kluczową postacią przez pierwszych sześć miesięcy, oraz Ligę Mistrzów wygraną na Wembley w Londynie, co było jego wielkim marzeniem. Sam zawodnik podzielił się tą radością w swoich mediach społecznościowych: „Dziś mija rok, byłem zachwycony każdym dotychczasowym momentem!”.
Bellingham trafił do Madrytu za 103 miliony euro plus zmienne (mówi się o dodatkowych 31 milionach). Informacje przekazane przez Borussię Dortmund na giełdzie we Frankfurcie (klub jest notowany na giełdzie) precyzowały, że wspomniane bonusy opierały się na wynikach młodej angielskiej gwiazdy oraz samego Realu Madryt. Zazwyczaj w takich przypadkach funkcjonuje podział 50 na 50: 15% zależy od osiągnięć gracza (liczba meczów, goli, asyst, występów w pierwszym składzie…) i 15% od sukcesów drużynowych (tytuły ligowe, kwalifikacje do Ligi Mistrzów, triumfy w Lidze Mistrzów…).
W ten sposób szeregi Królewskich zasiliła wielka futbolowa nadzieja, która błyszczała w barwach BVB, które pozyskało go w 2020 roku za około 30 milionów euro. Rozwój takich zawodników jak Jadon Sancho i stabilna sytuacja ekonomiczna klubu z Zagłębia Ruhry przekonały go do podpisania kontraktu. Jednak jeśli chodzi o trofea, nie poszło mu zbyt dobrze. Może pochwalić się tylko jednym Pucharem Niemiec. Meisterschale, czyli patera wręczana mistrzowi za wygranie Bundesligi, sprawiła mu ogromny zawód. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać w ostatniej kolejce sezonu 2022/23 i z dystansu patrzył, jak jego pragnienie zdobycia tytułu mistrzowskiego pęka niczym mydlana bańka po remisie z Mainz na własnym terenie (2:2).
Po tych wydarzeniach ziściły się jego przenosiny na Santiago Bernabéu. Były one owocem poważnej kariery rozpoczętej w wieku 14 lat za sprawą awansu do zespołu U-15, a później bycia kapitanem i liderem w drużynach U-16 i U-17. Kolejni trenerzy i selekcjonerzy ustawiali go na różnych pozycjach po to, by przygotować go na moment, gdy stanie się liderem seniorskiej reprezentacji Anglii. Te detale ujrzały światło dzienne w pierwszych miesiącach jego gry w białej koszulce. Głównie za sprawą 18 bramek zdobytych przez niego w okresie od sierpnia 2023 do stycznia 2024 roku w La Lidze i Champions League łącznie oraz fantastycznych występów, takich jak ten w Klasyku z Barceloną na Montjuïc, kiedy to zanotował dublet, który zapewnił madryckiej ekipie zwycięstwo (strzelił także decydującego gola w drugim ligowym starciu z Katalończykami).
Do tego należy dodać jego znakomite trafienie przeciwko Napoli po imponującej akcji indywidualnej. Jego wspaniałe relacje z całym sztabem trenerskim również przyczyniły się do tego sukcesu. Lekki spadek formy nastąpił po kontuzji barku odniesionej w rywalizacji z Rayo, która obniżyła jego wydajność od stycznia, ale nie przeszkodziła mu w odegraniu pierwszoplanowej roli zarówno w zdobyciu 36. mistrzostwa Hiszpanii, jak i 15. Pucharu Europy, gdzie w finale zmierzył się ze swoimi byłymi kolegami z Borussii w stolicy swojej ojczyzny, Londynie.
Jude zakończył kampanię z 42 występami na 55 możliwych (76,36%) oraz 23 golami i 13 asystami na koncie. Warto jednak wspomnieć o jego burzliwej relacji z hiszpańskimi sędziami. Arbitrzy z czasem zaczęli bowiem zmieniać swoje podejście do niego. Najbardziej symptomatyczna była sytuacja z Estadio Mestalla. Pomocnik zdobył wówczas dla Los Blancos trzecią, dającą trzy punkty bramkę, ale Jesús Gil Manzano anulował ją, uznając, że czas minął i używając gwizdka w absurdalnym momencie, choć powinien był pozwolić piłce wpaść do siatki przed sygnalizacją zakończenia spotkania. Wściekły Anglik krzyknął wtedy do niego: „It’s a fu**ing goal!”. Kosztowało go to dwa mecze zawieszenia. Po powrocie na boisko był już bardziej powściągliwy w ocenie pracy sędziów, dając temu wyraz charakterystycznym gestem sugerującym zamknięcie ust w kwietniowej konfrontacji z Athletikiem.
Teraz Bellingham, po wymarzonym sezonie klubowym, wyczekuje swojego debiutu w kadrze Synów Albionu na mistrzostwach Europy, który nastąpi w pierwszej grupowej potyczce z Serbią (w niedzielę 16 czerwca o 21:00). Do turnieju odbywającego się w Niemczech przystępuje jako jedna z największych przyszłych, ale i obecnych już gwiazd oraz fundamentalny piłkarz swojej drużyny narodowej, który ma pomóc w przywróceniu jej dawnej świetności. Znamienne jest to, że Anglicy nie zdobyli żadnego znaczącego tytułu od mundialu z 1966 roku, który rozgrywany był właśnie na angielskiej ziemi. Ale zanim nadejdą wyzwania europejskiego czempionatu, 20-latek może świętować swoją pierwszą rocznicę bycia zawodnikiem Realu Madryt.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze