Wszystkiego najlepszego, Carletto!
Dziś swoje 65. urodziny obchodzi Carlo Ancelotti. Z tej okazji życzymy trenerowi Królewskich, by prowadził nas do kolejnych sukcesów i nadal urzekał nas swą uniesioną brwią oraz niemierzalną klasą.
Dziś Carlo Ancelotti z pewnością zapali urodzinowe cygaro. (fot. Instagram)
W polskich warunkach dziś Carlo Ancelotti osiągałby właśnie wiek emerytalny. Mógłby spokojnie zająć się rozwiązywaniem krzyżówek, oglądaniem teleturniejów i robieniem w swoim tempie całej masy rzeczy, na jakie czas nie pozwalał mu w trakcie życia zawodowego. Na szczęście tego typu wizja w tym momencie wydaje się wyjątkowo odległa. Upływ czasu w żaden sposób nie wpływa bowiem na fakt, że Ancelotti jest dziś najlepszym trenerem na świecie. Choć mowa o nałogowym palaczu i wielkim łasuchu, to jednak jego główne paliwo poza nikotyną i tortellini stanowią kolejne trofea.
Kiedy Ancelotti wracał do Realu Madryt, nie brakowało sceptycznych głosów. Trudno było przecież nie odnieść wrażenia, że kariera Włocha stopniowo gasła. Zwłaszcza podjęcie pracy w Evertonie można było postrzegać jako początek powolnego przechodzenia na drugą stronę rzeki. Potem jeszcze jakieś Chiny, czy inny egzotyczny kierunek, a następnie spokojna emeryturka. Pomysł sprowadzenia go z powrotem do Madrytu wydawał się – eufemistycznie rzecz ujmując – co najmniej nieoczywisty.
W tego typu sytuacji musiały oczywiście pojawić się standardowe teksty o wchodzeniu drugi raz do tej samej rzeki, pomimo kompletnego braku zrozumienia tego słynnego powiedzenia. Jakkolwiek patrzeć, Ancelotti swój drugi etap pracy w stolicy Hiszpanii rozpoczynał w kompletnie odmiennych okolicznościach. W przeciwieństwie do swojego pierwszego etapu jego zadanie nie polegało bowiem na daniu niezbędnego impulsu już gotowej drużynie, lecz przeprowadzenie całego procesu nieuchronnej przemiany pokoleniowej. Carletto podjął się ze wszech miar trudniejszej misji, niż przy poprzedniej okazji. Efekty zaś przeszły najśmielsze oczekiwania.
Pan od atmosfery i beton, jak zwą go nieraz nieco mniej rozgarnięte indywidua, w trzy sezony sięgnął z Królewskimi po dziewięć trofeów, z czego niemal połowę stanowią te najważniejsze – dwa mistrzostwa kraju i dwa puchary Ligi Mistrzów. Do tego dochodzą Puchar Króla, Klubowe Mistrzostwo Świata, Superpuchar Europy i dwa Superpuchary Hiszpanii. Wliczając w jego dokonania również pierwszy etap, łącznie przyczynił się do zapełnienia klubowej gabloty 14 pucharami.
Ten, kto nie jest w stanie docenić osiągnięć i kompetencji Ancelottiego, musi być na co dzień wyjątkowym ignorantem lub wieść nieznośnie smutne życie. Ze świecą szukać dziś trenera, który w równie harmonijny sposób łączyłby najwyższej klasy fachowość z naturalnym darem nawiązywania relacji międzyludzkich. Choć w Realu Madryt każdy piłkarz mógłby teoretycznie zabić się, skacząc z własnego ego, to jednak Carletto potrafił stworzyć z kadry najwybitniejszych piłkarzy świata prawdziwą rodzinę, w której nie ma miejsca na myślenie wyłącznie o sobie. Wszyscy zmierzają w tym samym kierunku i są w stanie wskakiwać za sobą w ogień, by tylko na końcu wspólnie móc cieszyć się z kolejnych sukcesów.
Carlo Ancelotti już teraz jest legendą najwspanialszego klubu świata. Jego dokonania gwarantują mu miejsce w panteonie najwybitniejszych postaci w dziejach Realu Madryt. I choć jego wizerunek miłego starszego pana jest z całą pewnością autentyczny, to jednak w kwestii zdobywania trofeów jest prawdziwym drapieżnikiem.
Wszystkiego najlepszego, Carletto!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze