Mózgiem Borussii jest Nuri Şahin
Niegdysiejszy zawodnik Los Blancos jest asystentem trenera Edina Terzicia w Dortmundzie i jego praca jest bardzo ceniona.
Nuri Şahin 20 grudnia 2011 roku w meczu Realu Madryt z Ponferradiną w Pucharze Króla. (fot. Getty Images)
Pamiętacie Nuriego Şahina? Tureckiego piłkarza, którego Real Madryt ściągnął z Borussii w 2011 roku ? Cóż, wrócił do Dortmundu. I choć jest jeszcze w takim wieku (35 lat), że mógłby grać na boisku, to zasiada na ławce rezerwowych jako asystent pierwszego trenera Edina Terzicia.
Karierę Şahina jako piłkarza przerwały kontuzje, ale jako trener wygląda bardzo obiecująco. W wieku 35 lat ma już doświadczenie na ławce rezerwowych jako pierwszy trener. Do grudnia zarządzał Antalyasporem, drużyną, w której zawiesił buty na kołku, ale zimowy telefon z jego byłego klubu wszystko zmienił. „To była trudna decyzja, bo czułam się bardzo komfortowo, ale kiedy dzwonią do ciebie z domu… ”. Şahin przyjął więc prośbę o pomoc ze strony Borussii, która zakwalifikowała się do 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale daleko jej było do prowadzenia w Bundeslidze. „A wynik tego ruchu nie mógł być lepszy” – zwracają uwagę w BVB, gdzie widzą go jako pierwszego trenera w przyszłości, choć nie tak szybko, jak liczy na to Turek.
Nuri Şahin od najmłodszych lat miał zadatki na trenera. Już gdy został wybrany najlepszym zawodnikiem Bundesligi sezonu 2010/11, co zapewniło mu szansę podpisania kontraktu z Realem, zwrócił na siebie uwagę szkoleniowców. Turek spisywał absolutnie całą wykonaną pracę w zeszytach, które nadal prowadzi. Notatki taktyczne, ćwiczenia przeprowadzone na treningach, rozmowy trenera... Dokumentację tę przyswoił sobie jako piłkarz i sprawiła ona, że teraz ma znacznie lepsze wyobrażenia taktyczne od swoich kolegów z drużyny. Często zdarzały się także rozmowy z trenerami po codziennej pracy, mające na celu zrozumienie ich metodologii. „Gdyby nie kontuzje, byłby świetnym piłkarzem…” – zwracają uwagę otaczający go ludzie.
W 2011 roku trafił do Realu Madryt José Mourinho. Jego umiejętność dominowania w środku pola mistrza Niemiec zapewniły mu transfer do Los Blancos, gdzie zaraz po przybyciu doznał kontuzji kolana. „5”, z którą dziś błyszczy Jude Belingham, okazała się nie do udźwignięcia dla Şahina, który łapał jedną kontuzję za drugą. Nie pomogły mu też wymagania Mourinho, choć były zawodnik wcale nie ma złych wspomnień związanych z portugalskim trenerem. „Wręcz przeciwnie!” – zauważył Şahin w wywiadzie dla Sky. „Był dla mnie wspaniały i nadal jesteśmy w kontakcie. Był pierwszą osobą, która zadzwoniła do mnie na przykład, gdy w moim kraju doszło do trzęsienia ziemi. Martwił się o mój stan, moją rodzinę, zaoferował pomoc…”.
Jednak jego wzorem trenerskim nie jest Mourinho ani Brendan Rogers, z którym miał straszne doświadczenia podczas krótkiego wypożyczenia do Liverpoolu. Z Anfield, gdy szukał minut, których nie miał w Madrycie, uciekł po czterech miesiącach przez szkoleniowca. Pomogły mu w tym Real i Borussia, które wyraziły zgodę na jego powrót do Niemiec.
„Klopp i Tuchel to trenerzy, którzy wywarli na mnie największy wpływ i od których nauczyłem się najwięcej”. Şahin cieszył się mistrzostwem z Borussią, tą, która odebrała Bayernowi dwa tytuły Bundesligi, tą, która czterema bramkami Lewandowskiego rozbiła Real Madryt, tą, która kontynuowała walkę w Europie z Tuchelem. A jednocześnie odzyskał swoją najlepszą wersję w domu. Kontynuował notowanie w swoim zeszycie tego, co robił z Kloppem i Tuchelem.
Ci, którzy znają Şahina, zapewniają, że nie jest on typowym piłkarzem. „Jego umysł jest otwarty”. I nie tylko dlatego, że zna pięć języków. Niedawno uzyskał tytuł magistra zarządzania sportem na Harvardzie, a także zrobił dobre wrażenie na kursach trenerskich w swoim kraju. W Borussii w ciągu zaledwie czterech miesięcy zdobył zaufanie całej szatni i często można go zobaczyć przy ławce rezerwowych krzyczącego razem z Terzicem. Bierze także udział w treningach i gierkach. „Jest na tyle sprawny, że mógłby zagrać z nami przez kilka minut” – żartuje Füllkrug.
„Trenowanie to jego czysta pasja” – mówią w Dortmundzie, podkreślając także ogromne ambicje Turka. „Hans-Joachim Watzke ma problem z ofertami odejścia tego lata, jakie otrzymuje Nuri” – mówią dziennikowi MARCA w miasteczku sportowym Borussii. A faktem jest, że Beşiktaş i Feyenood (ten ostatni zakwalifikował się do Ligi Mistrzów) pukają do drzwi 35-latka, który marzy o tym, aby znów zasiąść na ławce rezerwowych jako pierwszy trener. Choć Dortmund awansował do fazy pucharowej Champions League, Şahin został wezwany w grudniu ze względu na rozczarowujące wyniki ekipy Terzicia w Bundeslidze.
Awans do finału Ligi Mistrzów, częściowo dzięki wkładowi Turka, powoduje, że Borussia rozważa przedłużenie kontraktu Terzicia, którego obecna umowa wygasa latem 2025 roku, co dla byłego zawodnika Realu oznaczałoby spowolnienie jego błyskawicznej kariery. Każdy, kto ogląda treningi Dortmundu, może potwierdzić, że rola Şahina nie polega na byciu „obserwatorem”, ale Turek ma aspiracje, aby wkrótce zostać pierwszym trenerem Borussii. Między innymi dlatego, że kiedy zaczął zdobywać uprawnienia, zawsze marzył o poprowadzeniu drużyny swojego życia, tej, którą oglądał z trybun jako dziecko i dla której „pracował” jako chłopiec do podawania piłek. Tak naprawdę pierwszym wspomnieniem Şahina z Realem jest zdjęcie z Ronaldo Nazário z sezonu 2002/03.
Po ostatnim gwizdku meczu między Borussią a Królewskimi w Lidze Mistrzów chłopiec w czapce z daszkiem szybko wskoczył na murawę i poprosił Brazylijczyka o wspólne zdjęcie. Był to Nuri Şahin, zawodnik, który 10 lat później zagrał dla Realu, a 22 lata później zasiądzie na ławce rezerwowych na Wembley podczas finału Ligi Mistrzów przeciwko Królowi Europy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze