Advertisement
Menu

Superliga wygrała kolejną bitwę, ale gdzie zmierza ta wojna?

Superliga wygrała dziś kolejną bitwę w sporze prawnym z FIFA i UEFA. Jak obecnie wygląda kształt tej wojny, jakie są argumenty stron i kto przeważy?

Foto: Superliga wygrała kolejną bitwę, ale gdzie zmierza ta wojna?
Fot. Getty Images

Na pewno wszyscy pamiętacie stan faktyczny i splot wydarzeń, które doprowadziły najpierw do samego pomysłu powstania Superligi, następnie do jej ogłoszenia, a ostatecznie do bardzo ostrego sporu między ESL a FIFA oraz UEFA. Wbrew temu, co można było usłyszeć chociażby od Aleksandara Čeferina, Superliga żyje i ma się lepiej niż kiedykolwiek. Szczególne po dzisiejszym wyroku Sądu Gospodarczego nr 17 w Madrycie, który zamyka drugi rozdział tej historii. Pierwszym było oczywiście postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ten tekst ma być swego rodzaju podsumowaniem i wyjaśnieniem obecnego stanu prawnego sporu między Superligą a FIFA i UEFA. Dla chronologicznego porządku trzeba cofnąć się około dwa lata. Gdy FIFA i UEFA zaczęły grozić klubom Superligi (których wtedy nie było już zbyt wiele), ESL złożyła pozew do Sądu Gospodarczego nr 17 w Madrycie przeciwko FIFA i UEFA o naruszenie art. 101 i 102 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE). Art. 101 TFUE dotyczy zakazu zawierania porozumień ograniczających konkurencję, a art. 102 zakazu nadużywania pozycji dominującej. Sąd w Madrycie zdecydował się na zadanie pytania w postępowaniu prejudycjalnym o interpretację kwestionowanych zapisów statutowych FIFA i UEFA w zgodzie z prawem pierwotnym UE (czyli TFUE). 

Na czym polegały kwestionowane zapisy statutowe? Były to przede wszystkim postanowienia dotyczące tak zwanego „systemu uprzedniego zezwolenia”, a więc systemu, w ramach którego FIFA i UEFA wymagały od jakichkolwiek potencjalnych organizatorów nowych rozgrywek swojej zgody na ich organizację. Na pewno możecie intuicyjnie wyczuć, że jeśli monopolista na danym rynku stwierdza, że każdy, kto chce wejść na dany rynek, potrzebuje jego zgody, jest to trochę nie fair, a mówiąc bardziej prawniczo – może stanowić naruszenie prawa konkurencji poprzez nadużywanie pozycji dominującej. Intuicja w dużej mierze was nie zwodzi, ale jak w większości aspektów prawa, „to zależy”. Oprócz systemu uprzedniego zezwolenia inne kwestionowane postanowienia statutowe FIFA i UEFA dotyczyły między innymi kwestii eksploatacji praw telewizyjnych, ale nie jest to kluczowe w poniższej sprawie. Dodatkowo, Sąd (i Trybunał również) wziął pod uwagę medialne groźby przedstawicieli obu federacji, które obejmowały między innymi wykluczenie klubów z rozgrywek pod egidą FIFA i UEFA oraz wykluczenie piłkarzy z gry w reprezentacjach. Sąd w Madrycie zadał więc pytanie prejudycjalne do TSUE (w tej procedurze nazywamy go sądem odsyłającym) i zawiesił swoje postępowanie, czekając na wyrok Trybunału. Sprawa Superligi otrzymała sygnaturę C-333/21.

Opinia Rzecznika Generalnego i kwestia infrastruktury kluczowej
Przed wyrokiem Trybunału wydana została opinia Rzecznika Generalnego, Athanasiosa Rantosa. Opinia Rzecznika nie jest wiążąca, ale zazwyczaj stanowi pewien drogowskaz, bo w około dwóch trzecich spraw ostatecznie Trybunał powiela zdanie Rzecznika. W tym wypadku Rzecznik stanął zdecydowanie po stronie FIFA i UEFA, sankcjonując w dużym stopniu europejski model sportu. Stwierdził między innymi, że nie można wymagać podwójnego uczestnictwa, więc jeśli Kluby Założycielskie chcą stworzyć swoje rozgrywki, nie mogą jednocześnie wymagać od FIFA i UEFA, by te pozwoliły im zostać w swoich strukturach. Kluby Superligi nie mogą więc „mieć ciastko i zjeść ciastko”, zdaje się mówić Rzecznik i trudno odmówić mu racji. Wydaje się to jak najbardziej sensowne rozumowanie. W tym rozumowaniu zostaje popełniony jednak jeden błąd, który zresztą zauważa później Trybunał. 

W prawie UE istnieje coś takiego, jak „doktryna infrastruktury kluczowej” (essential facilities doctrine). Polega ona na tym, że jeżeli do wejścia na dany rynek (np. w sprawie Superligi będzie to rynek organizacji rozgrywek piłkarskcih w Europie) konieczne jest skorzystanie z już istniejącej infrastruktury, nawet jeśli jest ona własnością kogoś innego (np. przedsiębiorstwa o pozycji dominującej na rynku), ten ktoś musi udostępnić tę infrastrukturę podmiotowi wchodzącemu na rynek po spełnieniu kilku przesłanek. Są to: fakt, że odmowa może wyeliminować wszelką konkurencję na rynku, odmowa nie jest obiektywnie uzasadniona, a jednocześnie ta usługa jest niezbędna do wykonywania działalności na tym rynku, ponieważ nie istnieje żaden rzeczywisty lub potencjalny substytut tej usługi.

Najczęściej widoczne jest to w sektorze usług publicznych, np. w sektorze energetycznym czy wodociągowym. Trudno wymagać, by nowy dostawca energii musiał budować nową sieć energetyczną w całym kraju lub by nowa spółka na rynku oczyszczania ścieków budowała nową kanalizację. Rzecznik Generalny w swojej opinii zastanawia się, czy ekosystem FIFA i UEFA można nazwać infrastrukturą kluczową i dochodzi do wniosku, że nie. Stwierdza, w dużym skrócie, że jeśli Kluby Założycielskie chcą organizować swoje rozgrywki, droga wolna. Nikt nie może was ukarać, bo w jaki sposób spółki prawa prywatnego (a takimi są FIFA i UEFA) w swoich wewnęrznych regulacjach mogą nakładać karę na inne spółki? To tak jakby jedna spółka nałożyłą na drugą spółkę karę, ponieważ sama postanowiła, że szata graficzna tej drugiej nie jest zgodna z oczekiwaniami pierwszej. Właściwie jedyny aspekt, w którym Rzecznik Generalny staje po stronie Superligi jest kwestia wykluczenia piłkarzy z reprezentacji narodowych. Zdaniem Pana Rantosa, byłoby to absolutnie nieproporcjonalne, ponieważ, po pierwsze, piłkarze nie mają wpływu na decyzje komercyjne podejmowane przez kluby, dla których grają, a po drugie, pośrednio poszkodowane zostałyby również reprezentacje narodowe, które nie ze swojej winy nagle nie mogłyby liczyć na potencjalnie kluczowych piłkarzy.

Chciałbym krótko odnieść się do kwestii infrastruktury kluczowej. Od początku wydawało mi się, że Rzecznik nie zagłębił się wystarczająco w specyfikę rynku, o którym pisał. Piłka nożna jest sportem, w którym ogromna władza należy do kibiców, czy chodzi o wybory prezesa w Realu Madryt i Barcelonie, czy o protesty po ogłoszeniu Superligi czy po ostatnie rozmowy „motywacyjne” z polskiego podwórka. Kluby nie mogą podejmować decyzji w całkowitym oderwaniu od zdania kibiców, a ci są przywiązani do historii, pewnych wartości i tego, co wcześniej stanowiło ich codzienność.

Trudno sobie wyobrazić, by te 12 Klubów Założycielskich Superligi po priostu stworzyło nowe rozgrywki (które, przypomnijmy, miały zastąpić jedynie europejskie puchary). Zgodnie ze słowami przedstawicieli FIFA i UEFA, od razu zostałyby wykluczone z ich struktur, co spowodowałoby także wyrzucenie tych drużyn z rozgrywek ligowych. Kibice zaś, szcególnie w Anglii, największe przywiązanie zawsze mieli do rozgrywek krajowych, ligowych. Jeśli Kluby Założycielskie miałyby pójść za radą Rzecznika Generalnego, musiałyby nie tylko stworzyć Superligę zastępującą europejskie puchary, ale jednocześnie stworzyć ligi krajowe. Nawet jeśli byłyby one mniejsze niż obecnie, konieczne byłyby struktury od sportu niemalże amatorskiego do najwyższych lig. Od odpowiednika Tercera División do La Ligi. Od Serie D do Serie A. Od League Two do Premier League. Nie mówiąc już o takich elementach jak futbol juniorski czy kobiecy oraz o aspektach administracyjnych, jak system transferowy. To by oznaczało, że te 12 klubów, aby utworzyć Superligę, musiałoby zrekrutować kolejne 400, które chciałyby tworzyć „superligowe” ligi krajowe.

Oczywiście jest to spór prawny, więc na pewno można szukać również argumentów w drugą stronę. Nie jest jasne, czy ekosystem FIFA i UEFA spełnia przywołane wyżej trzy przesłanki infrastruktury kluczowej. Nie można jednak odgórnie odpowiedzieć, że ich nie spełnia. Czy jednak na podstawie powyższego ktokolwiek jest w stanie stwierdzić: „skoro chcą, to chyba nie ma żadnej przeszkody, żeby sobie utworzyli te nowe rozgrywki”? Wydaje się to mocno wątpliwe.

Wyrok TSUE
Skoro już ustaliliśmy, że Rzecznik Generalny stanął po stronie FIFA i UEFA, możemy przejść do wyroku TSUE. To on miał decydujące znaczenie i to właśnie na to orzeczenie wszyscy czekali. Trybunał zaś, bardzo niespodziewanie, zaprezentował zupełnie inne rozumowanie niż Rzecznik. TSUE przede wszystkim zakwestionował zgodność systemu uprzedniego zezwolenia z prawem konkurencji. Rzecznik nie miał wątpliwości, że jest on legalny. Trybunał jednak powiedział prawnicze: „to zależy”. Zależy mianowicie od przesłanek obiektywności, przejrzystości i antydyskryminacyjności. TSUE rozumie wartość sportu, współzawodnictwa i chęć ochrony tych elementów. Co więcej, chociażby w orzeczeniu Meca-Medina TSUE akceptował już system, który ograniczał w pewien sposób konkurencję, ale jednocześnie chronił wyższą wartość, jaką była uczciwość i integralność zawodów sportowych.

W wyroku w sprawie Superligi stwierdza wprost, że taki system mógłby być uzasadniony właśnie dzięki wartościom, które chroni, nawet jeśli w pewnym stopniu powoduje ograniczenie konkurencji. System ten musiałby jednak spełniać powyższe trzy przesłanki, a zdaniem Trybunału, system uprzedniego zezwolenia w statucie UEFA ich nie spełnia. Postanowienia statutowe pozwalają UEFA na całkowicie dyskrecjonalne, niezależne od wszystkiego i nieprzejrzyste odmawianie zgody na organizację nowych rozgrywek. W takim kształcie, jak wyrokuje Trybunał, system ten stanowi naruszenie prawa konkurencji ze względu na cel, a więc jedno z najpoważniejszych naruszeń. Ponadto Trybunał powielił rozumowanie w zakresie gróźb wobec piłkarzy i wobec klubów. Wyrok stanowił więc ogromne zwycięstwo Superligi. Teraz ESL mogła w spokoju czekać na wyrok Sądu Gospodarczego w Madrycie, ale wydawało się jasne, w którą stronę on pójdzie, skoro taka była interpretacja TSUE.

Wyrok sądu odsyłającego w Madrycie
Właśnie dziś wydany został wyrok Sądu Gospodarczego nr 17 w Madrycie. W nim sędzia stwierdza, że FIFA i UEFA nadużywały swojej dominującej pozycji i uniemożliwiły wolną konkurencję na rynku. Jak czytamy w komunikacie prasowym Sądu, „Sędzia Sądu Gospodarczego nr 17 w Madrycie nakazała obu podmiotom zaprzestanie antykonkurencyjnych działań po uznaniu, że nakładają one nieuzasadnione i nieproporcjonalne ograniczenia z naruszeniem art. 101 i 102 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Ponadto nakazała im natychmiastowe usunięcie wszystkich skutków ich antykonkurencyjnych działań, które wystąpiły po wszczęciu niniejszego postępowania”. 

Ważne jest również to, że Sąd objął zakresem postępowania nie tylko statutowe postanowienia FIFA i UEFA, które były analizowane przez TSUE, ale również oświadczenia i deklaracje obu federacji, jak również innych podmiotów. Tymi innymi podmiotami najczęściej były ligi krajowe. „Ponadto w wyroku stwierdzono, że treść deklaracji wydanych przez FIFA, UEFA i inne podmioty (w tym federacje i ligi Anglii, Włoch i Hiszpanii, których niektóre kluby były częścią projektu) w dniu 18 kwietnia 2021 r. w odniesieniu do projektu ogólnoeuropejskich rozgrywek międzynarodowych również narusza art. 101 i 102 TFUE”, stwierdziła sędzia.

Wyrok uwzględnia powództwo wniesione przez ESLC, „ponieważ działania pozwanych miały na celu nie tylko uniemożliwienie rozwoju określonego projektu, ale także uniemożliwienie wejścia na rynek konkurenta będącego podmiotem trzecim i modyfikacji monopolistycznego systemu organizacji zawodów”, dodano. Sędzia zauważa również, że Superliga w kształcie, w jakim miała zadebiutować na samym początku, już nie istnieje, więc nie można też nałożyć abstrakcyjnego zakazu „na przyszłość”.

Wyrok madryckiego sądu otwiera więc drogę Superlidze, stwierdzając nie tylko, że postanowienia statutowe FIFA i UEFA naruszały prawo konkurencji, ale również deklaracje obu federacji i innych zainteresowanych sporem podmiotów, jak chociażby La Liga prowadzona przez Javiera Tebasa.

Dlaczego to nie koniec walki i jakie argumenty ma UEFA?
UEFA jeszcze przed wydaniem wyroku musiała poddać bardzo dokładnej analizie swoje postanowienia statutowe, aby zidentyfikować jakiekolwiek potencjalne ryzyka. Tak by przynajmniej zrobiła jakakolwiek rozsądna organizacja. Federacja wyprzedziła więc w pewnym stopniu wyrok TSUE, ponieważ w czerwcu 2022 roku UEFA wprowadziła zmiany do swojego statutu, publikując UEFA Authorisation Rules governing International Club Competitions. Jest to dość rozległy dokument, który dużo precyzyjniej określa zasady i warunki, które muszą zostać spełnione przez podmiot trzeci, który chciałby zorganizować nowe rozgrywki w Europie. Są to między innymi kryteria finansowe i administracyjne, kryteria sportowe czy nawet kryteria etyczne. Kompleksowość tych rozwiązań na pewno jest dużym krokiem w kierunku spełniania wymogów, o których w wyroku pisze Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a więc obiektywności, przejrzystości i braku dyskryminacji. Procedura ta jest zdecydowanie bardziej przejrzysta, a można też argumentować, że w pewnym sensie jest też obiektywna. Choć nieostre, UEFA ustanawia pewne przesłanki, po spełnieniu których podmiot trzeci może ubiegać się o zgodę federacji.

Uważam jednak, że wciąż nie rozwiązuje to całkowicie problemu zarysowanego w wyroku, przez który Trybunał ostatecznie stanął raczej po stronie Superligi. Art. 7 ust. 4 lit. b wprowadzonego dokumenty stwierdza, że „W celu ochrony wartości sportowej Klubowych Rozgrywek UEFA, dobrego funkcjonowania kalendarza międzynarodowego, […], zezwolenie na międzynarodowe rozgrywki klubowe podlega następującym warunkom następującym łącznym warunkom, tak aby nie miało ono negatywnego wpływu na dobre klubowych rozgrywek mistrzowskich UEFA […] do: wystawienia najsilniejszego składu w całych rozgrywkach.”.

Jest to wymóg dość nietypowy, ponieważ trudno ocenić „najsilniejszy skład” i jednocześnie wymagać, by był on dostępny przez całe rozgrywki. Jest to pojęcie dość nieostre, które daje UEFA dość dużą władzę w zakresie uznania, że wymóg ten nie był spełniony. Kluczowy jest jednak fakt, że dzięki temu federacja będzie mogła wymagać, by ich rozgrywki miały charakter priorytetowy.

Łatwo zobrazować to na przykładzie Superligi jako rozgrywek konkurujących z rozgrywkami UEFA. Jeżeli dany klub mógłby naraz rywalizować w jednych i drugich rozgrywkach (zarówno ESL, jak i UEFA), naturalnie wystawiałby „najsilniejszy skład” w meczach, które przyniosłyby mu więcej korzyści, a więc najprawdopodobniej w meczach Superligi. Takie postanowienia w statucie UEFA sprawiają, że federacja ta wymaga zawsze priorytetowego traktowania swoich rozgrywek, co z kolei jest w pewnym stopniu sprzeczne z zasadą niedyskryminacji.

Zmiany w statucie UEFA należy ocenić w dużej mierze pozytywnie. Problematyczność tej zmiany polega na tym, że TSUE orzekał na podstawie poprzednich, nieaktualnych już przepisów. Obecne na pewno mają są bardziej przejrzyste i w dużym stopniu obiektywne, ale mogą budzić wątpliwości w zakresie dyskryminacji. Dopiero kolejny potencjalny spór przed organami sądownictwa pozwoli rozstrzygnąć, czy w obecnym stanie prawnym system uprzedniego zezwolenia stanowi czy nie stanowi naruszenia prawa konkurencji, a jeśli tak, jak poważne jest to naruszenie.

Podsumowanie obecnego stanu i potencjalne rozwiązanie sporu
Dzisiejszy wyrok Sądu Gospodarczego w Madrycie zamknął kolejny etap prawnego sporu między Superligą a FIFA i UEFA. Nie zrobił tego definitywnie, ponieważ pozwanym wciąż przysługuje odwołanie do wyższej instancji, więc wyrok nie jest prawomocny. Na ten moment wiemy jednak, że przede wszystkim wszelkie groźby kierowane w ostatnim czasie wobec Superligi są bezpodstawne. FIFA i UEFA nie mogą też wykluczyć klubów Superligi ze swoich struktur, tak naprawdę do momentu, w którym te zdecydują się zorganizować własne rozgrywki, których obie federacje nie zaakceptują.

Czy więc mają one w ogóle prawo do tego, by odmówić autoryzacji nowych rozgrywek? Moim zdaniem tak, ale pod warunkiem spełnienia przesłanek przejrzystości, obiektywności i niedyskryminacyjności procedury. Ponieważ w międzyczasie UEFA zmieniła statut, pozostaje to jedynie w sekcji rozważań i aż do momentu potencjalnego nowego sporu (a ten mógłby się wydarzyć), nie będziemy wiedzieli, jak TSUE ocenia obecny kształt systemu uprzedniego zezwolenia. 

Superliga z całą pewnością dostała zielone światło do dalszego działania. Do momentu, w którym zdecydują się wyprowadzić z ekosystemu UEFA i FIFA, mogą w nim pozostać, a obie federacje będą się jedynie przyglądać, jak trwają przygotowania do tej wyprowadzki. Jakikolwiek klub potencjalnie zainteresowany udziałem w Superlidze, czy będzie to Roma, Feyenoord czy Bayern Monachium, nie musi się już obawiać jakichkolwiek sankcji ze strony FIFA i UEFA. Obie strony mają wciąż wielkie pole do porozumienia, ponieważ obie mogą bardzo dużo stracić w przypadku odejścia z obecnego ekosystemu piłkarskiego największych marek. O ile jednak trzy lata temu to FIFA i UEFA miały przewagę i wydawało się, że obie federacje lada dzień zrealizują swoje groźby, dziś ta sytuacja nie jest taka oczywista. Superliga wygrała i przed TSUE, i przed Sądem Gospodarczym w Madrycie. Najważniejsze kluby Europy, budzące największe zainteresowane, mogą w tym momencie w spokoju pracować nad nowymi rozgrywkami i wyczekiwać idealnego momentu na swój ruch, a UEFA i FIFA mogą liczyć, że ostatecznie bardziej będzie im się opłacało podejście do rozmów, niż odejście z federacyjnych struktur. Nie ma jednak wątpliwości, który produkt w przypadku rozłamu będzie bardziej atrakcyjny.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!