Advertisement
Menu

Panathinaikos zwycięzcą Euroligi

Real Madryt nie obronił tytułu w Eurolidze. Królewscy przeszli niesamowitą przemianę w trakcie meczu i po znakomitej grze w pierwszej kwarcie prezentowali się katastrofalnie, szczególnie w drugiej połowie rywalizacji.

Foto: Panathinaikos zwycięzcą Euroligi
Panagiotis Kalaitzakis. (fot. Getty Images)

Nie udało się. Real Madryt nie obronił tytułu koszykarskiego mistrza Europy. Mimo znakomitego początku i 36 punktów w pierwszej kwarcie Królewscy nie byli w stanie pokonać Panathinaikosu. Od drugiej kwarty wszystko zaczynało się psuć, a druga połowa była wręcz katastrofalna. Trudno to czymkolwiek wytłumaczyć. Madrytczykom nie wychodziło zupełnie nic. Nawet jak udawało się wypracować otwartą pozycję do rzutu, to piłka nie lądowała w koszu. Panathinaikos natomiast trafiał niemal za każdym razem. Warto dodać, że na trybunach berlińskiej hali pojawił się między innymi Florentino Pérez.

Pierwsze minuty spotkania miały niespodziewanego bohatera. Eli Ndiaye zdobył osiem kolejnych punktów i Real Madryt szybko wyszedł na prowadzenie. Następnie pojawiły się pierwsze problemy. Edy Tavares dwukrotnie faulował, co na tak wczesnym etapie musiało skutkować zmianą. Na parkiecie pojawił się Poirier i po chwili popisał się efektownym wsadem. Dobrze grali również Campazzo i przede wszystkim Musa. Po stronie Panathinaikosu tempa Królewskim starał się dotrzymywać Kendrick Nunn. Amerykanin jednak też wpadł w problemy z faulami, bo już w pierwszej kwarcie miał ich trzy na koncie. Real Madryt zakończył kwartę z imponującym dorobkiem 36 punktów (Panathinaikos w całym sezonie ani razu nie stracił tylu punktów w jednej kwarcie) i prowadził 36:25.

W drugiej części Real Madryt dobrze zaczął, osiągając 14-punktową przewagę. Wtedy jednak Panathinaikos wziął się do pracy i zaczął odrabiać straty. Krok po kroku Grecy gonili Blancos. Obudził się Lessort, który sprawiał madryckiej obronie ogromne problemy. Grecy mogli też liczyć na innych zawodników, bo z dystansu trafiali Grant czy Vildoza. Ofensywa Królewskich nie funkcjonowała już tak jak w pierwszej kwarcie i wiele zależało od graczy z pierwszej piątki. Równo z końcową syreną celnym rzutem popisał się Sloukas i na przerwę różnica na korzyść madrytczyków wynosiła już tylko pięć punktów (54:49).

Po zmianie stron w znacznie lepszej dyspozycji na parkiet wyszli gracze Panathinaikosu. Zaczęli od serii 9:2, co pozwoliło im po raz pierwszy w tym spotkaniu wyjść na prowadzenie. Real Madryt był wręcz niewiarygodnie nieskuteczny w ataku. Marnowali wszystkie rzuty, nawet te z czystych pozycji. Mieli na koncie dwa zdobyte punkty po ponad sześciu minutach gry. Aż trudno uwierzyć, że w takiej sytuacji Panathinaikos nie zbudował sobie dużej przewagi. Przez całą kwartę Real Madryt uzbierał zaledwie siedem punktów… Grecy ponad dwukrotnie więcej i to oni prowadzili po 30 minutach (61:64).

W ostatniej kwarcie wydawało się, że sytuacja wymyka się spod kontroli, bo Panathinaikos trafiał z dystansu z absolutnie każdej pozycji. Real Madryt ciągle natomiast zmagał się z problemami ze skutecznością. W tym trudnym momencie nadzieje madrytczyków podtrzymywali jeszcze Llull z Hezonją. Jednak trudno było cokolwiek zrobić, kiedy rywale każdą akcję kończyli punktami. W końcu z boiska z pięcioma faulami wylecieli Campazzo oraz Poirier, a rzuty rozpaczy również nie wpadały. Stało się jasne, że tytuł powędruje w ręce Panathinaikosu.

80 – Real Madryt (36+18+7+19): Campazzo (12), Hezonja (8), Tavares (4), Ndiaye (8), Musa (15), Causeur (2), Rudy (0), Abalde (-), Rodríguez (11), Poirier (8), Llull (6), Yabusele (6).

95 – Panathinaikos (25+24+15+31): Papapetrou (4), Grant (11), Nunn (21), Lessort (17), Mitoglou (8), Kalaitzakis (2), Vildoza (3), Balcerowski (-), Sloukas (24), Antetokounmpo (0), Grigonis (0), Hernangómez (5).

Statystyki

Poza kadrą znaleźli się:
• Gabriel Deck – zerwanie więzadła pobocznego piszczelowego w lewym kolanie (planowany powrót: początek sezonu 2024/25)
• Carlos Alocén – decyzja trenera

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!