Przyjemny pobyt w nieprzyjemnym miejscu
[Linijka do nabicia wierszówki w wymaganym polu]
Andrij Łunin rozegra dzisiej mecz. (fot. Getty Images)
VILLARREAL – REAL MADRYT: PRZEWIDYWANE SKŁADY
Dziś gramy kolejny mecz o nic. Można się rozejść lub ewentualnie o godzinie 19:00 włączyć odbiornik. Życzymy udanego niedzielnego wieczoru i pozdrawiamy całym ciepłem naszych serduszek, czyli średnio gorąco.
(do tajnej siedziby redakcji portalu umiejscowionej pod wybudowanymi przez Majów piramidami w Chichén Itzá wchodzi w tym momencie redaktor naczelny serwisu. W tle słychać krzyki, metaliczny pogłos i odgłosy tłuczonego szkła. Po paru chwilach grube stalowe drzwi otwierają się, redaktor naczelny pewnym krokiem opuszcza pomieszczenie i za pomocą sekretnego kodu wzywa windę. Stalowe drzwi zamykają się za nim)
* * *
Dziś na wyjeździe popularni Królewscy zmierzą się na wyjeździe z prowadzonym przez Marcelino Villarrealem. O godzinie 19:00 zasiądźmy wspólnie przed odbiornikami, by po raz kolejny ekscytować się grą naszej ulubionej drużyny. Przedtem jednak serdecznie zapraszamy was, Drodzy Czytelnicy, do lektury zapowiedzi potyczki rozgrywanej w ramach 37. kolejki La Ligi.
* * *
W normalnych okolicznościach mecz z Villarrealem na Estadio de la Cerámica powinien budzić u nas w zależności od organizmu zimne poty i dreszcze, gorączkę, wymioty z zawrotami głowy, ataki alergii lub w skrajnych przypadkach oznaki opętania przez siły nieczyste. Choć już nie raz i nie dwa przytaczaliśmy to porównanie w przedmeczowych tekstach, wciąż aktualne pozostaje zestawienie wizyt Królewskich na stadionie Żółtej Łodzi Podwodnej z wysiłkami afgańskich naukowców, którzy od dziesięcioleci starają się wynaleźć lekarstwo na raka, ale w efekcie niezmiennie otrzymują heroinę.
Nie ma bowiem obecnie na hiszpańskiej ziemi obiektu, gdzie Królewscy notowaliby tak długą passę bez zwycięstwa w La Lidze. Po raz ostatni sztuka ta udała nam się w sezonie 2016/17, gdy zwycięskiego gola na 3:2 strzelił w końcówce tryskający wówczas jeszcze wielką miłością do klubu swojego życia Álvaro Morata. Bilans od tamtej pory to pięć remisów i porażka. O anomaliach występujących na boisku Villarrealu niech świadczy fakt, że aż trzy razy z rzędu padał remis 2:2. Przypadek? Pewnie tak, ale zawsze fajnie dopisać w takiej sytuacji jakąś paranormalną narrację. Jakkolwiek patrzeć, wolelibyśmy chyba wypić szklankę octu niż wybierać się tam w sytuacji, w której mamy na przykład jeden punkt przewagi nad wiceliderem.
Okoliczności pozwalają nam mimo wszystko udać się na wschód Hiszpanii z maksymalnym komfortem psychicznym. Fakt, że w pierwszej kolejności odliczamy już jedynie dni do finału Ligi Mistrzów, nie oznacza jednak, że w praktyce należy spodziewać się atmosfery pikniku rodzinnego. Nie mamy oczywiście zamiaru mydlić nikomu oczu, że czeka nas starcie, w którym słabsza kość będzie się łamać, ale mimo to gdzieś daleko w tle cały czas zauważalny będzie element potocznej spiny.
Na taki stan rzeczy składa się co najmniej kilka czynników. Po pierwsze Carlo Ancelotti po prostu zabronił myśleć swoim podopiecznym o niebieskich migdałach. Włoch nieustannie dba o to, by przed konfrontacją z Borussią temperatura konkurencyjności pozostawała stale wysoka. Dość wspomnieć, że w poprzedniej potyczce z Deportivo trener posłał w bój praktycznie najsilniejszy możliwy skład, z wyjątkiem Antonio Rüdigera. Od momentu zapewnienia sobie mistrzowskiego tytułu Real wygrał wszystkie spotkania, zdobywając 13 bramek i nie tracąc ani jednej. Królewscy za wszelką cenę mają utrzymywać wysokie obroty, a dziś na dodatek mają ku temu okazję w konfrontacji z silnym rywalem na wyjątkowo nieprzyjaznym terenie.
W tym momencie należy również wspomnieć, że z perspektywy Villarrealu spotkanie z Realem jest wciąż bardzo istotne. Ekipa Marcelino cały czas ma bowiem prawo marzyć o zakwalifikowaniu się do europejskich pucharów. Sam rzut oka na tabelę może sugerować, że szanse na powodzenie misji są już tylko teoretyczne, ale w praktyce wcale nie jest to już misja aż tak niemożliwa. Na ten moment gospodarze tracą pięć punktów do siódmego Betisu, jednak nie bez znaczenia pozostaje fakt, że równolegle Andaluzyjczycy mierzą się z szóstym Realem Sociedad, a w ostatniej kolejce pojadą na Bernabéu, gdzie Królewscy przeprowadzą próbę generalną przed udaniem się do Londynu na finał Champions League. Czy naszym zdaniem Villarreal osiągnie cel? Raczej nie. Dalecy bylibyśmy mimo to od stwierdzenia, że za tydzień nie ma prawa dojść do kolejki cudów.
Zamiast więc marudzić, że nie gramy o nic, pocieszmy się trochę tą sytuacją. Tytuł w garści, brak palpitacji serca przed wyjazdem na Estadio de la Cerámica, zespół w formie, za niespełna dwa tygodnie finał Ligi Mistrzów… Toć to czysta słodycz. Nie wiem, jak wy, ale my moglibyśmy tak co roku.
* * *
Mecz z Villarrealem na Estadio de la Cerámica rozpocznie się o 19:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ Sport 2 w serwisie CANAL+ online.
Spotkanie można wytypować w FORTUNA.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze