Ławka klasy światowej
Awans do półfinału Ligi Mistrzów zapewnili Realowi w znacznej mierze rezerwowi. Carlo Ancelotti zdołał sprawić, by wszystkie ogniwa zespołu były gotowe do gry niezależnie od okoliczności.
Luka Modrić. (fot. Getty Images)
Kepa, Fran, Militão, Modrić, Joselu, Lucas, Ceballos, Brahim i Güler. Tak prezentował się skład ławki rezerwowych na rewanż z Manchesterem City. Carlo Ancelotti z tego grona wyselekcjonował graczy, którzy pojawili się na boisku, zgodnie z własnym uznaniem. Włoch wykorzystał cztery zmiany. W akcji ujrzeliśmy Edera, Lukę, Brahima i Lucasa. Od początku zagrali natomiast między innymi Łunin, Nacho, czy Rüdiger, których w normalnych okolicznościach również można uznać za członków drużyny B, zastępujących Alabę, Courtois i Militão.
Do odnoszenia sukcesów niezbędna jest szeroka kadra, a starcie z City nie stanowiło pod tym względem wyjątku. Wśród pierwszoplanowych postaci w kontekście awansu należy wymienić niewątpliwie Łunina oraz ubezpieczający go duet stoperów złożony z Nacho i Rüdigera. Cała trójka spisała się znakomicie. Bramkarz wykonał osiem parad, co stanowi wynik wyłącznie o jedną sztukę gorszy niż w konfrontacji z Lipskiem. Do tego dołożył dwie obronione jedenastki w serii rzutów karnych. Warto jednak zauważyć także niewidzialną pomoc Kepy, który doskonale znał zawodników City z ligi angielskiej i mógł co nieco koledze podpowiedzieć.
Duet środkowych obrońców miał przed sobą trudne zadanie w postaci powstrzymania Haalanda. Niemiec wyłączył Norwega z gry przede wszystkim w Madrycie. W Manchesterze opiekę nad napastnikiem gospodarzy sprawował jednak w większej mierze kapitan Królewskich. Erling doszedł do zaledwie dwóch sytuacji. Za pierwszym razem trafił w poprzeczkę, następnie został zablokowany, gdy wydawało się, że piłka skończy w siatce. Stoperzy znakomicie poradzili sobie również z presją w konkursie jedenastek.
Modrić, który chyba powoli szykuje się do odejścia, był w stanie wnieść powiew świeżości do środka pola. O ile przed rokiem zarówno on, jak i Kroos zostali zmieceni z planszy przez podopiecznych Guardioli, o tyle tym razem było wręcz przeciwnie. Po zejściu Toniego Luka umiał przepchnąć piłkę dalej i wykonał kilka ciekawych zagrań w ofensywie. Jego występ należy pochwalić, nawet pomimo zmarnowanego karnego w serii.
Kolejnym kluczowym ogniwem, jakie pojawiło się z ławki, był Lucas. Galisyjczyk początkowo miał grać przed Carvajalem, ale kontuzja Daniego ponownie cofnęła go do pozycji prawego obrońcy. Vázquez nie ustawał w walce i do spółki z Łuninem w karnych przechylił szalę na korzyść Realu Madryt.
Najmniej czasu spośród rezerwowych otrzymał Militão. Brazylijczyk zdołał jednak wzmocnić blok obronny złożony z trzech stoperów i dwóch bocznych defensorów. Dzięki niemu zespół nie posypał się, kiedy urazu doznał Carvajal. Widać było jeszcze brak rytmu, jednak Éder zrobił po prostu to, co do niego należało i niczego nie komplikował.
Powrót na stare śmieci zaliczył także Brahim. Atakujący był aktywny przy szybkich kontrach, ale brakowało mu dokładności. Jakkolwiek patrzeć, Realu w ogóle nie byłoby w tej fazie rozgrywek, gdyby nie jego gol z Lipskiem. Do tej pory Díaz był jakościowym zmiennikiem zarówno Viniciusa, jak i Rodrygo oraz Bellinghama. Piłkarze Królewskich nie zaserwowali pokazu fajerwerków, ale wykonali swoją pracę, a jej efektem jest awans do półfinału Champions League, gdzie już czeka Bayern.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze