Wątpliwości wokół kolejnego sezonu Euroligi
Sezon zasadniczy w Eurolidze powoli dobiega końca, a władze rozgrywek ciągle nie określiły, jaki będzie skład klubów w sezonie 2024/25.
Žalgiris Arena w Kownie. (fot. Getty Images)
„To szaleństwo, że mamy już marzec, a my nie wiemy, w jakich rozgrywkach zagramy”, tak niedawno wypowiadał się Enric Carbonell, dyrektor generalny Valencii w wywiadzie dla Radia Interecomía Valencia. Ani Valencia, ani pozostałe pięć klubów bez licencji A, ani inne zespoły, które nie grają w Eurolidze, a chciałyby grać, nie wiedzą, jakie będą kryteria przyznawania miejsc w sezonie 2024/25.
Od kiedy Euroliga odłączyła się od lig krajowych (z wyjątkiem Ligi Adriatyckiej), awans do rozgrywek był jasny tylko dla zwycięzcy Eurocupu. Czasami nawet to nie wystarcza, ponieważ w poprzednim sezonie Gran Canaria sięgnęła po puchar, ale ostatecznie z powodów finansowych i organizacyjnych zrezygnowała z udziału w najlepszych rozgrywkach w Europie.
W minionych latach Euroliga dobierała drużyny na wolne miejsce, kierując się bardziej argumentami ekonomicznymi, organizacyjnymi i infrastrukturalnymi, niż sportowymi. Właśnie temu służą „dzikie karty”. W obecnym sezonie zasadniczym Euroligi tylko jedna drużyna może sobie wywalczyć udział w kolejnym sezonie. Chodzi o Monaco, ponieważ według pewnych informacji, awans tego klubu do play-offów przekłada się na bilet do następnej edycji.
Obok klubu z Księstwa wydaje się, że pewne miejsce będzie miał zwycięzca Eurocupu, czyli Paris Basketball lub Bourg. Bardziej skomplikowana jest sytuacja pozostałych pięciu zespołów walczących o utrzymanie w rozgrywkach: Valencii, Virtusa, Crvenej zvezdy, Partizana i Alby Berlin. Kwestie sportowe tutaj nie wchodzą w grę, chyba że któryś z tych klubów sięgnąłby po tytuł.
Najgorsza jest sytuacja Alby, która przez ostatnie trzy lata miała nadzieję na otrzymanie licencji A. Początkowe porozumienie z Niemcami przyznawało im licencję na dwa sezony, od 2021 do 2023 roku. Później zamiast wręczenia stałej licencji, przedłużono tę tymczasową o kolejny rok. Teraz dalsza obecność drużyny ze stolicy Niemiec stoi pod dużym znakiem zapytania.
Dla Valencii, która jest w trakcie budowy nowej hali i inwestowania w budowę coraz silniejszej kadry, niepewność jest trudna do zniesienia. Trzeba przy tym pamiętać, że obecna sytuacja w Eurolidze jest wyjątkowa w związku z agresją Rosji na Ukrainę. Rosyjskie kluby pozostają wykluczone i ich szybki powrót nie jest możliwy.
W dodatku Euroliga wznowiła rozmowy z FIBA, starając się ujednolicić kryteria, terminarze i udziały w rozgrywkach, co może mocno zmienić koszykarski krajobraz w Europie. Wiele wskazuje na to, że do zmian może dojść w 2025 lub 2026 roku, kiedy wygasa umowa Euroligi z IMG. Od poprzedniego sezonu dyskutuje się o zwiększeniu liczby drużyn do 24 i połączeniu Eurocupu z Ligą Mistrzów, co z punktu widzenia kibiców jest bardzo potrzebne.
Kolejnym aspektem jest oferta z Dubaju, który chciałby mieć swój klub w Eurolidze. Na razie blisko jest pełnego porozumienia z Ligą Adriatycką, co dla nowej drużyny z Dubaju miałoby być pierwszym krokiem w kierunku najlepszych rozgrywek na Starym Kontynencie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze