Odrodzenie Lucasa Silvy
Lucas Silva przeszedł przez Real Madryt praktycznie niezauważony. Brazylijczyk wylądował w stolicy Hiszpanii zimą 2015 roku i w zasadzie nie miał okazji zaistnieć. Od jego ostatniego meczu w białej koszulce minęło już prawie dziewięć lat. Łącznie uzbierał ich zaś osiem (424 minuty).
Lucas Silva w barwach Cruzeiro. (fot. Getty Images)
Silva z założenia dobrze rokował jako defensywny pomocnik. Miał 185 centymetrów wzrostu i ważył 80 kilogramów. Jego postawa w Cruzeiro nie przeszła zaś niezauważona przez Real Madryt. O zainteresowaniu Królewskich piłkarzowi powiedział… Júlio Baptista. To właśnie do atakującego włodarze w pierwszej kolejności zwrócili się, by wypytać go o Lucasa. Następnie skontaktowali się już bezpośrednio z agentem zawodnika i samym Silvą. Tak oto pomocnik w zimowym okienku sezonu 2014/15 został ogłoszony nowym graczem Królewskich. Jak miało się okazać, na niespełna pół roku.
Po tym czasie rozpoczęła się bowiem karuzela wypożyczeń. Najpierw Marsylia, gdzie w pewnym momencie kazano mu wysiąść z autokaru, ponieważ nie zgodził się odejść do Anderlechtu. Następnie Sporting, gdzie wykryto u niego problemy kardiologiczne, przez co zerwano umowę. Piłkarz wrócił więc do Madrytu, gdzie przez kolejne miesiące wiódł żywot mnicha. Z domu na siłownię i z siłowni do domu. Klub nie zgłosił go do żadnych rozgrywek, ale za to Lucas mógł chociaż pełnić funkcję ambasadora Realu w trakcie pogrzebu ofiar katastrofy lotniczej Chapecoense. Na początku 2017 roku Królewscy odesłali Silvę do ojczyzny, a przygarnęło go Grêmio. W Europie spędził wcześniej dwa lata niemalże bez gry. Po powrocie do Brazylii jego życie się zmieniło. Tym razem na lepsze.
W niedzielę Lucas rozegra z Cruzeiro, do którego wrócił w 2023 roku, rewanż finału mistrzostw stanu Minas Gerais (w pierwszym meczu padł remis 2:2). Rozgrywki te mają miejsce co roku w każdym brazylijskim stanie. Dla Silvy występ w finale nie jest jednak niczym nowym. Po powrocie pomocnik w każdym sezonie występował w finałowej fazie. Dwukrotnie triumfował (2018 i 2019), a raz został wicemistrzem (2017). Zawodnik przy tym wykręca całkiem dobre statystyki – notuje średnio 6,2 odbioru na mecz, zalicza 90% celnych podań i zobaczył tylko jedną żółtą kartkę w dziesięciu spotkaniach w tym roku. W starciu z Atlético Mineiro wyjątkowo pojawił się na murawie dopiero z ławki na 18 minut przed końcem. W ośmiu meczach Campeonato Mineiro pełnił jednak funkcję kapitana.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze