Ancelotti, czyli poskramiacz ego
Carlo w swojej karierze trenował 10 zdobywców Złotej Piłki, a z gwiazd, które prowadził, mógłby uformować trzy bardzo groźne jedenastki.
Carlo Ancelotti celebruje mistrzostwo z graczami Realu (fot. Instagram)
Na horyzoncie widać już postać Kyliana Mbappé, który po raz kolejny zachwycił Europę galaktycznym występem w miniony weekend, a Carlo Ancelotti przygotowuje się do dodania go do listy znakomitych graczy, których trenował. To nowe wyzwanie dla tego poskramiacza ego, który jak nikt inny wiedział i wie, jak przejść przez ludzkie, menedżerskie i taktyczne ramy wszystkich wielkich gwiazd, które miał i nadal ma pod swoim dowództwem w ciągu 24 lat spędzonych na ławce. Między innymi dziesięciu zdobywców Złotej Piłki: Zidane'a, Rivaldo, Ronaldo, Szewczenko, Ronaldinho, Cannavaro, Kakę, Cristiano Ronaldo, Modricia i Benzemę. Nie zapominając, że trenował również 26 mistrzów świata: Włochów (Buffona i Cannavaro); Francuzów (Thurama, Deschampsa, Henry'ego i Zidane'a); Niemców (Kroosa, Khedirę, Neuera, Lahma, Hummelsa, Müllera i Boatenga); Brazylijczyków (Dida, Rivaldo, Roque Juniora, Cafú, Kakę, Ronaldo i Ronaldinho); oraz Hiszpanów (Casillasa, Arbeloę, Sergio Ramosa, Xabiego Alonso, Fernando Torresa i Javiego Martíneza).
„Aby zdobywać tytuły, zawsze lepiej jest mieć dobrych zawodników i słabego trenera, niż dobrego trenera i słabych zawodników. Źli piłkarze nie wygrywają. Zidane w Juventusie zmienił mój pogląd na piłkę nożną. W Parmie, pierwszym klubie, który prowadziłem, odmówiłem podpisania kontraktu z Roberto Baggio, jednym z największych talentów we włoskiej piłce w jej historii, ponieważ miałem już Enrico Chiesę i Hernana Crespo. Postawiłem na futbol, który zamykał zawodników na z góry ustalonych pozycjach i nie przewidywał rozgrywającego. Gdyby stało się to po zmianie koncepcji, którą rozpoczął Zidane, pozostałbym na Baggio. Z Zidane'em zrobiłem odwrotny proces. Zbudowałem drużynę wokół mistrza, uszyłem mu garnitur na miarę”.
To słowa Carlo Ancelottiego, w których daje do zrozumienia, że sekret piłki nożnej tkwi w zawodnikach i że część jego zawodowego sukcesu opiera się na takcie w postępowaniu z nimi i zaangażowaniu w problemy utalentowanych graczy. Miał ich do dyspozycji tak wielu, że mógłby zorganizować własny turniej z drużynami, które można utworzyć ze wszystkich graczy, których miał pod swoim dowództwem. Trzy lub cztery starannie wyselekcjonowane składy mogłyby rywalizować w Lidze Mistrzów, lub w Superlidze, która tak bardzo zadowoliłaby jego obecnego prezesa. Spojrzenie na hipotetyczne zespoły, które wyłoniły się z internetowego wyszukiwania „piłkarzy Ancelottiego”, zaskoczyło nas wszystkich ich liczbą i jakością.
Minęły już dwa lata, odkąd madrycki trener udzielił wywiadu dla programu telewizji RAI o nazwie Che tempo fa. Na pytanie, kto był najlepszym zawodnikiem, którego trenował, jego odpowiedź była wymowna. „Mówiąc szczerze, jeśli powiesz mi wszystkich napastników, których trenowałem, postawię ci obiad na miesiąc: Ronaldo, Cristiano Ronaldo, Ibrahimović, Drogba, Benzema, Vinicius...”. Gdyby kontynuował recytację, program zostałby przerwany.
Wszystko zaczęło się w sezonie 1996/97 w Parmie, gdzie zadebiutował w Serie A w wieku 37 lat. Tamta Parma skończyła kampanię jako wicemistrz, dwa punkty za Juventusem, i tam spotkał graczy, którzy osiągnęli piłkarską elitę, a w niektórych przypadkach zostali zwycięzcami mistrzostw świata z Włochami w 2006 roku, jak Buffon, który miał wtedy 18 lat, Cannavaro i Lilian Thuram, który wygrał mundial z Francją w 1998 roku. Ponadto w kadrze byli też Enrico Chiesa, Hernán Crespo, Zola, Dino Baggio i inni.
Jego przeskok do Juventusu, by zastąpić Lippiego, w sezonie 1998/99, definitywnie wprowadził go do piłkarskiej elity i do szatni pełnych najlepszych graczy. Podczas prezentacji Carlo musiał uścisnąć dłoń Zidane'owi, Henry'emu i Deschampsowi, którzy dziewięć miesięcy wcześniej wygrali mistrzostwa świata z Francją, a u ich boku była plejada gwiazd: Montero, Davids, Conte, Filippo Inzaghi, Fonseca, Ferrara... i 24-letni Del Piero. W następnym sezonie przybyli Van der Sar, Zambrotta i Kovacević, a on ostatecznie zdecydował się stawiać na Del Piero. W trzecim roku uzupełnił swój świetny skład francuskim napastnikiem Trezeguetem.
Po tych dwóch doświadczeniach zdecydował się na powrót do Milanu, gdzie odnosił sukcesy. Co więcej, znał klub i miał trenować zawodników, których był nie tak dawno kolegą z drużyny: Maldiniego, Costacurtę, Gattuso, Albertiniego. A także Didę, Szewczenko, Nestę, Seedorfa, Rui Costę, Pirlo, Filippo Inzaghiego... Skład ten został wzmocniony w następnym sezonie przez Rivaldo, który przybył z Barcelony i wygrał mistrzostwa świata w Korei i Japonii. Wisienką na torcie było wygranie Ligi Mistrzów. Carlo zaczął dobrze radzić sobie z wewnętrzną rywalizacją i niezadowoleniem. W drużynie nie działo się nic, czego wspólny posiłek i szczera rozmowa z danym zawodnikiem nie mogły załatwić.
Sezon 2003/04. Jeszcze więcej mistrzów. Cafú i Kaká. Dwóch kolejnych zwycięzców mundialu. Drużyna nie miała wiele do poprawy, ale za jego osobistą rekomendacją Milan podpisał kontrakt z Hernánem Crespo, którego miał w Parmie. Jego kolejną gwiazdą był 30-letni Ronaldo z numerem 99 na plecach, który przybył do Mediolanu w styczniu 2007 roku. Carlo, z powodu kontuzji, nie był w stanie cieszyć się nim tak bardzo, jak by chciał, ale narodziła się między nimi przyjaźń, która wciąż trwa i którą piłkarz zawsze publicznie doceniał. „Dla mnie Carlo jest zdecydowanie najlepszą osobą, jaka kiedykolwiek istniała w świecie piłki nożnej. Jest przyjacielem wszystkich, nie tylko moim. Wszyscy go kochają, a jako trener jest niesamowity pod względem jakości, wizji, umiejętności rozumienia zawodników. Zasługuje na wszystko, co wygrał za swój profesjonalizm i charakter”.
Doszło kiedyś między nimi do bezpośredniej konfrontacji. Były to czasy, gdy Brazylijczyk był pytany o nadwagę, a w rozmowie między nimi Ancelotti zganił go. Odpowiedź była natychmiastowa. „Czego chcesz, trenerze, żeby biegał czy strzelał gole?”. W następnym meczu strzelił dwa gole. Kilka miesięcy temu sam Ronaldo wspominał inną anegdotę z Carletto. „Dzień przed meczem dawał nam płyty DVD z przeciwnikami, abyśmy mogli zobaczyć jak grają. Brałem je, ale ich nie oglądałem i pewnego dnia zapytał mnie, czy widziałem, jak zachowują się obrońcy i bramkarz przeciwników. Byłem z nim szczery. Przykro mi, trenerze, nie byłem w stanie ich zobaczyć, ale nie martw się, jestem pewien, że oni widzieli moje ruchy”.
Sezon 2008/09 był ostatnim sezonem Carlo w Milanie i na jego radarze pojawiły się dwie nowe asteroidy: 28-letni Ronaldinho z Barcelony i 33-letni Beckham, który opuścił Real Madryt w poprzednim sezonie. Anglik przybył w zimowym oknie transferowym, a między nim i szkoleniowcem szybko rozwinęła się dobra relacja, która spotkała się z pochwałami. „Uwielbiam Carlo. To jeden z najlepszych trenerów, jakich miałem w swojej karierze. Ma pokorę, dużo pasji, jest zwycięzcą i odniósł sukces wszędzie, gdzie pracował. Jego sukcesy z Realem są niesamowite, nie zaskakują mnie. Jako osobistości nie ma nikogo lepszego od niego; jako trenera też nie. Dla mnie jest najlepszym trenerem dla Realu. Wie, jak zdobyć szacunek zawodników, wie też, jak wydobyć z nich to, co najlepsze”.
W 2009 roku naadszedł czas na przeskok do Premier League. Do Chelsea. Miał 50 lat i zaraz po przybyciu spotkał starego znajomego, Szewczenkę, który miał 33 lata i któremu musiał powiedzieć, że będzie mu trudno grać przy tak dużej konkurencji. Zawodnik zrozumiał przesłanie trenera i podpisał kontrakt z Dynamem Kijów. Carlo ma u The Blues do czynienia ze składem weteranów, w wieku blisko 30 lat. Praktycznie wszyscy z nich są już uznanymi graczami: Terry (29), Lampard (31), Ballack (33), Deco (32), Drogba (31), Carvalho (31), Anelka (30)... Najmłodszy był 27-letni Petr Čech w bramce. Natychmiast wykorzystał ich w pełni. Zdobył mistrzostwo i Tarczę Wspólnoty.
W styczniu następnego roku, jego drugiego i ostatniego w Chelsea, w zimowym okienku transferowym otrzymał wzmocnienie w postaci innego mistrza świata, Fernando Torresa, z Liverpoolu, przeciwko któremu zadebiutował na Stamford Bridge i triumfował na Anfield. Pod wodzą Ancelottiego Fernando rozegrał 14 spotkań i strzelił jednego gola. Przegrał rywalizację z Anelką i Drogbą.
Powrót na kontynent. Kolejna liga do odkrycia. Przybywa do PSG w 20. kolejce, a klub nie wszedł jeszcze w okres boomu gospodarczego, a skład nie składa się jeszcze z wielich gwiazd. Zastaje Pastore, Matuidiego, Gameiro... W następnym roku podpisy miały większą wartość i nazwiska i pozwoliły mu wygrać Ligue 1: Thiago Silva, Verratti, Ibrahimović, Lavezzi... i 37-letni David Beckham. Po zakończeniu kontraktu z Los Angeles Galaxy, Anglik podpisał kontrakt z paryskim klubem na pięć miesięcy za zgodą włoskiego trenera. Nie zagrał zbyt wiele: 10 meczów, tylko dwa zaczął od pierwszej minuty.
Ze charakternym Szwedem Zlatanem Ibrahimoviciem dogadywał się dobrze, do tego stopnia, że otrzymał wszelkiego rodzaju pochlebstwa od gracza, gdy ten dowiedział się, że Włoch przedłużył kontrakt z Realem Madryt. „Miałem szczęście, że mieć cię jako trenera, a ty miałeś szczęście, że miałeś mnie jako zawodnika. Co więcej, jesteś jeszcze lepszą osobą niż trenerem. Kocham cię, a teraz, po podpisaniu nowego kontraktu, nie będę musiał pożyczać ci więcej pieniędzy”.
Jego doświadczenie, jego program, jego reputacja jako osoby, która wie, jak zarządzać szatnią i gwiazdami, otworzyły mu drzwi do Realu Madryt. Nie spotka się ponownie z Kaką, ale Bale, Isco, Illarra i Carvajal, który wróciłz wypożyczenia, przybędą w tym samym czasie. Kolejni mistrzowie świata w jego kolekcji: Casillas, Sergio Ramos, Xabi Alonso i Arbeloa. Oprócz tego Cristiano Ronaldo, Pepe, Benzema, Di María, Modrić, Marcelo... W drugim roku, przybył kolejny mistrz świata Kroos i był też Khedira, którego znał wcześniej - a także gwiazdy mundialu James i Keylor Navas.
Po Serie A, Premier League, Ligue 1 i LaLidze, gdzie we wszystkich został mistrzem, spróbował Bundesligi i swojego klubu par excellence, Bayernu. Misja była skomplikowana. Chodziło o poprowadzenie okresu po Guardioli, a drużyna zaczynała być coraz starsza. Na poziomie indywidualnym była to jednak kolejna dobra okazja, aby kontynuować dodawanie mistrzów świata do swojej księgi sław: Javi Martínez (2010) i Neuer, Lahm, Hummels, Thomas Muller, Boateng (2014), miał także Lewandowskiego, Robbena, Ribéry'ego, Alabę, Thiago... i Xabiego Alonso, z którym już spotkał się w Realu Madryt.
W następnym sezonie ponownie skrzyżował drogi z Jamesem... zanim został niespodziewanie zwolniony po porażce 3: 0 w Lidze Mistrzów przeciwko jednej ze swoich byłych drużyn, PSG. Został zwolniony po raz pierwszy w swojej trenerskiej karierze. Zaliczył tylko sześć meczów ligowych, ale później okazało się, że relacje Carlo z weteranami w drużynie, zwłaszcza Müllerem, Robbenem i Ribérym, nie były najlepsze, a także stracił dwóch ważnych graczy: Lahma i Xabiego Alonso. Już pod koniec poprzedniego sezonu ostrzegł niektórych graczy, że ich kadencja nie będzie trwać wiecznie, a na Parc des Princes pozostawił Hummelsa, Ribery'ego i Robbena na ławce. Taki był jego werdykt. Po meczu, zapytany o to, odpowiedział z półuśmiechem: „Niczego nie żałuję. Wielkie drużyny muszą przyzwyczaić się do sadzania wielkich graczy na ławce”. Nawet jeśli nie strzelił gola, młody Mbappé w wieku 18 lat zniszczył bawarską obronę swoją szybkością i pośrednio wpłynął na zwolnienie człowieka, który może być ich trenerem w przyszłym sezonie.
Znalezienie klubu nie zajęło mu dużo czasu. Miał kilka miesięcy odpoczynku przed powrotem do Serie A, do Napoli. Nie było to cic wspólnego z tym, do czego był przyzwyczajony. Miał przyzwoity skład, z którego wyciągnął maksimum. Skończył na drugim miejscu, daleko od mistrzów, Juventusu, ale przed Milanem, Interem, Romą... Insigne, Koulibaly, Zieliński, Fabián, Callejón, Allan... byli podstawą tego Napoli bez wielkich gwiazd. W drugim sezonie, w sytuacji nie do wyrzymania w klubie, ze starciami między trenerami a prezesem, został zwolniony przez De Laurentiisa.
Z Napoli pożegnał się 10 grudnia, a 26 tego samego miesiąca był już trenerem Evertonu. Trzecim menedżerem w tamtym sezonie na Goodison Park. Ancelotti również nie miał tam składu aspirującego do wielkich rzeczy, ale przyciągnęła go historia klubu i powrót do Premier League. Jego podpisanie było postrzegane jako zamach stanu, który miał ożywić klub, ale z tym, co miał, nie udało mu się wyjść poza środek tabeli: Pickford, Digne, Yerri Mina, André Gomes i Richarlison? Byli jego najbardziej przyciągającymi wzrok zawodnikami. W swoim drugim roku, na początku sezonu, wymienił ponad połowę składu, ale James, w swoim trzecim klubie pod jego okiem Ancelottiego, był dużym wzmocnieniem.
To właśnie wtedy otrzymał telefon z Realu Madryt z prośbą o wypożyczenie zawodnika... i bez wahania zaproponował siebie jako najlepszego możliwego trenera, gdy jego rozmówca, José Ángel Sánchez, zapytał go, kto jego zdaniem byłby najodpowiedniejszym szkoleniowcem do zastąpienia Zidane'a. I tak właśnie jest, w trzecim sezonie swojej drugiej kadencji i z kolejnymi dwoma latami. Carlo znalazł się z powrotem w stolicy Hiszpanii z wieloma zawodnikami ze swojej pierwszej ery i zaczął mentorować nowych: Alabę, którego miał w Bayernie, Courtois, Camavingę, Tchouaméniego, Rüdigera... a teraz, jak wszystko na to wskazuje, Mbappé.
Filippo Inzaghi jest zawodnikiem, którego trenował przez najwięcej sezonów, 11, w Juventusie (3) i Milanem (8), łącznie w 332 meczach, a ten odwdzięczył się i liczbą 161 bramek. Pirlo, Gattuso, Maldini, Kaladze i Ambrosini pracowali z nim przez osiem sezonów, a Dida, Seedorf, Kaká, Nesta, Shevchenko i Serginho przez siedem. Kolumbijczyk James jest jedynym, którego miał w trzech różnych klubach: Realu Madryt, Bayernie i Evertonie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze