Real Madryt w ćwierćfinale Euroligi
W 29. kolejce Euroligi Real Madryt odniósł zwycięstwo z Virtusem i zagwarantował sobie dzięki temu bezpośredni awans do ćwierćfinałów.
Koszykarze po zwycięstwie z Virtusem. (fot. Getty Images)
Real Madryt jako pierwsza drużyna w tym sezonie zagwarantował sobie miejsce w ćwierćfinałach Euroligi. Po pokonaniu Virtusa Królewscy nie mogą wypaść poza czołową szóstkę, więc kolejny cel na sezon zasadniczy został zrealizowany. Pozostał już tylko jeden, czyli miejsce w pierwszej czwórce, co gwarantuje przewagę własnego parkietu w ćwierćfinale. W starciu z Virtusem z bardzo dobrej strony pokazali się Francuzi: Yabusele (15 punktów, 7 zbiórek, 2 przechwyty) i Poirier (14 punktów, 8 zbiórki, 2 asysty). Co ważne, udało się dzisiaj wygrać rywalizację o zbiórki i ograniczyć liczbę strat.
Mecz zaczął się od celnego rzutu Ante Žižicia i to był jedyny moment w całym spotkaniu, kiedy Virtus znajdował się na prowadzeniu. Trwało to ledwie 20 sekund, bo w odpowiedzi do remisu doprowadził Tavares, a później madrytczycy zaczęli uciekać gospodarzom. Od początku bardzo dobrze spisywał się Abalde, który w defensywie uprzykrzał życie Belinellemu. Krok po kroku przewaga Królewskich sięgnęła dziesięciu punktów. Virtus zdołał ją zmniejszyć o połowę, ale ostatnie słowo należało do Decka, który trafił z dystansu (15:23).
W drugiej części Virtus dalej miał problemy z pokonaniem obrony Realu Madryt. Przez całą kwartę Włosi ani razu nie trafili z dystansu. Królewskim się to udawało, więc łatwiej im było utrzymać korzystny wynik. Kilka razy prowadzenie madrytczyków stawało się dwucyfrowe i zawodnicy czuli się na parkiecie bardzo swobodnie. Było widać poprawę względem poprzednich meczów (31:44).
Trzecia kwarta była najlepsza w wykonaniu Virtusa, który odrobił cztery punkty. Jednak początkowo to Real Madryt powiększył przewagę do szesnastu punków. Włosi podjęli wtedy rywalizację, starając się wrócić do gry. Szengelia z Belinellim próbowali napędzić swój zespół, a Lundberg przełamał niemoc gospodarzy na linii rzutów z dystansu. Królewscy potrafili przy tym odpowiadać, chociaż skuteczność była trochę niższa niż w pierwszej połowie (52:61).
W ostatniej części Virtus podjął próbę odrobienia strat i dwukrotnie zbliżył się na dystans pięciu punktów. Wtedy do akcji wkroczył Campazzo, a w jego ślady poszedł Poirier. Sytuacja Realu Madryt się poprawiła i właściwie skończyła się rywalizacja o zwycięstwo, ponieważ przewaga Królewskich była już znacząca. Podopieczni Chusa Mateo utrzymali korzystny wynik do końca i mają już pewne miejsce w pierwszej szóstce.
74 – Virtus Bolonia (15+16+21+22): Cordinier (12), Belinelli (9), Pajola (4), Szengelia (10), Žižić (8), Lundberg (11), Dobrić (5), Lomažs (0), Mickey (11), Polonara (0), Dunston (4), Abass (0).
89 – Real Madryt (23+21+17+28): Abalde (7), Campazzo (10), Tavares (6), Yabusele (15), Musa (10), González (-), Hezonja (10), Alocén (2), Deck (7), Poirier (14), Llull (8), Ndiaye (-).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze