Advertisement
Menu

Trzecia porażka z rzędu w Eurolidze

W 28. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał z Fenerbahçe. Królewscy rozegrali kolejny słaby mecz, szczególnie w pierwszej połowie.

Foto: Trzecia porażka z rzędu w Eurolidze
Edy Tavares w rywalizacji z Johnathanem Motleyem (fot. Getty Images)

Koszykarze Realu Madryt przegrali trzecie spotkanie z rzędu w Eurolidze. Tym razem musieli uznać wyższość Fenerbahçe. Był to kolejny słaby występ po przerwie na reprezentacje. Głównym problemem nie były dzisiaj straty. Rywale zdecydowanie lepiej zbierali, a madrytczycy fatalnie rzucali za trzy punkty. Pozycja lidera w tabeli dalej jest niezagrożona, jednak Chus Mateo będzie miał nad czym pracować, bo błędów ciągle jest zbyt dużo.

Pierwsza kwarta do pewnego momentu była bardzo wyrównana. Fenerbahçe lepiej spisywało się w walce o zbiórki, ale szczęście Królewskich polegało na tym, że goście nie byli zbyt skuteczni w rzutach z dystansu. To sprawiło, że Turcy nie zbudowali sobie dużej przewagi. Real Madryt ani razu nie trafił za trzy punkty, chociaż podjął tylko trzy próby. Na trzy minuty przed końcem kwarty był jeszcze remis, ale przez całą resztę czasu madrytczycy nie byli w stanie zdobyć ani jednego punktu (15:20).

W drugiej części niewiele się zmieniło na korzyść zespołu Chusa Mateo. Rzuty za trzy punkty dalej nie istniały, a ofensywa Królewskich bardzo się męczyła. Fenerbahçe stopniowo się oddalało i po serii 9:0 prowadziło 36:25. Mateo był zmuszony poprosić o czas i spróbować coś zmienić. Podziałało, bo udało się zdobyć kilka punktów, jednak to ciągle było za mało, szczególnie że defensywa nie była w stanie powstrzymywać ataków gości. Bardzo słaba pierwsza połowa skończyła się dwucyfrową różnicą w wyniku (33:43).

Po zmianie stron ofensywa Realu Madryt trochę się poprawiła, chociaż dalej nie udawało się trafiać z dystansu. Strata stopniowo topniała i wydawało się, że Królewscy wracają do gry. Udało się zbliżyć na trzy punkty, ale zabrakło kolejnego kroku, ponieważ Fenerbahçe na to nie pozwoliło. Goście zaczęli trafiać z dystansu i błyskawicznie odbudowali swoje prowadzenie. Napięcie wzrosło, co doprowadziło do spięcia między Campazzo i Calathesem, za co obaj zostali ukarani niesportowymi faulami. Madrytczycy wygrali tę kwartę, lecz zrobili to minimalnie (58:67).

Dopiero w ostatniej kwarcie po raz pierwszy udało się Królewskim trafić za trzy punkty. Zrobił to Llull, dla którego była to piąta próba. O odrabianiu strat nie było mowy, szczególnie że kolejny cios zadali goście i różnica wzrosła do szesnastu punktów. Real Madryt w obecnej dyspozycji nie był w stanie podnieść się z tak trudnej sytuacji. Odrobił kilka oczek, co w ostatecznym rozrachunku ma niewielkie znaczenie.

79 – Real Madryt (15+18+25+21): Campazzo (6), Hezonja (13), Tavares (14), Llull (17), Yabusele (6), Causeur (0), Abalde (-), Alocén (-), Rodríguez (0), Deck (2), Poirier (8), Musa (13).

89 – Fenerbahçe (20+23+24+22): Şanlı (7), Hayes-Davis (17), Noua (2), Dorsey (5), Calathes (12), Motley (10), Wilbekin (12), Papagiannis (4), Biberović (10), Gudurić (8), Madar (0), Sestina (2).

Statystyki | Tabela

Poza kadrą znaleźli się:
• Eli Ndiaye – decyzja trenera
• Rudy Fernández – uraz mięśnia czworogłowego uda

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!