Advertisement
Menu
/ relevo.com

Plan Realu na sędziowskie skandale

Los Blancos wydają się już pogodzeni z decyzją Gila Manzano, ale też nadal czują się poszkodowani. Klub nie wyda żadnego, specjalnego komunikatu na temat sobotniej kradzieży.

Foto: Plan Realu na sędziowskie skandale
Kłótnia po meczu z Valencią (fot. Getty Images)

Nieuznany gol Bellinghama w dalszym ciągu jest ważnym tematem w Realu Madryt. Ostatni gwizdek Gila Manzano unieważnił drużynie Ancelottiego remontadę, ku niedowierzaniu i wściekłości graczy Los Blancos. Poskutkowało to czerwoną kartką dla Anglika, a także żółtą pokazaną Joselu. Potem nadeszły reakcje klubu.

Pierwsza: komunikat na stronie internetowej Realu Madryt. Pojawiło się podsumowanie meczu, w którym nazwano gwizdek Gila Manzano „bezprecedensową decyzją sędziego”, która uniemożliwiła drużynie zwycięstwo na Estadio Mestalla. Źródła klubowe powtórzyły to samo, gdy zapytano je o opinię: „Przeżyliśmy coś bezprecedensowego”.

Vinícius w wypowiedziach dla telewizji Real Madryt podzielał to stanowisko. „Nie wygraliśmy, bo nam nie pozwolili” – powiedział Brazylijczyk. Atakujący nie zostanie ukarany ze te słowa. Później pojawił się tweet Tchouaméniego, na który ironicznym śmiechem odpowiedział także jego rodak Eduardo Camavinga.

W Realu Madryt decyzje zapadły szybko. Złożono apelację w sprawie czerwonej kartki Bellinghama, za powiedzenie „to pie*rzony gol” do Gila Manzano. A także o resztę kartek, co klub już prawie zawsze robi. Stołeczna drużyna odwołuje się od żółtego kartonika dla Viníciusa z 72. minuty, dla Fede Valverde z 80. minuty, a także Joselu, który otrzymał napomnienie już po ostatnim gwizdku.

Los Blancos nie wydadzą żadnego nowego oświadczenia dotyczącego występu Gila Manzano. Na razie nie ma tego w planach. Wystarczy notka ze spotkania, wypowiedzi graczy i zdjęcie oraz nagrania sytuacji, którą wszyscy widzieli. Tak zdecydowano obozie Królewskich. Ancelotti również zajął swoje stanowisko na konferencji prasowej: „Wydarzyło się coś bezprecedensowego, bo myślę, że po wybiciu piłki mieliśmy ją i uważam, że akcja powinna była zostać zatrzymana, kiedy Valencia przejęłaby ją”.

Oburzenie. To słowo określa sytuację w Realu Madryt po tym, co wydarzyło się w ostatni weekend w Walencji. W klubie czują się poszkodowani decyzjami sędziów, jakich doświadcza zespół w lidze, i podają przykłady nieuznanej bramki Lucasa Vázqueza przeciwko Sevilli oraz ostatnich minut na Mestalla, a także mówią o rzekomym rzucie karnym, który chciał podyktować Manzano. Później, na szczęście, błąd ten został naprawiony przez VAR.

W Realu patrzą teraz na Ligę Mistrzów i nie chcą, aby gniew z minionej soboty zaburzył przygotowania drużyny do środowego meczu z Lipskiem. Z każdym dniem Los Blancos są coraz bardziej rozczarowani La Ligą i już myślą o przyszłości z Superligą w roli głównej. „Takie rzeczy nie będą miały miejsca w Superlidze” – mówią w Madrycie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!