Brahim naciska na Rodrygo
Brahim pod nieobecność Jude'a Bellinghama wszedł w buty Anglika i swoją postawą jasno domaga się gry w wyjściowym składzie. Tymczasem na drugim biegunie znajduje się Rodrygo, który wyraźnie potrzebuje jakiegoś impulsu.
Rodrygo Goes ogląda cieszynką Brahima w Lipsku. (fot. Getty Images)
Prawa, lewa, wszystko jedno. Jedną wkręcił obronę Lipska, drugą sprawił, że bramkarz rywala mógł dla czystego sumienia jedynie podjąć próbę interwencji. Brahim we wtorek zdobył pierwszą i zarazem jedyną bramkę w meczu. Hiszpan, po raz kolejny zresztą, stanowił źródło energii zespołu, gdy wystąpić nie mógł Bellingham. Jude opuścił szósty mecz, co przełożyło się na tyle samo występów od pierwszej minuty Diaza. 24-latek maksymalnie wykorzystuje otrzymywane szanse, a tym razem przybliżył Królewskich do awansu do kolejnej fazy Champions League. Swoje trafienie zadedykował kibicom obecnym na Red Bull Arenie, tym samym symbolicznie okazując im miłość w przeddzień święta zakochanych. Przede wszystkim jednak Brahim swoimi czynami zdecydowanie domaga się częstszej gry od początku. Zamiast mikrofonów, potrzebuje do tego wyłącznie piłki.
Carlo Ancelotti tłumaczył, że za każdym razem, gdy od pierwszej minuty grał Jude, nie chciał zmieniać schematu taktycznego. Gdy jednak Brahim zastępował Bellinghama, w sześciu spotkaniach strzelił cztery gole. Choć do końca sezonu jeszcze daleko, Díaz już teraz wykręcił osobisty rekord trafień. W barwach Milanu zdobył po siedem bramek w sezonach 2020/21 i 2021/22. W każdym z przypadków potrzebował jednak więcej czasu. Za pierwszym razem było to 1868 minut, za drugim – 2684. Dziś atakujący ma osiem goli strzelonych w ciągu 1184 minut. Daje to trafienie średnio co 148 minut i udział co 107, ponieważ w dorobku ma jeszcze trzy asysty. Liczby te z założenia powinny nakładać presję na Rodrygo.
Brazylijczyk, który z Lipskiem zaliczył swój 200. występ dla Realu Madryt, cieszy się pełnym zaufaniem Ancelottiego, a jego wkład w sukcesy z poprzednich lat był nie do przecenienia. Włochowi podoba się też aktywny i kreatywny sposób gry Rodrygo oraz zaangażowanie w defensywie. Czasami jednak zacina się na dłuższy czas pod bramką, na co szkoleniowiec ma mimo wszystko gotową odpowiedź. – Nauczono mnie, że kiedy kogoś poprosisz, by pomyślał o jakimś zwierzęciu, ale nie o kocie, to pierwszą rzeczą, jaką zrobi, jest pomyślenie o kocie. Rodrygo swoją grą dużo wnosi, to najważniejsze. Nigdy nie będę rozmawiał z nim o bramkach, których nie zdobył – stwierdził przed starciem z Gironą, w którym Rodrygo był autorem ostatniego trafienia. Nie zmienia to faktu, że gol w ostatniej ligowej potyczce był jedynie niewielką oazą na siedmiomeczowej pustyni.
W ogólnym rozrachunku liczby zdecydowanie bronią byłego gracza Santosu. Ma on na koncie 13 goli i siedem asysty. Jest tym samym drugim strzelcem i zarazem asystentem w zespole. Status zawodnika wyjściowej jedenastki oraz przebieg nieco psują jednak ten obraz. Rodrygo spędził na boisku 2554 minuty. By pokonać bramkarza, potrzebuje on średnio 196 minut, a udział przy bramce ma co 128 minut. Już raz w bieżącym sezonie piłkarz zaciął się na dłuższą chwilę. – Byłem wkurzony, ponieważ starałem się strzelać na wszelkie sposoby, ale nie wychodziło. Nadszedł moment, w którym stwierdziłem, że wkurzenie i smutek mi nie pomagają. Musiałem bardziej zadbać o koncentrację, trening i spokój podczas meczów. Od tamtej pory znowu zdobywałem bramki – mówił Rodrygo w wywiadzie dla El País. Efekt? Osiem goli w ośmiu starciach. Teraz mimo wszystko Brazylijczyk chyba powinien znów spróbować tego samego sposobu. Bellingham nie wypada na długo, Vinícius coraz częściej pokazuje swoją najlepszą wersję, a Brahim naciska z każdym meczem bardziej.
Díaz ma przed sobą jeszcze co najmniej trzy spotkania na umocnienie swojej pozycji. W Lipsku spisał się wyśmienicie, w niedzielę Real zmierzy się z Rayo, tydzień później z Sevillą, a następnie zespół uda się do Walencji. Zakłada się, że na rewanż z RB Jude będzie już do dyspozycji. Po próbie kolejnego rajdu w Lipsku ciało w końcu odmówiło Brahimowi posłuszeństwa i w 81. minucie piłkarz poprosił o zmianę z powodu ukłucia w prawej łydce. Wydaje się jednak, że nie jest to nic poważnego i atakujący będzie gotowy na niedzielę.
Jeśli faktycznie skończy się wyłącznie na strachu, Brahim dalej będzie naciskał, by wywalczyć sobie pierwszy skład na stałe. W grze pozostaje także powołanie do reprezentacji. 22 marca Hiszpania zmierzy się z Kolumbią, a kilka dni później z Brazylią. Díaz w jasny sposób zgłasza swoją kandydaturę do gry w kadrze narodowej. Już w grudniu AS informował, że notowania Brahima stale rosną i jest on poważnie brany pod uwagę w kontekście mistrzostw Europy. Sam zainteresowany skupia się jednak wyłącznie na ciężkiej pracy i niczym więcej. Trudno jednak, by w takiej formie nie liczyć na coś więcej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze