Rodrygo: Zrozumiałem, że bycie smutnym mi nie pomaga i pojawiły się gole
Rodrygo Goes udzielił wywiadu dziennikowi El País. Brazylijczyk był pytany o wiele momentów od przyjścia do Realu Madryt.
Rodrygo podczas wywiadu z El País. (fot. El País)
Pamiętasz swój pierwszy dzień tutaj?
Pierwszego dnia byłem trochę skrępowany, że otacza mnie tylu świetnych zawodników, a trenerem był Zidane. I kiedy zobaczyłem Zidane'a po raz pierwszy, prawda jest taka, że byłem spanikowany. Ale to był bardzo miły moment, a potem z nim rozmawiałem. Ten dzień był dla mnie spełnieniem marzeń.
Po tym wszystkim, gdybyś mógł coś powiedzieć tamtemu Rodrygo, co by to było?
Powiedziałbym mu, że było warto, bo wiele się nauczyłem. Dziś jestem zupełnie inny. Uczyłem się od wielu zawodników, zarówno tych starszych, jak i młodszych. To jest to: że ten czas był tego wart.
Jak bardzo się zmieniłeś?
Wyglądam inaczej we wszystkim. Mentalnie, myślę, że jestem dojrzalszy, mam silniejszą osobowość. Ponieważ uczyłem się od wielu graczy tutaj. Myślę, że jestem też lepszy technicznie, ponieważ zawsze trenowałem z najlepszymi.
W tym sezonie przeszedłeś przez okres posuchy, w którym rozegrałeś 11 meczów bez strzelenia gola. Jaki ma to wpływ na napastnika?
Byłem wkurzony, ponieważ starałem się zdobywać bramki w każdy możliwy sposób, a to nie działało. W takich momentach starasz się zachować spokój, ponieważ ludzie mówią ci: „Zachowaj spokój, to wróci później”. Ale widzisz, że próbujesz grać mecz za meczem i nic ci nie wychodzi, i jesteś trochę smutny, trochę zły. Ale nadszedł czas, kiedy zdałem sobie sprawę, że bycie złym, bycie smutnym nie pomaga mi. Musiałem być bardziej skoncentrowany, więcej trenować, być spokojniejszy w meczach i od tego momentu zaczęły przychodzić gole.
Kto ci pomógł?
Zawsze powtarzam, że Luka Modrić jest dla mnie niczym ojciec. Zawsze pomagał mi w takich momentach. Rozmawiał ze mną. Mówił mi: „Nie martw się, jesteś bardzo dobry, wszystko się ułoży”. I od tego momentu zacząłem być spokojniejszy i wszystko układało się dla mnie lepiej.
Jak ważny jest aspekt mentalny w futbolu?
To było coś, czego nauczyłem się, kiedy tu przyjechałem. Miałem przepełnioną głowę i teraz myślę zupełnie inaczej, ponieważ pomogli mi koledzy z drużyny, pomogła mi rodzina, pomogli mi przyjaciele. Teraz widzę, że najważniejsza jest głowa. Jeśli masz spokojną głowę, jeśli myślisz o dobrych rzeczach, dobre rzeczy wyjdą z meczów.
Jak gra na różnych pozycjach wpłynęła na twoją wydajność?
Trochę trudno jest ciągle zmieniać pozycję, ale zawsze mówiłem trenerowi, że jestem do jego dyspozycji, że będę grał wszędzie tam, gdzie będzie chciał. I myślę, że to moja wina: powiedziałem, że mogę grać jako 9, 10, na skrzydłach. Dlatego zawsze ustawia mnie tam, gdzie mnie potrzebuje. Poświęcam się dla drużyny. Najważniejsze jest to, aby drużyna wygrywała mecze. W tej części sezonu poświęciłem się trochę, grałem poza swoją pozycją dla drużyny. I to było ważne, bo drużyna wygrywała, nie przegrała prawie żadnego meczu. Potem było lepiej, bo zacząłem strzelać gole. Ale w tej części sezonu po prostu pomagałem drużynie.
Gdybyś miał się sam ustawić, to gdzie byś się umieścił?
Teraz nie wiem [śmiech], to nie ma znaczenia… Ale myślę, że na prawej lub lewej stronie, gdzie radzę sobie najlepiej.
Kolejnym trudnym momentem w ostatnich miesiącach był spudłowany rzut karny w meczu z Chorwacją na Mistrzostwach Świata. Jak to zapamiętałeś?
Myślę, że był to najgorszy moment w mojej dotychczasowej karierze. I mam nadzieję, że najgorszy, że nie będę miał gorszego. To było trudne, ponieważ wykonywałem tutaj rzuty karne, kiedy Karima tu nie było, i strzeliłem je wszystkie. Pojechałem na mundial spokojny, pewny, że strzelę gola, a spudłowałem. Ale to część mojej historii, więc później ta historia będzie piękniejsza. Jestem pewien, że wykonam inne rzuty karne i znów strzelę gola, tak jak wcześniej. To była tylko wpadka.
Jak przygotowujesz się do rzutów karnych?
Sztab trenerski zawsze nam mówi: ten bramkarz zawsze idzie w tę lub tamtą stronę. Ale to tak naprawdę niewiele warte [śmiech]. W trakcie meczu wszystko się zmienia. Czasami wchodzimy z nastawieniem: strzelę w prawo, a potem, kiedy już masz uderzać, strzelasz w lewo i nie wiesz czemu. Wszystko zmienia się w trakcie meczu. Możemy się przygotować, ale to inna sprawa.
Czy decyzja jest podejmowana, gdy ustawiasz piłkę?
Kiedy zaczynasz biec i… nie wiem. Myślę, że dopiero po oddaniu strzału [śmiech].
Czy patrzysz na bramkarza?
Staram się patrzeć trochę przed oddaniem strzału, ale to trudne.
Ta susza zakończyła się przeciwko Bradze w Lidze Mistrzów, która ma coś wyjątkowego. W ostatnim zdobytym pucharze odegrałeś kluczową rolę w remontadach. Czy oglądałeś wiele razy na przykład bramkę z woleja przeciwko Chelsea?
Tak, ponieważ zawsze pokazują to w klubowej telewizji. Prawda jest taka, że nie myślałem zbyt wiele. Zobaczyłem nadlatującą piłkę i uderzyłem ją z pierwszej. Nie miałem wiele czasu do myślenia. To był bardzo ważny moment w mojej karierze. Mecz przeciwko City również. Myślę, że dobrze jest ponownie zobaczyć bramki, zobaczyć ruchy, które wykonuję dobrze, a potem spróbować je powtórzyć.
Czy moment przeciwko City był najtrudniejszy?
Prawda jest taka, że jeśli spojrzysz na mecz z Chelsea… Przeciwko City mogliśmy… nie wiem… atakowaliśmy trochę więcej. Przeciwko Chelsea wyglądaliśmy bardzo źle. Dużo atakowali, bardzo dobrze bronili. Nic nam nie wychodziło. Ten moment był nieco trudniejszy przeciwko Chelsea. Ale oczywiście przeciwko City to było szalone, wyjątkowe. Nie wiem jak to wytłumaczyć.
Czy nadal byłeś pewny siebie?
Zawodnicy tacy jak Luka Modrić, jak Toni, zawsze są spokojni. Ale w meczu z City chyba nawet oni nie mieli już zbyt dużo pewności siebie. Byliśmy już martwi, nikt inny nie wierzył, że możemy to odrobić. Zobaczyłem, że wszyscy jesteśmy na dnie i pomyślałem: „Cóż, teraz mogę zapisać się w historii tego klubu”. I to się udało. Myślę, że Bóg przygotował ten moment i był on dla mnie bardzo ważny.
Po tych golach, które doprowadziły was do finału, prawie w nim nie zagrałeś. Czy Carlo o tym zapomniał?
Nie pozwoliłem mu o sobie zapomnieć. Poszedłem tam i powiedziałem mu: „Cóż, trenerze, muszę zagrać, eh”. A on powiedział: „Nie martw się, teraz musimy tylko bronić”. A ja na to: „Ale ja też bronię. Po półfinale muszę trochę pograć, prawda?”. A on na to: „Nie, nie, nie martw się, będziesz grał, będziesz grał”. A potem wpuścił mnie na sam koniec.
Bycie w centrum uwagi sprawiło, że, podobnie jak inni piłkarze, byłeś czasami celem rasistowskich ataków. Jak sobie z tym radzisz?
To się często zdarza. Nie tylko mnie. Zdarzyło się to z Vinim, zdarzyło się to również z innymi graczami. Jesteśmy w bardzo smutnym momencie: wciąż istnieją tacy ludzie… Staram się nie zaglądać do Internetu, ale to normalne, że coś widzę. Mam jednak trzeźwy umysł. Myślę, że inni gracze też i jestem pewien, że sobie z tym poradzimy.
Czy czujesz się odpowiedzialny za pomoc z pozycji, którą zajmujesz?
To właśnie staram się robić. Wiem, że dzięki Instagramowi możemy dotrzeć do wielu ludzi. Mamy wielu obserwujących. Coś, co tam umieścimy, może zmienić wiele rzeczy. Kiedy tylko mogę, staram się coś opublikować, jeśli wydarzy się jakaś sytuacja, staram się udzielić wsparcia.
Widzieliśmy również zdjęcia twoje i twoich dzieci na portalach społecznościowych. Czy bycie ojcem zmieniło cię?
Zmienia wszystko. To inna miłość niż ta, którą czujesz do kogokolwiek innego. Mój ojciec zawsze mi to powtarzał, a ja tego nie rozumiałem. A teraz, gdy sam jestem ojcem, rozumiem, co mówił. To bardzo wyjątkowe chwile, kiedy jestem z nimi. Są to chwile, które na zawsze zachowam w pamięci i nie chcę, aby czas mijał, abym zawsze mógł być przy nich. Nie mam słów, aby to opisać.
Gdybyś nie był tak znany, co chciałbyś robić?
Nie chodzi o to, że nie pozwalają mi robić różnych rzeczy… Po prostu normalnie bym sobie chodził, nikt nie prosiłby mnie o wspólne zdjęcia. Chociaż zawsze lubię się wszystkim zajmować. Ale te normalne rzeczy: wyjście na spokojny posiłek z rodziną, normalne chodzenie po ulicy bez zdjęć. Czasami po prostu chcę czuć się normalnie. Kiedy podchodzi wiele osób, myślę: „Jestem inny, wydaje mi się, że jestem kimś innym”. I nie. Właśnie to: być takim jak oni, normalnym.
Na prawym ramieniu masz wytatuowany werset biblijny z proroka Izajasza: „Nie bój się, bo Ja jestem z tobą, nie lękaj się, bo Ja jestem twoim Bogiem! Wzmocnię cię — tak, ześlę ci pomoc. Wesprę cię prawicą mej sprawiedliwości!”. Co to dla ciebie oznacza?
To był mój pierwszy tatuaż. To słowa, które zawsze powtarzał mi mój ojciec: Izajasz 41:10. Noszę go przez całe życie, aby wiedzieć, że Bóg jest zawsze ze mną, aby nie bać się w żadnej sytuacji, aby wiedzieć, że Bóg jest ze mną we wszystkim, co się dzieje, że trzyma mnie za rękę. Żebym mógł na nią patrzeć i wiedzieć, że Bóg jest ze mną.
Czy to zaufanie Bogu jest ważne?
To najważniejsza rzecz w moim życiu, najważniejsza rzecz, wiedzieć, że Bóg jest ze mną, ufać Mu, to najważniejsza rzecz.
A ostatni, który został wykonany?
Myślę, że to był ten [pokazuje lewą rękę], Liga Mistrzów. Zobaczymy, czy dołożę tam więcej. Nie wiem, czy ojciec mi na to pozwoli.
Czy musisz z nim negocjować, kiedy chce mieć nowe tatuaże?
Tak, tak, muszę negocjować, ponieważ nie bardzo mu się to podobało. Pierwszy był trochę trudny. Potem mu się spodobał, ale teraz zobaczę, czy mogę… Mam jego imię tutaj [na lewym ramieniu] i imię mojej matki. Teraz muszę robić więcej, bawić moje dzieci, robić wiele rzeczy…
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze