Xavi nie zostanie ukarany za słowa o „zafałszowanych rozgrywkach”
Okazuje się, że Hiszpańska Federacja Piłkarska może ukarać piłkarza lub trenera jedynie za słowa skierowane tylko do konkretnej osoby, a nie do wszystkich.
Xavi jest zadowolony, bo może mówić co chce. (fot. Getty Images)
Słowo adulterar (fałszować, podrabiać) zagościło na stałe w słowniku osób związanych z Barceloną. Wszystko zaczęło się od Joana Laporty, który dwa tygodnie temu udzielił wywiadu Mundo Deportivo… i kompletnie odleciał. Dziennikarz zapytał prezesa Dumy Katalonii, czy „rozgrywki są zafałszowane?”. Jaka była odpowiedź sternika Blaugrany?
„Człowieku, z tymi wynikami, tak, ponieważ nie chodzi tylko o tę niedzielę. Analizowaliśmy tę kwestię i była już seria punktów, które nasi przeciwnicy zdobyli, korzystając z decyzji sędziowskich. Jednak muszę też powiedzieć, że jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Zawsze walczymy z tymi elementami i wiemy, jakie one są. Ale tym razem były one zbyt oczywiste i dlatego złożyliśmy oficjalną skargę do Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej. Przede wszystkim martwię się o morale naszych piłkarzy. Pod koniec meczu na Benito Villamarín, gdzie zagraliśmy dobrze i jesteśmy dumni z tego, jak nam poszło, ponieważ strzeliliśmy gole, widziałem, jak zawodnicy martwili się o to, co działo się na Bernabéu. I oczywiście jako klub musimy podjąć działania. Jestem prezesem, który nie ukrywa się przed stawieniem czoła sytuacjom i myślę, że muszę zabrać głos w tej sprawie, ponieważ widzę niesprawiedliwość, a kiedy widzimy tę niesprawiedliwość, potępiamy ją i chcemy, aby ci, którzy są odpowiedzialni za rozwiązanie tej kwestii, podjęli działania i podjęli decyzje, aby to naprawić”.
Laporta na tym nie poprzestał i w ostatni piątek pojawił się w rozgłośni RAC1, gdzie znów postanowił uraczyć słuchaczy swoimi mądrościami, kolejny raz bajdurząc o Realu Madryt i sędziach, a na dodatek jeszcze o Superlidze, przez co niektóre kluby były później zmuszone do wydawania oficjalnych komunikatów.
Tego samego dnia na konferencji prasowej przed meczem z Deportivo Alavés pojawił się Xavi, który uznał, że nie będzie gorszy od prezesa Barcelony i również uderzył w arbitrów oraz Real Madryt.
„Powiedziałem, że nie podoba mi się wpływanie na sędziów, a oni robią to co tydzień. Nie podoba mi się to, widzimy, że pojawia się wpływ na sędziów. Sprawa Negreiry wcale nam nie pomogła, taka jest rzeczywistość. Ale musimy z tym konkurować i zgadzam się w 100% ze słowami prezesa. Nie możemy oszukiwać kibiców Barçy. Nie jestem ani prezesem Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej, ani prezesem La Ligi. Jestem zszokowany, że akceptujemy to wszystko. Jestem zszokowany. Oni całkowicie zafałszowują rozgrywki, tydzień po tygodniu. Nawet ślepy to widzi. Cholo Simeone powiedział, że nie jesteśmy głupcami. Oczywiście, że to widzimy, wszyscy to widzą. Ale to media muszą to powiedzieć”, stwierdził szkoleniowiec, który 30 czerwca pożegna się z Barceloną.
Niektórzy dziennikarze nie mieli wątpliwości, że tego typu deklaracje powinny spotkać się z karą ze strony Komitetu Rozgrywek, który w przeszłości zawieszał trenerów czy piłkarzy za znacznie łagodniejsze sformułowania. Okazuje się jednak, że Hiszpańska Federacja Piłkarska nie zamierza karać Xaviego z kuriozalnego powodu.
Adrià Albets poinformował na antenie Cadena SER, że Hiszpańska Federacja Piłkarska może ukarać zawodnika lub trenera jedynie za poważne i bezpośrednie oskarżenia skierowane do konkretnego arbitra, a nie wszystkich sędziów naraz.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze