Advertisement
Menu
/ okdiario.com

Kto może odpowiadać za wyciek nagrań?

Przechowywaniem nagrań z rozmów między sędziami zajmuje się firma Ericsports, a jednym z jej klientów jest między innymi FC Barcelona.

Foto: Kto może odpowiadać za wyciek nagrań?
Fot. Getty Images

Hiszpańska Federacja Piłkarska poszukuje kreta, który ujawnił nagrania rozmów między sędzią głównym a salą VOR z meczu Real Madryt z Almeríą. Jest kilka osób, które mają – lub powinny mieć – dostęp do tych rozmów. Wśród nich jest firma Ericsports, która jest odpowiedzialna za przechowywanie plików w chmurze. Firma ta ma dostęp do nagrań VAR ze wszystkich meczów, a jej klientami jest kilka instytucji sportowych, lig, a także FC Barcelona, informuje OKDiario.

Na jej stronie internetowej herb Barçy pojawia się jako jeden z głównych klientów, a ich zadaniem jest „opracowywanie solidnych rozwiązań i wielofunkcyjnych platform do ogólnego użytku, na których realizowane są ekskluzywne projekty dla klientów o specjalnych potrzebach”. Od około roku do tych klientów należy Hiszpańska Federacja Piłkarska, a co za tym idzie także Komitet Techniczny Arbitrów. Zadaniem Ericsports jest przechowywania nagrań rozmów między sędziami.

Wśród klubów i podmiotów, dla których wykonują zdania, jest Barça, która w ostatnich dniach nie przestawała komentować ujawnionych nagrań i występu sędziów na Bernabéu. Ale nie tylko oni, bo wśród klientów znajdziemy także RFEF, FIBA, ACB, FINA, jak również Portugalską czy Boliwijską Federację Piłkarską i inne mniejsze hiszpańskie drużyny, takie jak Espanyol czy Eibar.

Platforma, na której przechowywane są nagrania VAR, jest dostępna dla Komitetu Technicznego Arbitrów i samych sędziów w celu analizy meczów, firmy zapewniającej Hawk-Eye i Ericsports. To właśnie na nich skupia się dochodzenie wszczęte przez Hiszpańską Federację Piłkarską, biorąc pod uwagę, że w zasadzie tylko oni byli w stanie udostępnić plik zawierający pełną rozmowę z meczu pomiędzy Realem Madryt i Almeríą.

Najgorszy arbiter w historii La Ligi, czyli Iturralde González, wyjaśnił niedawno, jak działa przechowywanie tych nagrań. „Te nagrania są zarządzane przez firmę z Barcelony o nazwie Eric. Sędziowie otrzymują hasła, które następnie muszą zmieniać. Wszystkie hasła są przekazywane wszystkim sędziom, aby mogli wejść na platformę i pobrać nagrania swoich meczów”. Ponadto w ostatnich latach Barcelona kilkakrotnie otrzymała od tej firmy szkolenie w zakresie działania systemu VAR, zauważa OKDiario.

RFEF ogłosiło już podjęcie kroków prawnych w celu znalezienia osoby, która „wyodrębniła” nagrania, które trafiły w ręce znanego katalońskiego dziennikarza i kibica Barcelony, Gerarda Romero. Oprócz dochodzenia wszczętego kilka godzin po wycieku rozmów między Hernándezem Hernándezem a Hernándezem Maeso, złożyli skargę do Guardii Civil i zapowiedzieli, że pociągną do odpowiedzialności winnego.

„Zakazane” nagrania
Wyciekłe nagrania nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Zgodnie z umową między RFEF a La Ligą, publikowane mają być tylko te akcje, które były sprawdzane na monitorze przez sędziego. Reszta ciągłej komunikacji między sędzią a VAR byłaby przechowywana do użytku wewnętrznego. Ktoś jednak przekazał pełny zapis nagrania Gerardowi Romero.

Celem wycieku było zaszkodzenie Realowi Madryt i sugerowanie, że Los Blancos pomógł sędzia VAR, którym był nikt inny jak Hernández Hernández, jeden z sędziów, który był szkolony przez syna Negreiry, a w przeszłości podjął multum niekorzystnych decyzji wobec Królewskich. Pomimo zamiaru ujawnienia rozmów między sędziami, prawdziwa powaga tego, co się stało, leży w faktach, a nie w ich treści, ponieważ są to pliki przeznaczone wyłącznie do prywatnego użytku Komitetu Technicznego Arbitrów, podkreśla OKDiario.

Barcelona odwraca uwagę
Po tym, co wydarzyło się na Bernabéu, po trzykrotnej interwencji VAR w celu skorygowania ewentualnych błędów popełnionych na boisku przez Hernándeza Maeso, Barcelona nie zawahała się wykorzystać sytuacji, aby ostro skrytykować kolektyw sędziowski. Posunęli się nawet do tego, że wezwali RFEF do interwencji i uznali się za ofiarę rzekomego faworyzowania Realu Madryt, zapominając, że to oni przez 17 lat opłacali wiceszefa arbitrów.

Joan Laporta określił to, co się stało, jako „haniebne” i posunął się nawet do stwierdzenia, że „rozgrywki są zafałszowane”. Oburzenie to podzielił również trener Xavi Hernández, który stwierdził, że „będzie bardzo trudno wygrać tę ligę” i to nie tylko ze względu na nieregularne występy jego drużyny.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!