Londyńskie demony powracają
Debata jest bardziej otwarta niż kiedykolwiek. Bramka Realu Madryt co i rusz zmienia właściciela, a Ancelotti nie może ostatecznie wyzbyć się wątpliwości. W środę od początku wystąpił Kepa, jednak Bask zdecydowanie nie dał argumentów na swoją korzyść.
Kepa rozpościera ramiona w celu osiągnięcia spokoju ducha (fot. Getty Images)
Na konferencji prasowej po meczu z Atlético trener dyplomatycznie stwierdził, że Kepa rozegrał dobre spotkanie, ale nie wybrał jeszcze bramkarza na finał. W zaistniałych okolicznościach nie ma jednak nic dziwnego w tym, że Włoch z niektórymi decyzjami musi się po prostu przespać, nawet jeśli wcześniej publicznie mówił, że nie zamierza rotować na tak newralgicznej pozycji.
Kontuzja Thibaut Courtois pozostawiła krater jeszcze większych rozmiarów, niż można było się spodziewać. Klub ostatecznie wypożyczył z Chelsea Kepę, by powierzyć mu rolę pierwszego bramkarza. Łunin miał z założenia praktycznie nie dostawać szans na grę, jednak jego dobre występy mocno wpłynęły na opinie Ancelottiego. Do tej pory Kepa rozegrał 17 meczów, Andrij ma ich natomiast na koncie 10.
Problemy Baska zaczęły się po kontuzji z połowy listopada. Łunin wykorzystał swoją szansę i tym samym narobił rywalowi kłopotu. Po Hiszpanie da się chyba zauważyć obecnie pewne problemy z wiarą w siebie. Po powrocie na boisko wątpliwości jedynie się nasiliły, a kibice nie zwlekali z wytykaniem mu błędu przy trzecim golu dla Atlético. Arrizabalaga dużo bardziej komfortowo czuje się, gdy pozostaje w cieniu innych.
Jego obecna sytuacja przypomina to, co spotkało go już w Chelsea. Londyńczycy, płacąc 80 milionów euro, uczynili z niego najdroższego bramkarza w historii, a status ten utrzymuje się do dziś. Fakt ten w zauważalny sposób ciążył zawodnikowi. W swoim pierwszym sezonie Arrizabalaga rozegrał 54 mecze we wszystkich rozgrywkach i zachował czyste konto 23 razy. Liczby te zdawały się potwierdzać słuszność sprowadzenia go na Stamford Bridge. W kolejnym roku wystąpił w mniejszej liczbie spotkań (41), ale wciąż cieszył się statusem podstawowego golkipera.
Wszystko zmieniło się latem 2020 roku, gdy Chelsea postanowiła sprowadzić Edouarda Mendy'ego. Na ruch ten wpłynąć miał błędy Kepy w starciach z Brighton i Liverpoolem. Co prawda Frank Lampard publicznie bronił Hiszpana, jednak to Mendy szybko wywalczył sobie pierwszy plac. Były pomocnik wystawił nowego bramkarza w czwartej kolejce i praktycznie już go nie zdejmował. Kepa pozostawał rezerwowym z wyjątkiem potyczek w FA Cup, a Chelsea sięgnęła po Ligę Mistrzów z Senegalczykiem w wyjściowej jedenastce.
W sezonie 2021/22 Kepa pozostawał w cieniu (15 meczów), ale po wyjeździe Mendy'ego na Puchar Narodów Afryki odzyskał częściowo zaufanie. Arrizabalaga spisywał się na tyle dobrze, by w kolejnej kampanii na nowo stać się podstawowym bramkarzem (39 spotkań) i odwrócić od siebie uwagę. Real Madryt tak naprawdę bardzo szybko podjął decyzję, kogo sprowadzić w miejsce Courtois.
Dwa lata temu Kepa zdobył Złotą Rękawicę UEFA, ale dziś znów mierzy się z demonami, jakie prześladowały go w Londynie. Sztab szkoleniowy Królewskich wciąż jednak ufa Baskowi i sporo wskazuje na to, że w niedzielnym finale także wystąpi od pierwszej minuty.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze