Nagroda za wytrwałość
Brahim Díaz został wybrany przez kibiców najlepszym piłkarzem Realu Madryt w grudniu. Dzięki znakomitym występom przejął pałeczkę po Bellinghamie i Rodrygo, którzy triumfowali w tym plebiscycie w poprzednich miesiącach tego sezonu. Dla 24-latka to coś więcej niż zwykłe indywidualne wyróżnienie.
Fot. Getty Images
„Gracias madridistas”, w ten sposób Brahim Díaz podziękował za świąteczny prezent kibicom, którzy zakochali się w jego futbolu. Najjaśniejszym tego dowodem jest nagroda dla najlepszego zawodnika grudnia, którą otrzymał za sprawą fanów. W głosowaniu Andaluzyjczyk został wybrany najlepszym graczem ostatniego miesiąca 2023 roku i wkrótce otrzyma statuetkę dla piłkarza na Pięć Gwiazdek wręczaną przez sponsora klubu, browar Mahou. Dwa gole (w meczach z Granadą i Villarrealem), asysta (w meczu z Betisem) i występy zmieniające jego sytuację (zagrał we wszystkich pięciu grudniowych spotkaniach, w tym w czterech w wyjściowej jedenastce) zaowocowały tytułem MVP grudnia. W sierpniu, wrześniu i październiku w głosowaniu wygrywał Jude Bellingham, w listopadzie triumfował Rodrygo, a teraz przyszła kolej na byłego zawodnika Manchesteru City.
To nagroda za wytrwałość. Początek sezonu nie był dla niego najłatwiejszy, choć teraz wszystko wygląda zgoła inaczej, a przede wszystkim o wiele bardziej pozytywnie dla samego Díaza. W trakcie pretemporady był jednym z najmocniej wyróżniających się graczy, ale kiedy ostateczny kształt wyjściowego zestawienia ataku zaczął się krystalizować (czyli kiedy Vinícius i Rodrygo rozpoczęli przygotowania z całą drużyną w Los Angeles), liczba minut Hiszpana zaczęła sukcesywnie maleć jeszcze latem. W konsekwencji wszedł w nowe rozgrywki z niezbyt optymistyczną perspektywą. W pierwszych sześciu potyczkach zanotował tylko 26 minut. Funkcjonowanie jako naturalny zmiennik grającego na pozycji mediapunty Bellinghama było istotnym utrudnieniem.
Bez względu na wszystko Brahim wyciskał wszystkie otrzymywane szanse niczym cytrynę, aż w końcu nadeszła rywalizacja z Las Palmas. Jude dostał odpoczynek i zasiadł na ławce rezerwowych, a 24-latek cieszył się swoim pierwszym występem w podstawowym składzie. Pomimo zwichnięcia barku, który wciąż mu dokucza, nawet nie rozważał opuszczenia pokładu, nie chcąc stracić niepowtarzalnej okazji. Opłaciło się, bo zdobył wówczas swoją premierową bramkę w bieżącej kampanii i otrzymał pierwszą owację na stojąco od publiczności zgromadzonej na Santiago Bernabéu. Właśnie od tamtej pory trwa jego płomienny romans z madryckimi kibicami.
Gdy sytuacja stała się trudniejsza, Brahim nie zawiódł. Wydajność przeważyła nad ciągłością, a Carlo Ancelotti przyznał, że dystrybucja szans dla ofensywnego pomocnika była „niesprawiedliwa”. Kolejne kontuzje otwierały drzwi. Bez Viníciusa czoło ataku zostało osamotnione. Z kolei urazy Tchouaméniego i Camavingi zmusiły Carletto do restrukturyzacji swojego schematu. Tam, gdzie uprzednio Brahim tylko zastępował Bellinghama jako najbardziej wysunięty gracz środka pola w kształcie rombu, teraz mógł być również wartościowym uzupełnieniem w dłuższym okresie. Nie inaczej jest w formacji 4-4-2 z Anglikiem ustawionym na lewym skrzydle. Dynamika oraz pracowitość urodzonego w Maladze piłkarza oferuje więcej możliwości. „Czas spędzony w Mediolanie przyniósł mu wiele dobrego, na poziomie defensywnym dużo pracował i wrócił w optymalnej kondycji taktycznej. Zawsze dobrze ustawia się bez piłki. Rzadko można to zaobserwować u napastnika jego jakości”, ocenił Ancelotti, który jest zachwycony nową, włoską wersją Díaza.
I wtedy wszystko się zmieniło
W listopadzie Brahim zaczął odmieniać swój los. Strzelił gola z Bragą i zanotował asystę z Napoli, poprawiając swoje liczby. Największego rozpędu nabrał jednak właśnie w grudniu. Od pierwszej minuty zaczynał cztery (z Granadą, Betisem, Villarrealem i Deportivo Alavés) z pięciu meczów (w konfrontacji z Unionem w Berlinie wszedł na boisko z ławki rezerwowych). Przełożyło się to na trafienie, które napoczęło Granadę, cudowną asystę do Bellinghama w zremisowanej batalii z Betisem i bramkę po rajdzie w stylu Diego Maradony w pojedynku z Villarrealem („Indywidualność Brahima… Cóż, to była wisienka na torcie. Spektakularny”, podsumował Ancelotti; „Jeden z najlepszych goli w mojej karierze”, uśmiechał się zawodnik).
Jeden występ jako lewy pomocnik, jeden jako rozgrywający, jeden jako napastnik i jeden jako prawy pomocnik. W sumie w całym sezonie ma na swoim koncie cztery gole i dwie asysty w ciągu 665 minut spędzonych na murawie, co przekłada się na udział w zdobyciu bramki średnio co 110,8 minuty. Wszechstronność, odpowiednie nastawienie i wertykalność to niekwestionowane klucze do regularności, kiedy w zespole panuje bogactwo urodzaju. Brahim dzięki swojej imponującej postawie zdołał odwrócić niekorzystną kartę i 2024 rok rozpocznie z pewnym handicapem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze