Advertisement
Menu
/ as.com

Morientes: Wydaje się, że Joselu cały czas musi coś udowadniać

Były napastnik Realu Madryt, Fernando Morientes, w wywiadzie dla dziennika AS omówił najważniejsze bieżące tematy związane z klubem. Poniżej przedstawiamy zapis tej rozmowy.

Foto: Morientes: Wydaje się, że Joselu cały czas musi coś udowadniać
Fot. Getty Images

Kto, jak nie ty może nam opowiedzieć o tym, co oznacza bycie środkowym napastnikiem Realu Madryt? W tym sezonie o miejsce to walczy hiszpański canterano Joselu. Jak oceniasz jego dotychczasową grę?
Cóż, wydaje mi się, że z Joselu cały czas jest za mało. Nie wiem, dlaczego… Bo jest Hiszpanem? Bo nazywa się Joselu? Jeśli przeanalizujemy jego formę i jego liczby na przestrzeni dotychczas rozegranych minut i porównamy z innymi napastnikami La Ligi, to myślę, że wypada naprawdę dobrze. A mimo to wydaje się, że codziennie trzeba wymagać od niego więcej i więcej. To jasne, że ma na sobie presję bycia napastnikiem Realu Madryt.

Uważasz, że gdyby to był zagraniczny transfer, to wykazywano by się większą cierpliwością?
Mam wrażenie, że Joselu w każdym kolejnym meczu musi coś udowadniać. A tak nie jest. To piłkarz, który na przestrzeni swojej kariery regularnie zdobywał bramki… I w dalszym ciągu to robi. Inną rzeczą jest to, czego tak naprawdę po nim oczekujemy. Jeśli ludzie myślą, że powinien zdobywać po 35 bramek na sezon, to presja od razu rośnie. On ma doświadczenie, ma swoją karierę i trzeba z niego trochę zejść, ponieważ powinien się skupić po prostu na dalszym wykonywaniu swojej pracy.

Wydaje się, że w najbliższym czasie trudno będzie o to, abyśmy mogli zobaczyć hiszpański duet jak ten, który tworzyłeś wraz z Raúlem.
To bardzo skomplikowane. Byliśmy ostatnią wielką parą hiszpańskich napastników w Realu Madryt. Wcześniej było ich wiele, ale w obecnym futbolu, gdy rynek jest bardziej globalny i Real Madryt ma możliwości finansowe, aby ściągnąć każdego napastnika… Dobrze by było móc oglądać nową narodową parę napastników. Ale na zewnątrz jest tyle talentu…

Czy mocno rzuca się w oczy to, że Real Madryt ma w swoim składzie tylko jedną klasyczną dziewiątkę?
Jest to trochę zaskakujące, ale z drugiej strony możesz wystawić na tej pozycji Rodrygo czy Viníciusa i również sobie poradzą. Ja osobiście mam słabość do tych typowych środkowych napastników, dlatego wyróżniam tutaj Joselu. Prawda jest taka, że obecnie trudno jest mieć w takim klubie jak Real Madryt dwóch zawodników o takim samym profilu, ale rywalizacja również jest ważna. Ja zawsze grałem lepiej, gdy miałem konkretnego rywala jak Šuker, Raúl, Mijatović, Villa w Valencii… Może Joselu tego nie ma, ale jednocześnie musi walczyć z przekonaniem, że ten hiszpański piłkarz nie jest tak wartościowy jak ten z zewnątrz. I bardzo się pod tym względem mylimy.

Mimo wszystko pod kątem tej pozycji Real Madryt regularnie jest łączony z wielkimi nazwiskami jak Mbappé czy Haaland.
Tak, ale w Realu Madryt zawsze wisi nad tobą miecz Damoklesa. Jeśli nie masz rywala, którego musisz wygryźć ze składu, to pojawiają się nazwiska, które mają przyjść i zabrać ci miejsce… I to jasne, że wówczas pojawiają się wątpliwości. Ale tak musi być w tych największych drużynach. Trzeba oczekiwać od siebie najwyższego możliwego poziomu, a jeśli tak nie jest, to pora opuścić statek. To trudna presja. Pamiętam, że za moich czasów nie było pracy z psychologami… Albo może była, ale nie korzystaliśmy z tego tak, jak robi się to obecnie. W zawodowym futbolu czasami zapominamy o człowieku i o tym, że nie da się być cały czas na najwyższym poziomie mentalnym czy emocjonalnym.

Jaki wpływ na drużynę ma regularnie powracający przypadek taki jak ten z Mbappé? Przypominasz sobie coś podobnego?
Z moich czasów pamiętam przypadek Karembeu. Czy przechodzi do Realu Madryt, czy przechodzi do Barçy… Codziennie pojawiał się na okładkach gazet. To jasne, że teraz okoliczności są inne, futbol bardzo się zmienił i to również dwóch zupełnie różnych piłkarzy. Ale pamiętam, że w szatni na bieżąco o tym rozmawialiśmy. Byliśmy już zmęczeni tymi plotkami.

Do drużyny na pewno dołączy natomiast Endrick. 17-letni chłopak, który wzbudza wielkie oczekiwania…
Trzeba zachować ostrożność, ponieważ wydaje się, że przyjdzie i od razu będzie wielką gwiazdą. Z Endrickiem musimy się obchodzić jak z jajkiem. Trzeba twardo stąpać po ziemi, ponieważ jest bardzo młody. Ponadto przy przeprowadzce z innego kraju trzeba mieć na uwadze różne czynniki – dobra adaptacja, przyswojenie nowej roli, impakt wynikający z samego przejścia do Realu Madryt, będzie grał mniej czy więcej, będzie zdobywał bramki od samego początku czy nie, będzie krytykowany czy chwalony… Widziałem wielkich piłkarzy w Realu Madryt, którzy nie potrafili sobie z tym poradzić. Byli też tacy, którzy w takich okolicznościach jeszcze bardziej rośli.

Wydaje się, że taki jest właśnie przypadek Bellinghama. Jest już nawet porównywany do Zidane'a! Ty od środka przeżyłeś przyjście Zizou do Realu Madryt. Uważasz, że to podobny impakt?
To dwa różne przypadki. Zidane dołączył do Realu Madryt, gdy był już w pełni dojrzały, a Bellingham w Realu Madryt dopiero dojrzewa. Myślę, że te porównania pojawiają się dlatego, że impakt Bellinghama w tych pierwszych meczach sprawia, że trzeba przecierać oczy z wrażenia. Tak młody chłopak z takimi możliwościami fizycznymi, z takim talentem… I do tego zdobywa bramki. Trzeba teraz zobaczyć, jak sobie poradzi z tymi oczekiwaniami, jakie wokół niego się pojawiły. Nie zawsze będzie na takim poziomie, nie zawsze będzie najlepszym strzelcem La Ligi. Teraz musi przejąć tę rolę gwiazdy. Widać, że to bardzo dojrzały chłopak, a przynajmniej takie sprawia wrażenie.

A do tego bardzo elegancki na boisku. Możliwe, że właśnie tym przypomina Francuza.
Są pewne podobieństwa. Chociaż Zizou był dużo bardziej utalentowany pod względem technicznym. To, z jaką łatwością eliminował swoich rywali… Bellingham jest bardziej nowoczesny, to styl box to box. Wchodzi w pole karne rywala, broni, w 90. minucie jest w stanie przeprowadzić 30-metrowy sprint…

W przypadku Bellinghama, ale chyba jeszcze bardziej w przypadku Endricka widać, pod jaką presją są ci najmłodsi piłkarze. Ty również zadebiutowałeś w Primera División w bardzo młodym wieku. Jak to wszystko oceniasz?
Czasami jest tak, że talent sam wypływa na powierzchnię, ale czasami to aktualne potrzeby danego klubu sprawiają, że korzysta z młodych talentów. W moim przypadku znalazłem w Albacete zespół, który miał właśnie te potrzeby. I w odpowiednim momencie trener Benito Floro po prostu na mnie postawił. Dlatego też tak ważne w futbolu jest szkolenie, ponieważ każdy musi przez to przejść. Nie oznacza to jednak, że gdy kończysz szkolenie, to nagle masz być flagową postacią swojego zespołu. To trener musi właściwie pokierować każdym talentem. Wiedzieć, kiedy na niego postawić, ale również kiedy dać mu odpocząć… Nadmuchujemy te balony, stawiamy na piedestale, zapowiadamy nowego Messiego, Cristiano… A to są wielkie słowa. To tak długi proces, że trzeba przez to przechodzić krok po kroku. Dlatego czasami obserwujemy talenty, które nie docierają tam, gdzie miały zajść.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!