10/10
Real Madryt wysoko pokonał Maccabi w zaległym meczu w ramach 6. kolejki Euroligi. Królewscy mają dzięki temu komplet 10 zwycięstw w 10 spotkaniach w tych rozgrywkach.
Fot. Getty Images
Real Madryt rozbił Maccabi w Belgradzie. Spotkanie było tak efektowne, jeśli chodzi o ofensywną grę Realu Madryt, że aż szkoda tych pustych trybun. Królewscy rozpoczęli mocno i równie mocno zakończyli mecz. Gospodarze zostali całkowicie zneutralizowani. W czwartej kwarcie madrytczycy mieli nawet 30 (!) punktów więcej na koncie, a przecież mowa tutaj o wyjazdowym pojedynku z jednym z kandydatów do miejsca w czołowej ósemce. Dzięki temu Chus Mateo mógł rotować zawodnikami i Edy Tavares, gracz meczu, spędził na parkiecie tylko 20 minut.
Pierwsza kwarta w wykonaniu Realu Madryt była niesamowita. Królewscy od razu złapali swój rytm, a najbardziej na parkiecie błyszczał Tavares. Był przy tym wspierany przez Campazzo i Decka. Maccabi próbowało utrzymać tak wysokie tempo, ale Nebo z Brownem nie byli w stanie tego zrobić. Sam Edy zdobył 15 punktów, a praktycznie cała zdobycz pochodziła z rzutów za dwa punkty. Akcje pod kosz i podanie do Tavaresa to była recepta na defensywę gospodarzy. Blancos po dziesięciu minutach mieli na koncie imponujące 36 punktów (21:36).
Utrzymanie takiego tempa zdobywania punktów byłoby ekstremalnie trudne i faktycznie, gdy na parkiecie pojawili się zmiennicy, gra nie wyglądała już tak dobrze. Fatalnie prezentowała się skuteczność rzutów za trzy punkty. Trafił tylko Llull, a pozostałe dziewięć rzutów nie znalazło drogi do kosza. Maccabi trochę tę sytuację wykorzystało, zbliżając się do Królewskich, którzy za to grali bardzo uważnie. Przez całą pierwszą połowę stracili tylko jedną piłkę (41:52).
Po zmianie najpierw do ataku ruszył Real Madryt, który powiększył przewagę do 17 punktów. Wtedy do akcji wkroczył tercet Baldwin-Brown-Webb. Seria 11:0 aktywowała alarm u Chusa Mateo. Potrzebne było przełamanie passy rywali i zrobił to niezawodny ostatnio Hezonja. Trafił za trzy punkty, czego tak bardzo brakowało madrytczykom. Do Chorwata przyłączył się Musa i różnica zaczęła szybko rosnąć, osiągając najwyższą wartość na koniec kwarty (56:74).
W ostatniej części Real Madryt nie pozostawił złudzeń gospodarzom. Maccabi było bezradne, a Oded Kattash, trener gospodarzy, wściekał się na podopiecznych za brak agresywnej obrony. Różnica zrobiła się ogromna, co było idealnym scenariuszem dla Hugo Gonzáleza. Młody zawodnik miał okazję spędzić na parkiecie kilka minut. Akcją całego meczu było efektowne podanie za plecy w wykonaniu Chacho zakończone równie efektownym wsadem przez Poirier. To zwycięstwo Królewskich nad Maccabi naprawdę robi wrażenie.
70 – Maccabi Tel Awiw (21+20+15+14): Brown (16), Baldwin (7), Cohen (2), Nebo (14), Colson (4), Cleveland (4), Webb (5), Menco (0), Sorkin (5), Rivero (8), Mayer (0), Blatt (5).
99 – Real Madryt (36+16+22+25): Abalde (3), Campazzo (11), Hezonja (16), Deck (10), Tavares (19), Rudy (6), González (2), Rodríguez (3), Poirier (8), Llull (3), Ndiaye (3), Musa (15).
Poza kadrą znaleźli się:
• Carlos Alocén – w niedzielę wrócił po 21 miesiącach przerwy, więc Chus Mateo będzie go chciał wprowadzać stopniowo do gry
• Fabien Causeur – brak informacji na temat powodu nieobecności, na jego miejsce wskoczył Hugo González
• Guerschon Yabusele – naderwane więzadło poboczne piszczelowe (spodziewany powrót: początek 2024 roku)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze