„Royston przyprawiał Cristiano o zawrót głowy”
Rafael van der Vaart i Royston Drenthe spotkali się w programie Kick 't Met w telewizji Ziggo Sport, gdzie wspominali swoje czasy z Realu Madryt. Poniżej przedstawiamy zapis najważniejszych wypowiedzi z tej rozmowy.
Fot. twitter.com
Rafael van der Vaart
– W sobotę mieliśmy grać z Barceloną, ale w czwartek przed meczem Drenthe naciskał na to, aby iść na imprezę. Pomyślałem sobie: „Nie powinien tego robić”. Przegraliśmy 0:2 [mecz z 10 kwietnia 2010 roku, gdy trenerem Realu Madryt był Manuel Pellegrini – przyp. red.] i w prasie było wielkie poruszenie. W tamtym meczu z Barceloną wyszedłem w pierwszym składzie. Na imprezie byli wszyscy członkowie naszego zespołu i moim zdaniem to również z tego powodu przegraliśmy.
– Dla mnie największym bólem było to, i również mu to mówiłem, że Royston mógł być najlepszym lewym obrońcą, jakiego Holandia nigdy nie miała. Gdyby na bok odłożył swoje ego i ten swój uliczny styl gry, to jeszcze cztery lata temu wciąż grałby w reprezentacji na lewej obronie. Pamiętam, że na treningach bardzo lubił grać na Cristiano Ronaldo. Widział w tym wyzwanie. Sam sobie zadawał pytanie: „Cristiano? A kim on jest?”. On przyprawiał Cristiano Ronaldo o zawrót głowy. Był szybki, zwinny i techniczny. W pewnym momencie Cristiano wolał nawet przejść na lewe skrzydło, ponieważ nie miał już pomysłu na Drenthe.
– W tamtym momencie nie było żadnej różnicy między nim a Marcelo. Byli na tym samym poziomie. Jedyna różnica była taka, że Royston wolał być lewoskrzydłowym niż lewym obrońcą. On chciał atakować i budować akcje.
– Cristiano Ronaldo? Pamiętam, że na jednym z treningów obserwowałem jak ćwiczy rzuty wolne i pomyślałem sobie: „I on niby jest taki dobry?”. Na pierwszych treningach nie prezentował aż tak wysokiego poziomu. Nie sądziłem, że jest aż tak dobry. Jednak gdy rozpoczynał się mecz, wskakiwał na inny poziom i wszystko robił bardzo dobrze.
Royston Drenthe
– Impreza? Przede wszystkim to nie była impreza w moim domu. Tak, była za zamkniętymi drzwiami. Był na niej również Gonzalo Higuaín…
– Benzema? On był człowiekiem, który naprawdę pasował do tego typu kultury panującej w Realu Madryt. Bardzo szybko poczuł się tam jak w domu, chociaż na początku nie mówił zbyt dużo, ponieważ znał tylko francuski. Mnie zawsze ciągnęło do tych złych chłopaków. To było coś automatycznego, rozumiesz? W trakcie wakacji bardzo często wpadałem na Karima – Las Vegas, Miami… Zawsze byliśmy w tym samym miejscu.
– Cristiano Ronaldo? Częściej wychodził z Pepe i Marcelo, z którymi w tamtej epoce najczęściej się widywał. Cristiano był bardzo miłym gościem, a do tego również wielkim człowiekiem. Nie starczało mu prawie czasu na życie. Jeśli chcieliśmy coś zrobić w sekrecie, to nie mogliśmy robić tego właśnie z nim. Dlatego też w pewnym momencie wybrałem swoją własną drogę.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze