Pierwsza porażka w sezonie
Dziewiętnaście zwycięstw z rzędu, taką serią Real Madryt rozpoczął sezon 2023/24. Przerwała ją Unicaja, mimo że Andaluzyjczycy w trzeciej kwarcie meczu tracili 21 punktów.
Fot. Getty Images
Real Madryt przegrał po raz pierwszy w tym sezonie. Ten moment musiał w końcu nadejść, a sam fakt, że stało się to dopiero w drugiej połowie listopada, jest imponujący. Nie była to też zwyczajna porażka, bo do pewnego momentu wszystko się układało, jak należy. Królewscy mieli 21 punktów przewagi i wtedy stało się coś, co załamało grę. Być może było to zbyt wczesne odpuszczenie lub skumulowane serią meczów zmęczenie, czy też obie te rzeczy razem, ale nie umniejsza to gościom, którzy udowodnili, że są znakomitą drużyną. Dobrą wiadomością jest powrót do gry Eliego Ndiaye. Młody zawodnik będzie musiał przez jakiś czas występować w masce, bo miał złamany nos, ale przy kontuzji Yabusele jego obecność daje Chusowi Mateo większe pole manewru.
Real Madryt rozpoczął mecz od bardzo dobrego rozgrywania piłki, co przekładało się na czyste pozycje do rzutów. Defensywa również od razu wskoczyła na wysokie obroty i Królewscy od razu wyszli na prowadzenie 9:0. Unicaja potrzebowała więcej czasu, żeby się rozkręcić, a sygnał do walki dał Kravish. Spotkanie nabrało tempa i piłka często lądowała w obu koszach. Goście dogonili madrytczyków i ostatnie minuty były pokazem bardzo szybkiej koszykówki. Kwartę zakończył Osetkowski celnym rzutem za trzy punkty, co dało Andaluzyjczykom prowadzenie (25:26).
W drugiej kwarcie do boju ruszyli głównie zawodnicy z ławki i to zadziałało na korzyść Realu Madryt. Świetne minuty rozgrywali Hezonja, Poirier oraz Sergio Rodríguez. Unicaja trochę się pogubiła, szybko przekroczyła limit fauli, a co najważniejsze, całkowicie straciła kontrolę nad zbiórkami. Mając przewagę w kluczowych aspektach, Królewscy mogli krok po kroku rozbudowywać przewagę. Wygrali drugą kwartę 29:13 i na przerwę schodzili z prowadzeniem 54:39.
Po zmianie stron Real Madryt dalej uciekał, aż osiągnął 21 punktów przewagi (62:41). W tym momencie gra Królewskich się załamała. Być może znów madrytczycy trochę za szybko uznali mecz za rozstrzygnięty, albo przynajmniej pod pełną kontrolą. Ich rozluźnienie wykorzystała Unicaja, która zaczęła przeważać w wielu aspektach i dzięki temu rozpoczęła pościg. Wydawało się, że odrobienie takiej straty w WiZink Center nie jest możliwe, lecz goście udowodnili, że jak złapią wiatr w żagle, to potrafią być bardzo silną drużyną (72:66).
W decydującej kwarcie gra Królewskich tylko nieznacznie się poprawiła. Nie zwalniała za to Unicaja, która dzięki swojej skuteczności w końcu doprowadziła do remisu (81:81). Chus Mateo przywrócił na parkiet Campazzo, ale to wcale nie zmieniło obrazu gry. Goście byli podbudowani swoją pogonią za Realem Madryt i w tym momencie spotkania nie popełniali błędów. Blancos zaczęli zostawać w tyle, komplikując sobie ostatnie minuty. Facundo próbował indywidualnymi umiejętnościami coś jeszcze zmienić, ale nie był w stanie. Pierwsza porażka w sezonie stała się faktem.
93 – Real Madryt (25+29+18+21): Abalde (5), Campazzo (18), Deck (9), Tavares (8), Musa (10), Causeur (-), Rudy (9), Hezonja (14), Rodríguez (11), Poirier (7), Llull (2), Ndiaye (0).
99 – Unicaja (26+13+27+33): Barreiro (3), Đedović (9), Thomas (0), Kravish (23), Perry (4), Osetkowski (9), Ejim (4), Kalinoski (11), Taylor (19), Díaz (3), Carter (13), Sima (1).
Statystyki | Tabela
Poza kadrą znaleźli się:
• Carlos Alocén – trenuje z drużyną, ale ciągle czeka na powrót po kontuzji
• Guerschon Yabusele – naderwane więzadło poboczne piszczelowe (spodziewany powrót: początek 2024 roku)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze