Brahim znów pokazuje się z dobrej strony
Carlo Ancelotti w środę dał odpocząć Jude'owi Bellinghamowi. Uraz barku, jakiego Anglik doznał w potyczce z Rayo, skłonił Ancelottiego do pozostawienia 20-latka na ławce w meczu o niewielkim znaczeniu. Pod nieobecność byłego gracza Borussii swoją szansę wykorzystał jednak Brahim.
Fot. Getty Images
Uzależnienie od bramek Bellinghama uwypukliło ostatnie ligowe starcie z Rayo. Bez gola Jude'a z Bernabéu uciekły dwa pierwsze punkty w tym sezonie. Pozostałe pięć wymknęło się Królewskim na Metropolitano oraz Pizjuán, gdzie pomocnik również nie zdołał wpisać się na listę strzelców. 13 bramek Brytyjczyka podtrzymywało drużynę w pierwszych miesiącach sezonu podczas słabszej dyspozycji nominalnych napastników.
W pierwszej linii Realu formalnie figuruje czterech zawodników. Vinícius i Rodrygo mają status członków wyjściowej jedenastki, natomiast Joselu i Brahim są uważani za zadaniowców. Można powiedzieć, że zarówno wypożyczony z Espanyolu 33-latek, jak i jego dziewięć lat młodszy powracający z Milanu kolega spełniają swoją funkcję. Pierwszy jest na ten moment drugim najlepszym strzelcem drużyny (5 goli), drugi zaś mimo niewielu szans zdołał dwukrotnie cieszyć się z bramki w ciągu 192 minut. Obie zdobycze upolował w jedynych spotkaniach, jakie przyszło mu rozegrać od pierwszego gwizdka – pod koniec września z Las Palmas i w środę z Bragą. W obu przypadkach notował te najważniejsze trafienia, ponieważ wysuwał zespół na prowadzenie.
Od potyczki z Kanaryjczykami Brahim rozegrał łącznie 16 minut w siedmiu spotkaniach. Najbardziej uwagę zwrócić mógł fakt, że Ancelotti nie skorzystał z niego w starciu z Rayo, gdzie Królewskim w pewnym momencie wyraźnie brakowało argumentów w ofensywie. – Czytałem, że mam coś przeciwko Brahimowi i że został przeze mnie skazany. To jednak nieprawda. Nie jestem sędzią, choć bardzo lubicie mówić o wyrokach. Ja nikogo nie skazuję. Żywię wobec Brahima szczególny sentyment, w końcu grał w Milanie – mówił trener na konferencji przed konfrontacją z Bragą.
Włoch przekuł tym razem słowa w czyny, ponieważ desygnował Díaza do gry od początku. Przeciwko Portugalczykom przyszło mu pełnić funkcję zbliżoną do tej, jaką do tej pory powierzano Bellinghamowi. 24-latek dwa razy znalazł sposób na golkipera gości, jednak tylko drugie trafienie zostało uznane. Za pierwszym razem sędzia dopatrzył się bowiem wcześniejszego faulu Viniciusa. Bramka Brahima ułożyła Realowi mecz i poprowadziła zespół do dość łatwego zwycięstwa przyklepującego awans do fazy pucharowej. Tym samym Królewscy awansowali po raz 28. z rzędu, czego nie dokonał wcześniej żaden inny klub.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze