Advertisement
Menu
/ as.com

Bueno: Real Madryt szybko uczy cię, jak radzić sobie z presją

Alberto Bueno swoje pierwsze kroki w futbolu stawiał w szkółce Realu Madryt. 30 października 2008 roku było mu nawet dane zadebiutować w pierwszym zespole Królewskich w meczu Copa del Rey z Realem Unión. Jednak jak sam przyznaje najlepsze lata swojej kariery spędził w Rayo Vallecano. Teraz w przeddzień starcia swoich dwóch byłych klubów udzielił wywiadu dziennikowi AS.

Foto: Bueno: Real Madryt szybko uczy cię, jak radzić sobie z presją
Fot. twitter.com

Do La Fábriki dołączyłeś w wieku 13 lat. Jak to wyglądało?
Posłuchaj, to ma coś wspólnego z tym niedzielnym meczem. W tamtym czasie byłem bardzo, bardzo, bardzo blisko podpisania kontraktu z Rayo Vallecano. Real Madryt pojawił się praktycznie w ostatnim momencie, obdarzył mnie wielkim zaufaniem i zdecydowałem się właśnie na nich. To był dla mnie ogromny przeskok, ponieważ dla mnie to był wcześniej futbol podwórkowy. Tam pokonywałem kolejne kategorie wiekowe… I w wieku 15 lat byłem już w Juvenilu. Wyprzedzałem innych – za jednym zamachem przeskoczyłem trzy kategorie. Życie zmusiło mnie do tego, aby bardzo szybko dojrzeć.

I jak wyglądał debiut u Schustera?
To było coś szczególnego. Oczywiście już wcześniej uczestniczyłem w kilku treningach, ale gdy przyszła pora zagrać… To niczym sen. Widzisz siebie wśród swoich idoli.

Obecnie wydaje się, że wychowankom dużo trudniej jest się przebić do pierwszego zespołu. Wcześniej było podobnie?
To zależy od poszczególnych pokoleń. Gdy w pierwszej drużynie wszystko idzie dobrze, grają w niej wielcy zawodnicy i wyniki sprzyjają, to drzwi nie są do końca zamknięte, ale naprawdę trudno jest je wyważyć. W takich momentach drużyna po prostu nie potrzebuje nowych twarzy. W Barçy jest teraz odwrotnie – mają problemy ekonomiczne i muszą patrzeć w kierunku szkółki, aby wzmacniać pierwszy zespół. Ostatecznie rozchodzi się właśnie o to – czy w danych epokach drzwi są mniej lub bardziej zamknięte. Kwestia szczęścia też jest tutaj ważna. Dla mnie La Fábrica to najlepsza szkółka na świecie – zarówno na poziomie wejścia w zawodowy futbol, jak i ogólnej nauki.

Co czuje wychowanek, gdy otwiera drzwi do szatni i widzi Raúla, Casillasa, Gutiego?
Moim idolem zawsze był Ronaldo, ale to w Raúlu widziałem wzór do naśladowania. To piłkarz, na którym ze względu na podobne warunki fizyczne zawsze chciałem się wzorować. To człowiek, który nigdy się nie chował – niezależnie od tego, czy wiatr wiał w plecy, czy w twarz. Wzór pod każdym możliwym względem. Więc wyobraź sobie – wchodzisz i widzisz go tam… Niesamowite. Ale to dotyczyło wszystkich, ponieważ wszyscy byli bardzo dobrzy. Guti i ta jego lewa noga. Wykończenie Van Nistelrooya. Hierarchia Cannavaro. To były topy topów.

Real Madryt to klub z największą presją na świecie?
Już w wieku 13 lat zdajesz sobie sprawę z tego, że Real Madryt jest złączony ze słowem sukces. Gdy jako młody chłopak wyjeżdżasz na zagraniczny turniej, to wszyscy patrzą na ciebie w inny sposób. I gdy spojrzysz na swoją pierś, to wiesz, co reprezentuje ten herb. Zawodnik Realu Madryt już od kategorii prebenjamines [5-8 lat – przyp. red.] uczy się, jak radzić sobie z presją. I na dłuższą metę jest to bardzo dobre. To wielka nauka, aby w przyszłości poradzić sobie z praktycznie każdą sytuacją w życiu.

Dlaczego odszedłeś z Realu Madryt?
Ponieważ do drużyny dołączała ogromna liczba zawodników z samego topu. Ja zawsze chciałem był pierwszoplanowym bohaterem, potrzebowałem gry, wyzwań… Ale tamtego lata dostrzegłem, że moje szanse na grę są minimalne. To była bardzo przemyślana i moim zdaniem właściwa decyzja. Pojawiła się opcja z Realem Valladolid i bardzo mi się to spodobało. To klub, w którym przeżyłem bardzo trudne momenty, jak spadek do drugiej ligi, ale również te niezwykłe, jak utrzymanie. Tam dojrzałem, poczułem się ważny.

Rozegrałeś 90 meczów! Rok spędziłeś również w Anglii… Ale przejdźmy do 2013 roku. Rayo Vallecano. Jak doszło do tego transferu?
W Valladolidzie miałem pewne wahania w mojej grze. Niektórzy trenerzy byli ze mnie bardzo zadowoleni, ale inni oczekiwali większej intensywności… A ja nigdy nie byłem aż tak energicznym piłkarzem. Pojawiła się możliwość odejścia i uznaliśmy, że to będzie najlepsze rozwiązanie dla obu stron – klub chciał sprowadzić nowych zawodników, a ja potrzebowałem miejsca podobnego do mojego stylu. Pojawiło się Rayo Paco Jémeza, naprawdę ekscytujący projekt i to tuż obok domu. To były dwa niesamowite lata, niesamowite. Tam byłem bardzo szczęśliwy. Pamiętam swój pierwszy mecz, zwycięstwo z Elche i dwie bramki. Wszystkie miejsca, w których byłem, były niesamowite, ale to w Vallecas czułem się najbardziej kochany.

Zabrakło ci jednej bramki do Trofeo Zarra… Jednej! To wciąż boli?
Tak, tak. Nie powiedziałbym też, że to jakiś wielki ból, ale sprawiłoby mi to ogromną radość. Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że wyprzedził mnie właśnie Aduriz, który był niesamowitym piłkarzem i grał w Athleticu, który stwarza dużo lepsze warunki do tego, aby osiągnąć coś takiego. To klub z bardzo dobrymi zawodnikami, którzy zawsze doprowadzają do tego, że ich napastnik może zdobywać dużo bramek. Po drugie ze względu na moją pozycję – on był napastnikiem, a ja mediapuntą. I nie zapomnę też tego, że zdobyłem bramkę w ostatniej kolejce z Realem Sociedad, a on zanotował dublet z Villarrealem. To mnie wkurzyło. Wiesz, że ty wykonałeś swoje zadanie, a i tak nie osiągnąłeś swojego celu. Ale cóż, pozostaje mu pogratulować! Nie będę jednak kłamał – bardzo bym chciał mieć tę Zarrę. To byłoby dla mnie coś szczególnego.

W Vallecas wciąż wspominają, że to niesprawiedliwość, że w tamtym czasie nie otrzymałeś powołania do reprezentacji. Uważasz, że zasługiwałeś na to?
Z całym szacunkiem do innych powołanych zawodników jak Silva, Mata, Cazorla, Isco… I nie chcę być tutaj źle zrozumiany, ponieważ nie chcę przez to powiedzieć, że to byli kiepscy zawodnicy. Wręcz przeciwnie! Są niesamowici! Ale w tamtym momencie czułem, że wszystko mi wychodzi i pod względem samych liczb byłem przed nimi. La Selección to nagroda za dobrze wykonaną pracę, ale w tamtym czasie La Roja miała za sobą mistrzostwo Europy, mundial i ponownie mistrzostwo Europy. To była zgrana drużyna i to sprawiało, że trudniej się tam było przebić. Ale tak, uważam, że na to zasługiwałem.

Dlaczego odszedłeś z Rayo Vallecano?
Aby poszukać innego wyzwania. Czegoś, co będzie wymagało ode mnie jeszcze więcej. Tak naprawdę sam z siebie nigdy nie opuściłbym Vallecas, ale pojawił się projekt Porto i było to dla mnie naprawdę interesujące, aby przekonać się, gdzie jest mój sufit. Były pewne wątpliwości. Ostatecznie jasnym jest, że nie poszło to po mojej myśli. Ale opuszczenie Rayo nie wynikało z tego, że byłem tam nieszczęśliwy. Wręcz przeciwnie i chcę to podkreślić – byłem tam bardzo szczęśliwy i spędziłbym tam całe życie. Ale moja głowa podpowiadała mi, że to odpowiedni moment, aby wykonać ten krok. Chociaż istniało ryzyko, że może się to źle skończyć.

I czego zabrakło w Porto?
Uff… Posłuchaj, zawsze starałem się być dosyć autokrytyczny, umieć przyznać, że popełniłem błąd. Ale tak naprawdę regularność, którą mi tam obiecano, nigdy nie miała miejsca. A gdy piłkarz nie ma regularności, to trudno o to, aby osiągnął swój najlepszy poziom. Nie chcę przez to powiedzieć, że czułem się lepszy od innych, ale uważam, że byłem na poziomie tych rewelacyjnych zawodników, którzy tam grali. I to w takiej drużynie jak Porto, która walczy o wszystko, gra ofensywnie, w każdym meczu idzie na całość… Mój styl gry idealnie do tego pasował! Ale cóż. Albo prawie w ogóle nie grałem, albo byłem wystawiany nie na swojej pozycji. Było trudno…

Zmieńmy całkowicie temat. Jak oceniasz Rayo w obecnym sezonie?
Bardzo dobrze. Odnaleźli stabilizację po odejściu Iraoli, a to nie było łatwe zadanie. Wydaje mi się, że Francisco wykazał się tą inteligencją, aby wykorzystywać te schematy, które dotychczas działały i mamy tego wyniki. To powód do dumy, że Rayo sezon po sezonie jest wśród najlepszych. I to jednocześnie szansa na to, aby dalej się rozwijać, nigdy nie stać w miejscu. Klub musi zrozumieć to, że niezależnie od tego, jak dobrze im idzie, to trzeba wykonywać kolejne kroki naprzód. Nikt nie może się zatrzymywać.

A teraz pora na ich najbliższego rywala… Co sądzisz o tym Realu Madryt?
Jak już rozmawialiśmy na początku, jest całkowicie przyzwyczajony do tego, aby radzić sobie z presją. I niezależnie od tego, jak bardzo ma napięty terminarz, to w żadnym momencie nie traci koncentracji. Potrafi odciąć się od krytyki i złapać impuls na bazie pochwał. To zrównoważona drużyna, w której czasami wydaje mi się, że brakuje jakiegoś elementu, aby dopełnić te cudowne puzzle. Ale i tak mają skład gotowy powalczyć o wszystko.

Brakujący „element”. Haaland? Mbappé?
Nie wiem, nie wiem. To wielcy piłkarze i mogliby podnieść poziom każdej drużyny na świecie. Ale ja się w to nie mieszam!

Jesteś pod wrażeniem Bellinghama?
Pytanie! Wszyscy wiedzieliśmy, że Real Madryt sprowadza wielkiego piłkarza, ale nie aż takiej klasy. I powiem ci coś jeszcze – bardzo szybko połączył się z madridismo swoim szacunkiem, wytrwałością i głodem zwycięstw. To składniki, dzięki którym trybuny łączą się z tobą, a jednocześnie rywale widzą w tobie wychowanego i odpowiedzialnego człowieka. Ogólnie to jego rozkładanie ramion przed kibicami rywala można odebrać jako negatywny gest, ale tak nie jest. Podoba mi się to, ponieważ Bellingham nie ma w tym żadnej intencji, aby kogoś obrazić.

I na koniec – wynik na niedzielę?
Niech będzie, obstawię! 2:1 dla Rayo. Mają możliwości i narzędzia, aby zadać cios Realowi Madryt.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!