Dietetyczka, która odmieniła Daniego Carvajala
Itziar González de Arriba, twórczyni Physiogenomics, szczegółowo opowiedziała Relevo, na czym polega jej metoda poprawy zdrowia i wydajności u sportowców.
Fot. Instagram
Pewnego dnia, prawie dwa lata temu, Itziar González de Arriba przyjęła Daniego Carvajala na konsultację. Zawodnik Realu Madryt przyszedł bardziej z potrzeby niż przekonania, że to coś da. Tylko ci, którzy szukają rozwiązań czegoś, co niewielu potrafi wyjaśnić, mogą zrozumieć jego nastawienie. Kontuzje mięśniowe raz za razem dopadały obrońcę reprezentacji Hiszpanii i sprawiły, że przegapił wyjątkowe wydarzenia w życiu piłkarza (Euro 2016 i 2020) lub uczestniczył w nich z zachowaniem wszelkich środków ostrożności (Mundial 2018). Znalazł jednak pomoc u kobiety, która w swojej pracy szukanie odpowiedzi traktuje jak obowiązek.
Po kilku wyczerpujących badaniach i skoordynowanej pracy pomiędzy nią a personelem medycznym Realu Madryt stwierdzono, że gluten jest jednym z wrogów Carvajala. Leczenie ma o wiele więcej aspektów, ale eliminacja glutenu bardzo pomogła zawodnikowi, jak sam wyznał w rozmowie z Relevo „Usunąłem go ze swojej diety i unikam dużo czerwonego mięsa, jem je tylko w określone dni. Dbam także o odpowiednią suplementację przed i po meczach”.
Za tą zmianą nawyków żywieniowych stoi Itziar, czyli wielu specjalistów w jednym: fizjoterapeuta, osteopata, absolwentka dietetyki, posiadająca licencjat z biochemii, ukończyła też studia podyplomowe z zakresu immunożywienia i terapii regeneracyjnej oraz posiada kilka tytułów magisterskich. Wśród nich jeden z nutrigenomiki, który otworzył jej drzwi do stworzenia nowej koncepcji medycznej, której z dumą broni: fizjogenomiki. „Wielu nazywa mnie pseudonaukowcem, choć mam okazałe CV” – narzeka, po czym szczegółowo opisuje swoją drogę do osiągnięcia dyscypliny, która „kolonizuje” sport. Kluczem jest zrozumienie ciała jako całości.
„Jestem fizjoterapeutą. Kiedy miałam 20 lat, zdałam sobie sprawę, że ludzie, którzy zrezygnowali z niektórych pokarmów lub jedli więcej warzyw niż przeciętnie, mają mniej bólów pleców. U wielu pacjentów leczonych fizjoterapią nie nastąpiła poprawa tak bardzo, jak byśmy sobie tego życzyli, ale zmieniając swój sposób odżywiania, osiągnęli więcej niż przy pomocy zabiegów manualnych. Wydało mi się niewiarygodne, że osoby cierpiące na bóle pleców od ponad 20 lat stały się wolne od bólu dzięki zmianie diety. Musiałam zrozumieć jak i dlaczego ma to miejsce. Myśląc o pomaganiu moim pacjentom, zaczęłam zgłębiać wszystko, co dało mi odpowiedzi. Znalazłam je w nutrigenomice. Zajmuję się nutrigenomiką w zastosowaniu do fizjoterapii” – mówi.
Ale czym właściwie jest nutrigenomika? Jest to nauka zajmująca się badaniem zmian w ekspresji genów poprzez składniki odżywcze. „Opieramy się na indywidualnej ekspresji genetycznej. Szukam wskazówek, które pozwolą najpierw osiągnąć optymalne zdrowie, a później optymalną wydajność. Wszystko w sposób spersonalizowany. Znalezienie idealnej diety wymaga wyczerpujących badań, które zajmują dużo czasu. Nie ma dwóch osób na świecie równych pod względem ekspresji genetycznej, a wiedza o tym poszerza się każdego dnia, więc nie ma ogólnych zaleceń. Na przykład w przypadku, gdy mówimy o glutenie. Nie zakazuję go sportowcom całkowicie, tylko tym, u których występuje wyraźna niepożądana reakcja na poziomie mięśniowym lub kondycyjnym” – argumentuje.
Tak było w przypadku Carvajala. Po przejściu bardzo dokładnych badań indywidualnych, popartych analizami i testami, a także codziennymi odczuciami sportowca i pracą fizjoterapeutyczną, doszli do wniosku, że gluten należy wyeliminować z jego diety: „Gluten dotyczy przepuszczalności bariery jelitowej, czyli to, co jest w jelitach, łatwiej przechodzi. Nie będę wchodzić dokładnie w przypadek Daniego, ale na ogólnie rzecz biorąc, problem narasta, ponieważ jelita są pełne toksyn i cząsteczek prozapalnych w wyniku globalizacji, fast foodów, żywności przetworzonej i żywności uwodornionej. Sól, pestycydy, konserwanty, potrawy smażone, napoje gazowane, kawa, mleko z kartonu... Krótko mówiąc, ludzie nie jedzą zdrowej żywności”.
Tak jak każdy pacjent jest inny, tak i każdy piłkarz jest inny. Leczenie zależy nawet od pozycji, na której grasz. Oznacza to, że boczny obrońca, podobnie jak w przypadku Carvajala, wymaga specjalnego dostarczenia składników odżywczych, które ułatwiają wielokrotne sprinty bez odczuwania zmęczenia. Z kolei na przykład napastnik musi wzmocnić te elementy, które pomagają mu zwiększyć prędkość maksymalną czy wyskoki. „Trzeba znaleźć równowagę ” – to motto Itziar, która potrafi zmieniać swoje plany żywieniowe dla graczy w zależności od meczu lub części sezonu.
Oczywiście istnieją podstawy, która są niezmienne: „Od czasu pandemii Covid-19 brokuły są u mnie flagowym lekarstwem, ponieważ jest to jedna z najlepszych żywności anty-IL6. IL6 (cytokina prozapalna) oprócz pogarszania przebiegu choroby jest szczególnie destrukcyjna dla więzadeł i na poziomie mięśni i stawów. Oprócz brokułów zwykle polecamy kaszę gryczaną, czerwony ryż, jagody, granaty, ryby, rośliny strączkowe, jeśli pacjent je dobrze toleruje, oraz inne spersonalizowane warzywa ze względu na ich właściwości przeciwzapalne i regeneracyjne”. Z drugiej strony: „Ważne jest dostosowanie nawodnienia, tłuszczu i białka na podstawie codziennej aktywności”. Poświęcenie jej pacjentów świadczy o tym, że jest przekonująca w tym co mówi. „Dla Itziar, która kazała mi jeść brokuły 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu” – napisał Carvajal koszulce podarowanej swojej dietetyczce.
W sporcie takim jak piłka nożna, gdzie harmonogram meczów zmienia się z dnia na dzień, trzeba bardzo dokładnie pracować, aby połączyć wszystkie zalecenia. „Narządy mają dobowy rytm pracy (zależny od pory nasłonecznienia), który nie podlega zmianom. Od momentu zachodu słońca pęcherzyk żółciowy i trzustka pracują na 50% wydajności, a nocna praca regeneracyjna jest hamowana, jeśli trawienie nie przebiega. Ogólnie rzecz biorąc, najlepsze pory na jedzenie to 9:00, 12:00, 15:00 i 18:00. Węglowodany najlepiej przyswajamy rano. Ale to wszystko dostosowujemy w przypadku elitarnych sportowców, ze względu na ich pracę. Jeśli trenują np. o 20:00 i pozbywają się glikogenu, to wskazane jest jego uzupełnienie w kolejnym oknie metabolicznym, czyli po zakończeniu treningu”.
Ta pochodząca z Irundy miłośniczka sportu (była zawodniczką w tenisie stołowym, piłce nożnej halowej, piłce nożnej, koszykówce, lekkoatletyce...) wyznaje Relevo, że nigdy nie starała się wprowadzać do niego fizjogenomiki: „Nie było to moim zamiarem. Nawet nie byłam tym zainteresowana”. Pocztą pantoflową, która jest skuteczniejsza niż reklama, zgłosił się do niej Sergio Canales, który spowodował prawdziwy „boom”. „Do mojego biura zaczęli przychodzić elitarni sportowcy, którzy próbowali wszystkiego i byli zdesperowani. „Interesuje ich to, aby nie doznawać kontuzji. Boją się urazów. Zmiana diety pomogła rozwiązać ich problemy, a także poprawiła ich wyniki. Ich koledzy chcieli spróbować tego samego. Miałem już wielu w swoim portfolio, ale kiedy wyszło na jaw, że Canales przestrzegał mojej diety, aby zregenerować się po zerwaniu więzadeł po raz trzeci i wrócił na najwyższy poziom, to był przełomowy moment. Canales jest moim najlepszym pacjentem i zawsze nim będzie. Był jednym z ojców mojej sławy i pokazania, że zmieniając nawyki można poprawić swoje zdrowie”.
Można by pomyśleć, że Itziar jest postacią, która cieszy się uznaniem w świecie piłki nożnej. Jej zalecenia, według tego, co mówi, poprawiły wielu profesjonalistów. Jednak poza pewnym oporem części piłkarzy wobec wprowadzania lub usuwania niektórych pokarmów ze swojego menu, musi się oni zmagać z krytyką: „Ogólnie w naszej branży brakuje koleżeństwa i pracy zespołowej. Jeśli ktoś coś zrobi dobrze, jeśli ktoś rozwiąże trudny problem, reszta dietetyków, zamiast pomagać pacjentowi w dalszej poprawie, poświęca się dyskredytacji i próbie przekonania sportowca, że to, co zrobił i działało tak dobrze, jest niebezpieczne, że pogorszy jego stan i powinien tego zaprzestać. Moim zdaniem, pracując z dietetykami, najlepiej, żeby sportowiec uwierzył temu, kto mu pomaga. Jeśli powiem piłkarzowi, że musi zjeść czerwony ryż na śniadanie, a inny powie mu, że to bzdura, że ryż zawiera arszenik i lepiej jest, jeśli na śniadanie wypije kawę z mlekiem i chleb z szynką, będziesz chciał wierzyć w tę drugą opcję, bo to dla niego łatwiejsze”.
Mleko. To jest główne źródło kontrowersji. „To skomplikowana sprawa. Najczęściej usuwam z diet mleko krowie. Jest to pokarm, który często usuwamy, ale dbamy o to, aby dieta zawierała tyle wapnia, ile dana osoba potrzebuje. Wszyscy pytają o wapń. Rzecz w tym, że mleko bardziej powoduje osteoporozę niż jej zapobiega. Mleko ma dobre, ale i złe strony. Jest złe na niektóre choroby, takie jak urazy, problemy jelitowe czy przewlekłe dolegliwości. Niektórzy nie chcą, żebym mówiła, że mleko może pogorszyć pewne objawy. Martwią się, że brakuje im wapnia, który występuje też np. w orzechach, roślinach strączkowych…” – uszczegóławia.
Baskijska dietetyczka utrzymuje, że zespoły nie pracują ze spersonalizowaną dietą często dlatego, że sami sportowcy nie stają na wysokości zadania. Z tego powodu niektórzy zgłaszają się do niej niemal potajemnie: „Często to oni dzwonią do mnie w tajemnicy przed resztą zespołu. Jest to bardzo smutne, ponieważ optymalne byłoby leczenie multidyscyplinarne i abyśmy wszyscy pracowali dla wspólnego dobra. Mówimy o ludziach, którzy żyją ze stanami zapalnymi, wielu z bólami, z napiętymi mięśniami, z bólami pleców i są bardzo zmęczonymi. Na przykład, jeśli piłkarz przyjedzie z zapaleniem jelit (słabe trawienie), w zależności od tego, gdzie występuje zapalenie, może mieć niedobór wchłaniania żelaza, witaminy D, węglowodanów, tłuszczów, aminokwasów itp. Którykolwiek z tych deficytów może powodować uszkodzenia mięśni z różnych powodów i w różnych miejscach”.
Jej entuzjazm skłania ją nawet do przedstawienia kilku przykładów, niczym z konferencji, na poparcie wartości fizjogenomiki: „Osoba z SIBO i/lub nietolerancją laktozy i/lub fruktozy i/lub sorbitolu wchłania mniej węglowodanów. Trening piłkarski jest ogromnym obiążeniem i wymaga glikogenu jako głównego substratu na poziomie mięśni. Glikogen jest wydalany podczas treningu i podczas snu. Jeśli piłkarz nie je śniadania lub je śniadanie, ale nie wchłania go dobrze i dociera do niego niewielka ilość glikogenu, mięśnie ucierpią poprzez zwiększenie mikrouszkodzeń sarkomerów podczas obciążeń treningowych. Mięsień płaszczkowaty to mięsień, który gromadzi mniej glikogenu. Taki piłkarz jest bardziej skłonny do naderwania mięśnia płaszczkowatego podczas sprintu w trakcie meczu, ponieważ jest w nim większe obciążenie kinazą mleczanową i kreatynową...”.
„Istnieją strategie jeszcze bardziej poprawiające wyniki, ale zwykle już to stosują w klubach. Z mojego doświadczenia wynika, że piłkarze, którzy są ze mną, zazwyczaj rejestrują dane, na które każę im zwracać uwagę. W związku z tym po jedzeniu dostają czegoś w rodzaju syndromu sztokholmskiego, bo widzą pozytywne rezultaty. Znalezienie rozwiązania problemu jest zawsze uwalniające. Jeden z nich podziękował mi podnosząc puchar za mistrzostwo świata. Napisał do mnie na WhatsAppie, że udało mu się to też dzięki mnie. To miło, że pomyślał o mnie w takim momencie”. Itziar przestrzega kodeksu etyki i tajemnicy zawodowej, aby zachować anonimowość tego gracza.
Nie wszyscy są łatwymi pacjentami, przyznaje: „Niektórzy, gdy są już zdrowi, szybko zapominają o moich przykazniach i wracają do najgorszych nawyków, a potem znów doznają kontuzji. Wtedy rozpaczam”. Jednak kluczem do sukcesu, oprócz konsekwencji w stosowaniu metody, jest empatia: „Jeśli nie widzę chęci współpracy u pacjenta, to staram się z nim nie kontynuować pracy, bo to też nie będzie skuteczne. Przez wiele godzin trudno jest uzyskać właściwe indywidualne wytyczne dla każdego sportowca. Jeśli więc nie chcesz tego robić, nie będę próbowała cię przekonywać. Każdy idzie swoją drogą. Takie przypadki nie są zbyt częste, ale się zdarzają. Sportowcy stają się świadomi znaczenia odżywiania dla ich równowagi, wzmocnienia fizycznego, a także zdrowia psychicznego. W ciągu jednego miesiąca są już bardzo zauważalne zmiany ” – twierdzi Itziar.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze