Advertisement
Menu
/ marca.com

Tajemnice rodziny Bellinghamów

Dziennik MARCA przybliża nam Denise i Marka Bellinghamów, rodziców Jude'a, którzy nie kryli dumy z syna, gdy ten otrzymał nagrodę im. Raymonda Kopy.

Foto: Tajemnice rodziny Bellinghamów
Mama Denise i tata Mark w trakcie meczu Anglii na mundialu w Katarze. (fot. Getty Images)

„Tato, uważaj, gdzie stawiasz kroki… Będę podążał twoimi śladami”. To zdanie przyświecało kilku decyzjom podjętym przez Marka Bellinghama, gdy on i jego żona Denise opracowywali plan na szczęśliwe życie swoich dzieci, Jude'a i Jobe'a. Cała rodzina ma ze sobą bardzo silne więzy i jak do tej pory unikała łączenia się z jakąkolwiek agencją przedstawicielską, ale starała się maksymalnie udoskonalić, tam, gdzie zwykle konieczne jest zatrudnienie ekspertów od prawa, marketingu lub ekonomii. Celem była pomoc synom w zrobieniu kariery na najwyższym poziomie.

Nigdy się nie poddawajcie i gońcie za marzeniami, bo żeby być dumnym ze swoich dzieci, nie trzeba, aby zdobywały indywidualne trofea czy nagrody, najważniejsze, żeby fascynowały się małymi chwilami z życia. Podążaj ścieżką opartą na wysiłku, wytrwałości i szacunku. Organizacja zawsze odgrywała bardzo ważną rolę we wspieraniu karier obu chłopaków. Denise pojechała do Dortmundu z Judem, a Mark pozostał w Anglii z Jobem, który w wieku 18 lat gra już z Sunderlandem w Championship i ma szansę stać się objawieniem angielskiego futbolu. Największym wsparciem w procesie adaptacji w Niemczech dla starszego z Bellinghamów stała się jego matka, będąca pod wrażeniem dojrzałości syna. Najważniejszą rzeczą było dla nich to, aby cały czas się rozwijał i cieszył się piłką.

W Realu Madryt (i w świecie futbolu) są zdumieni tym, co robi Jude Bellingham na początku tego sezonu. Raporty o nim, kiedy zdecydowano się podpisać kontrakt, były doskonałe, co oznaczało wielką inwestycję Los Blancos, ale rzeczywistość znacznie przerosła oczekiwania. Nie mówimy tylko o statystykach (13 goli i 3 asysty), ale i o tym, że zawodnik doskonale wkomponował się w zespół. Jest liderem w szatni i stara się poprowadzić kolegów do sukcesów. Trudno zgadnąć, gdzie jest jego limit. 

„Mój ojciec zwykle nie płacze, ale dziś widziałem u niego łzy. To dlatego, że to wyjątkowy moment” – powiedział Jude Bellingham w dniu swojej prezentacji w Realu Madryt. Jego mentalność pozwoliła mu wybrać numer "5" całkowicie naturalnie... ale tamtego dnia Jude zdał sobie sprawę, że nic nie będzie już takie jak dawniej. Łzy ojca pokazały u niego mieszaninę dumy i świadomości, że dał wszystko swojemu synowi. Były ostatecznym dowodem na powodzenie ich wspólnej misji. 

Kto stoi za sukcesem Jude'a? Mark Bellingham, były sierżant policji w West Midlands i napastnik, który bił rekordy w angielskiej amatorskiej lidze piłki nożnej oraz Denise, pracownica działu kadr pewnej firmy: „Jego sukces jest zasługą całej rodziny Bellinghamów. Dała go praca zespołowa pomiędzy graczem a jego rodzicami. Oto najlepszy przykład jego dojrzałości w wieku nastoletnim: w styczniu 2020 roku klub organizuje dla niego spotkanie z zainteresowanym nim Liverpoolem i mówią mu, że musi jechać na Anfield, aby spotkać się z The Reds. A chłopak mówi, że nie, że tego dnia ma trening i że nie ma zamiaru zostawiać kolegów z drużyny. Że pojedzie, kiedy będzie miał wolny dzień” – wyznaje w wywiadzie dla El Mundo Pep Clotet, odkrywca talentu Jude'a.  

Ojciec 20-latka lubił piłkę nożną, ale dla niego była to tylko miła rozrywka. Całą karierę spędził w Non-League, nieprofesjonalnych ligach angielskich. Tam udało mu się strzelić ponad 700 goli (wiadomo już, skąd pewne rzeczy są w DNA jego syna). Kiedy miał na koncie 698 bramek, obejrzał czerwoną kartkę w przedostatniej kolejce i nie mógł dobić do mitycznych siedmiuset trafień. Nie wzruszył ramionami i nie zakończył przygody z futbolem, ale mimo ograniczeń zdecydował się rozegrać jeszcze jeden sezon, aby nadal strzelać. 

„Nagroda Kopy za rok 2023 trafiła do grzecznego chłopca, który staje się dobrym człowiekiem. Cieszę się z tego powodu. To miły moment dla wszystkich nauczycieli i trenerów, którzy byli częścią jego kariery. To dobrzy ludzie, dzięki którym wszystko stawało się łatwiejsze” – napisał Mark Bellingham na Twitterze, załączając zdjęcie przedstawiające kilkuletniego Jude'a w akademii Birmingham. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!