Zwycięstwo po trudnym meczu
W 1. kolejce Euroligi Real Madryt pokonał na wyjeździe Baskonię. W poprzednim sezonie Królewskim ani razu nie udało się wygrać z Baskami, a teraz udało się to już za pierwszym podejściem.
Fot. Getty Images
Real Madryt rozpoczął zmagania w Eurolidze od zwycięstwa na trudnym terenie w Vitorii. Pokonał Baskonię, mimo że nie mógł liczyć na Tavaresa czy Decka, przez co wyraźnie przegrał rywalizację o zbiórki (53 do 36). Lepiej za to wypadł w innych aspektach i to okazało się kluczowe. Zawodnikiem meczu został Yabusele, który do 18 punktów dodał 8 zbiórek i 2 przechwyty. Królewscy przełamali w ten sposób złą passę z poprzedniego sezonu, kiedy ani razu nie byli w stanie pokonać Baskonii.
W pierwszej piątce Realu Madryt pojawił się 16-letni Diagne, który skorzystał na sytuacji kadrowej i otrzymuje więcej szans, niż mógłby zakładać na początku sezonu. Pierwsza kwarta była jednak nieco lepsza w wykonaniu gospodarzy. Królewscy zostali wypchnięci na obwód, ale byli skuteczni z dystansu. Gospodarze częściej decydowali się na akcje pod kosz, wykorzystując nieobecność Tavaresa. W ten sposób wywalczyli sobie kilka oczek przewagi (23:19).
Szybko jednak została ona zniwelowana, chociaż po wejściu na boisko rezerwowych obraz gry się nie zmienił. Real Madryt był skuteczniejszy na obwodzie, co było bardzo ważne dla końcowego wyniku. Baskowie mieli problem z rzutami z dystansu, dlatego kontynuowali, z dobrym skutkiem w tamtym momencie, wejścia pod tablicę. Zdołali w ten sposób zremisować kwartę i podtrzymać prowadzenie z pierwszych 10 minut (47:43).
Po zmianie stron dalej niewiele się zmieniło, co odpowiadało gospodarzom. Co prawda stracili na moment prowadzenie, ale szybko je odzyskali i byli w stanie odskoczyć na siedem punktów. Real Madryt w ofensywie opierał się na tercecie Poirier – Llull – Musa, bo nikt inny z gry w tej kwarcie nie zdobywał punktów. Baskonia nie potrafiła nastawić celownika przy rzutach z dystansu, jednak to ona znajdowała się w lepszej sytuacji przed ostatnią częścią (67:62).
Czwarta kwarta nie była pokazem efektownej koszykówki. Real Madryt rozegrał ją z dużą koncentracją w defensywie. Zanotował aż cztery przechwyty, z czego Campazzo odebrał piłkę w jednym z kluczowych momentów spotkania. Do tego madrytczycy uważali z faulami i ani razu nie posłali rywali na linię rzutów osobistych. Baskonia w ostatniej kwarcie ani razu nie trafiła z dystansu, a rzut na zwycięstwo w samej końcówce zmarnował wyjątkowo nieskuteczni dzisiaj Howard.
77 – Baskonia (23+24+20+10): Howard (10), Sedekerskis (8), Miller-McIntyre (0), Kotsar (5), Costello (16), Mannion (13), Raieste (0), Marinković (0), Rogkavopoulos (4), Diop (8), Moneke (13).
79 – Real Madryt (19+24+19+17): Causeur (7), Diagne (0), Campazzo (2), Yabusele (18), Musa (13), Rudy (0), Abalde (0), Hezonja (9), Rodríguez (5), Poirier (10), Llull (15).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze