„Czy Vinícius zagra?”
Brazylijczyk swoim golem i świetnym występem na Stadio Diego Armando Maradona uzasadnił respekt, jakim darzono go w Neapolu przed meczem.
Fot. Getty Images
Odkąd Napoli pokonało Lecce w Serie A 4:0, na w stolicy Kampanii istniało tylko jedno zmartwienie – mecz z Realem Madryt. Futbol sprawia, że wszystko staje w miejscu, a debaty miejscowych głównie dotyczyły szans podopiecznych Rudiego Garcii w starciu z drużyną ze stolicy Hiszpanii. Czy zagra Vinícius? To było kluczowe pytanie, jeśli chodzi o prognozowanie wyniku.
Brazylijczyk, choć w pierwszym składzie wybiegł już na spotkanie z Gironą w ostatniej kolejce La Ligi, przechodził przez jedną z pierwszych kontuzji mięśniowych w swojej karierze. Nie ulega wątpliwości, iż jest to jeden z najbardziej nieprzewidywalnych piłkarzy na świecie, dlatego też pytanie o jego stan i formę było tym najczęściej zadawanym przez neapolitańskich kibiców, kiedy tylko słyszeli hiszpański akcent.
Od taksówkarzy po dziennikarzy, od kelnerów po hotelowych recepcjonistów. Wszyscy byli zainteresowani jego zdrowiem, a gdy usłyszeli, że jest już do dyspozycji, większość z nich obniżyła swoje oczekiwania wobec Napoli. Ta okoliczność daje wyobrażenie o globalnym wymiarze, jaki nowa madrycka „siódemka” zyskała w wieku 23 lat.
Najbardziej zaniepokojeni byli oczywiście sami zawodnicy Napoli, którzy mimo ciągłego krycia, gdy tylko Viní przyjmował piłkę (rzadko stawał w sytuacji jeden na jednego), nie mogli powstrzymać jego błysku z tym charakterystycznym luzem, szczególnie gdy gra parła do przodu. Jego gol po podaniu Bellinghama wyrównał stan rywalizacji i był odpowiedzią na pierwszą bramkę Azzurrich zdobytą przez Østigårda. Obawy włoskich fanów okazały się słuszne: z Brazylijczykiem w zespole Królewskich Napoli straciło znaczny procent szans na sukces.
Nie w pełni gotowy, a już decydujący
Chociaż wciąż brakuje mu eksplozywności, która pozwoliłaby mu osiągnąć swoją optymalną formę (sam Ancelotti musi go czasami hamować, żeby uniknąć ryzyka nawrotu urazu), statystyki wskazują, że w wielu aspektach był on najlepszym graczem Realu Madryt w konfrontacji z mistrzem Italii. Oddał najwięcej strzałów łącznie (sześć), najwięcej celnych (dwa) i był najczęściej faulowany. Dodatkowo do spółki z Bellinghamem miał najwięcej udanych dryblingów (trzy). Wszystko to spuentował wspomnianym trafieniem i wielką osobowością, która dodawała drużynie wiatru w żagle za sprawą jego rajdów w tych fragmentach drugiej połowy, w których to gospodarze dominowali.
Wraz z odejściem Benzemy tego lata w ataku Los Blancos nastąpiła definitywna zmiana pokoleniowa, za której sterami stanął właśnie Vinícius, co było naturalną koleją rzeczy. Na arenie europejskiej hałas, który wciąż można usłyszeć na niektórych hiszpańskich stadionach, stopniowo ucicha, a jednocześnie oczekiwania (i strach) kibiców rywali przed starciem z piłkarzem, który ostatecznie wpisał się na prestiżową listę najbardziej szanowanych zawodników świata, rosną z każdym dniem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze