Sentymentalny powrót Viniciusa
Vinícius znalazł się w kadrze na dzisiejszy mecz z Las Palmas i niewykluczone, że ujrzymy go na murawie po miesięcznej przerwie. Występ przeciwko Kanaryjczykom byłby dla atakującego w pewien sposób sentymentalnym powrotem do przeszłości.
Fot. Getty Images
Był sierpień 2018 roku, gdy obecna gwiazda światowej piłki była dopiero nieoszlifowanym talentem. Vinícius po wylądowaniu w Madrycie budził spore nadzieje. Cały czas jednak miał jeszcze wiele do udowodnienia. Jego debiut w białej koszulce przypadł zaś na domowe starcie Castilli z rezerwami Las Palmas. Gospodarze zwyciężyli 2:0, a sam Vini nie zdołał pokonać bramkarza. Strzeleckie popisy zostawił sobie na kolejny weekend. Dublet w derbach rezerw Realu i Atlético sprawił, że Brazylijczyk po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę w aspekcie czysto piłkarskim.
Wspomniany wyżej sezon, jego pierwszy w Realu, Vinícius łączył początkowo między występami w Castilli i pierwszej drużynie. Za Lopeteguiego prawie nie otrzymywał szans (łącznie 12 minut w 10 pierwszych kolejkach). Wiele zmieniło jednak objęcie zespołu przez Solariego, który od początku zaufał byłemu graczowi Flamengo. Pod koniec października na dobre zadomowił się w pierwszym zespole i już nie wrócił do rezerw. Stanowiło to punkt wyjścia do dalszego harmonijnego rozwoju. Dziś 23-latek wróci poniekąd do korzeni, choć jego status w futbolu jest zupełnie inny. O ile przed laty przeciwko Las Palmas musiał udowadniać swój piłkarski potencjał, o tyle tego wieczoru będzie miał za zadanie pokazać, że jest już w pełni sił po kontuzji.
Drużyna mogła za Vinim zatęsknić. Piłkarz doznał urazu 25 sierpnia w Vigo i wypadł z gry na nieco ponad miesiąc. W tym czasie podopieczni Ancelottiego wygrali kilka kolejnych ligowych potyczek oraz zwyciężyli w Lidze Mistrzów, jednak na końcu nie uniknęli porażki na Metropolitano. Choć początkowo atakujący znajdował się na liście powołanych na derby, koniec końców wypadł z niej z powodu zatrucia pokarmowego. Rodrygo i Bellingham nie wystarczyli, by realnie uprzykrzyć życie Oblakowi.
Teraz Vinícius wraca na scenę. I to trochę szybciej niż zakładano. Początkowo mówiło się, że na boisko wróci dopiero 8 października. Fakty są jednak takie, że terminarz się zacieśnia, zespół rozgrywa dwa mecze w tygodniu, a każda wpadka ma coraz poważniejsze konsekwencje. W ciągu najbliższych 11 dni Królewscy stoczą cztery potyczki. Następnie zaś przyjdzie kolejna przerwa na reprezentację, podczas której Vini także wyjedzie na zgrupowanie. Podejście wydaje się więc naprawdę strome, ale Ancelotti mimo wszystko nie zamierza ryzykować niczyim zdrowiem, w tym Viniciusa. W środę jego występu można się spodziewać tylko w przypadku, jeśli trener uzna, że piłkarz faktycznie jest do pełnej dyspozycji. Ostrożność pozostaje maksymalna.
Jakkolwiek patrzeć, powrót Brazylijczyka jest bardzo bliski, co w teorii wyraźnie wzmocni siłę rażenia Realu. Ancelotti od momentu powrotu do stolicy Hiszpanii tylko w 10 meczach nie mógł skorzystać z Viniego. W tym sezonie pierwszym zamiennikiem w ataku, z wyjątkiem derbów, był Joselu. Doświadczony Hiszpan dobrze spisywał się w poprzednich starciach, jednak nie da się nie zauważyć, że jest on graczem o zupełnie innym profilu niż Vinícius. Nie ma aż takiego wpływu na samą grę. Z Viniciusem zdolnym do gry liczba wariantów w ofensywie znacznie wzrasta. Ancelotti zaś może zacząć oddychać spokojniej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze