Advertisement
Menu
/ marca.com

Wrogowie z sąsiedztwa

Włodarze Atlético i Realu Madryt zachowują dobre maniery, ale w rzeczywistości relacje obu klubów nie układają się obecnie najlepiej. Przy nieobowiązującym już niepisanym pakcie o wzajemnej nieagresji każdy idzie w swoją stronę. Sąsiad się nie liczy.

Foto: Wrogowie z sąsiedztwa
Fot. Getty Images

Kolejny sezon, kolejne derby pomiędzy Atlético i Realem Madryt. Na szczęście wydaje się, że towarzyszy im znacznie mniejsze napięcie niż w poprzedniej kampanii, kiedy to w godzinach poprzedzających starcie miały miejsce przykre wydarzenia z udziałem kibiców Atleti, a kilka dni później kukła Viníciusa zawisła na moście, co doprowadziło do całkowitej eskalacji negatywnych emocji. Nie ma to nic wspólnego z derbami z przeszłości.

Tym razem dni poprzedzające mecz na Cívitas Metropolitano namalowały znacznie spokojniejszy krajobraz ze względu na obecność Ligi Mistrzów w ciągu tygodnia i o wiele luźniejszą atmosferę, gdy relacje między zainteresowanymi stronami uległy procesowi normalizacji i stały się takimi, jak z każdym innym klubem. Zapanował całkowity i absolutny chłód. Najlepsze stosunki łączą trenerów obu ekip. Diego Simeone i Carlo Ancelotti darzą się wzajemnym szacunkiem i podziwem.

Dziś włodarze mają podwójną randkę. Najpierw w restauracji De María, a następnie w stadionowej loży, gdzie obecny będzie Florentino Pérez. Maksymalna formalizacja i zimowy chłód w relacjach. Strategia zarządzania kontaktami między tymi dwoma klubami ma tendencję do coraz większej separacji. Los Rojiblancos stoją po stronie Javiera Tebasa w La Lidze, a Los Blancos znajdują się na antypodach w stosunku do poglądów prezesa stowarzyszenia ligowego. Real Madryt jest w otwartej walce z UEFA, a Atlético szczyci się z obecnością w zarządzie najwyższego europejskiego organu piłkarskiego, z Miguelem Ángelem Gilem Marínem, który stał się hiszpańskim dyrektorem z największą liczbą zajmowanych stanowisk kierowniczych po zwolnieniu Luisa Rubialesa, zarówno w ECA (Europejskie Stowarzyszenie Klubów), jak i UEFA, chociaż w tym pierwszym figuruje również Jokin Aperribay, prezes Realu Sociedad. Jedna strona kwestionuje to, czego druga broni.

Rozbieżne drogi
Obecnie oba kluby mówią różnymi językami w każdej z kwestii związanych z zarządzaniem oraz w interpretacji tego, co dzieje się wokół sportu i zachowania kibiców (sytuacja w Valdebebas w spotkaniu Youth League, incydenty wokół Viníciusa ubiegłym sezonie, spięcie między Fernando Torresem a Álvaro Arbeloą). Wszystko to doprowadziło do tego, że obie strony nie uważają swojego sąsiada za innego od reszty klubów.

Pakt o nieagresji upadł w 2022 roku w konsekwencji bardzo odmiennych poglądów obu stron na 99% wszystkiego, co działo się w świecie futbolu. Nie było sensu kontynuować nigdy niezapisanej w żadnym dokumencie umowy. Przejście Jesúsa Fortei do Realu Madryt oznaczało jej definitywny koniec.

Zeszłego lata Królewscy pozyskali sześciu zawodników z akademii Los Colchoneros. Atlético próbowało kontratakować, ale żaden z graczy, którymi wykazywało zainteresowanie, nie zgodził się na zmianę drużyny. Prędzej czy później stanie się tak, że ktoś zamieni białe barwy na barwy czerwono-białe. To normalne. To dwa kluby, które na liście swoich preferencji nie mają punktu dotyczącego pomagania rywalowi zza miedzy. Wręcz przeciwnie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!