Advertisement
Menu
/ globo.com

Rodrygo: Czujemy taką nienawiść, że jeśli nie jesteś za Realem, to jesteś przeciwko niemu

Rodrygo Goes udzielił wywiadu brazylijskiemu Globo. Przedstawiamy pierwszą część jego pełnego tłumaczenia.

Foto: Rodrygo: Czujemy taką nienawiść, że jeśli nie jesteś za Realem, to jesteś przeciwko niemu
Fot. Getty Images

Chciałbym rozpocząć od wskazania, że Rodrygo przyszedł na wywiad w bardzo modnym stroju. Kim się inspirujesz w sprawach odzieżowych? To dla ciebie ważna sprawa?
Zawodnicy NBA mają styl, który mi się podoba. To samo dotyczy graczy z NFL czy skaterów. Podążam drogą wyznaczoną przez te dyscypliny, taki styl mi się podoba. Zawsze bardzo mi się podobał, gdy mieszkałem w Brazylii, ale wyjazd do Europy też otwiera głowę i myślisz o nowych rzeczach. Zmienia się twoje spojrzenie i dzisiaj ubieram się zupełnie inaczej niż przed transferem. Lubiłem jeździć na deskorolce z przyjaciółmi, gdy mieszkałem w Santosie. Ogólnie nie mogłem tego robić, bo byłem piłkarzem, ale czasami robiłem to potajemnie. Oglądałem wtedy chłopaków na ulicach i placach, oceniając ich styl jako genialny. Pozostałem na tej drodze, ale także się rozwinąłem.

Co robisz w czasie wolnym, co łączy się z takim stylem życia? Piosenki? Seriale? Książki?
Słucham dużo trapu. Bardzo lubię muzykę. Słucham wszystkich możliwych stylów, ale obecnie moim faworytem jest trap. Te piosenki mówią o wielu rzeczach. Także odzieży czy biżuterii, co wpływa w jakiś sposób na to, jak się ubieram.

Na przykład, Neymar latem przyjmuje u siebie w Brazylii koszykarza Jimmy'ego Butlera. Jest też przyjacielem wielu piosenkarzy i artystów. Ty też uczestniczysz w takim kręgu społecznym?
Mamy wielu przyjaciół wśród piosenkarzy. Słuchamy razem muzyki przez cały dzień i jesteśmy szczęśliwi. Zawsze wysyłam im jakieś filmiki i mówię: „Zobacz, czego teraz słucham”. To tworzy więzi i poznajemy się lepiej. Kiedy mam wakacje, lubię chodzić na koncerty trapowe i tworzyć tam przyjaźnie.

Jak wyglądały wakacje Rodrygo? Mogłeś zrobić wszystko, co chciałeś? Czy sława czasami także ogranicza?
Moje wakacje były perfekcyjne. Nie mogę się na nic skarżyć. Pięknie było spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi oraz pojechać tam, gdzie chciałem, by móc także wypocząć. Sezon był dosyć ciężki z mundialem w środku. Wydawało się, jakbyśmy rozegrali trzy sezony w jednym. Taki moment odpoczynku i rozluźnienia jest świetny. A sława jest bardzo dobra, ale wszyscy wiedzą, jakie są jej strony. Jeśli chcę pojechać na zakupy, nie mogę. Nie chodzi o to, że robienie sobie zdjęć z fanami to coś złego, ale czasami coś jesz, masz dosłownie widelec w ustach i ktoś do ciebie podchodzisz. Są te małe sprawy, które nie są złe, ale jednak przeszkadzają. To jednak część tego, co robimy i cena, jaką płacimy za sławę.

Możesz określić, jaka jest dokładnie cena, jaką płacisz za to w takim wieku?
Jest nią ta część, za którą wszyscy tęsknimy. Że nie możesz przeżyć normalnego dnia, wyjść sobie z dziewczyną na zwykły spacer. Od małego jednak na mnie stawiano i zaczynałem odczuwać tą odpowiedzialność. W szkołach mieliśmy na przykład wycieczkę, ale nie mogłem jechać, bo miałem treningi. Dlatego teraz jestem do tego przyzwyczajony.

Pamiętasz życie przed byciem rozpoznawalnym i przed tą odpowiedzialnością?
Pamiętam, że kiedy byłem dużo młodszy, grałem w piłkę na ulicy, jeździłem do szkoły i tam też trenowałem, ale ciągle bez odpowiedzialności. Jednak już w wieku 11 lat zacząłem mieć na sobie dużą odpowiedzialność. Pamiętam niewiele z czasów, gdy nie miałem tej presji. To jednak nie była zła presja. Była dobra, bo się nią cieszyłem i kochałem to, co robiłem. Kiedy byłem mały, przez pewien czas musiałem mieszkać sam z mamą bez ojca. Czasami tego żałowałem: „Jeśli mamy być daleko od taty, to nie chcę grać w piłkę”. Zawsze w siebie wierzyłem, ale nigdy nie masz pewności, że zostaniesz piłkarzem. W tamtych momentach dużo tym myślałem. Oczywiście w życiu masz różne chwile, także te gorsze ze smutkiem. Jednak nigdy nie stwierdziłem, że to koniec. Dzisiaj robię to, o czym zawsze marzyłem i to jest mój życiowy cel.

Niezależnie od bycia na świeczniku, zawsze emanujesz takim dyskretnym wizerunkiem. Czy to przy decydujących golach w starciu z City w Lidze Mistrzów, czy przy zmarnowanym karnym przeciwko Chorwacji - nigdy nie tracisz równowagi. Tak faktycznie jest czy czasami pokazujesz też więcej ze swojego środka?
Zawsze masz te momenty, gdy dominuje serce, ale mam dobrą równowagę emocjonalną dzięki rodzicom. Dzięki mamie uczącej mnie wszystkiego każdego dnia i tacie, który był piłkarzem i któremu towarzyszyłem w różnych klubach. Gdy czasami mamy problemy z kibicami czy dziennikarzami, to oglądałem to już wcześniej u mojego ojca. Dlatego byłem na to przygotowany od małego. Sprawy, które były nowe dla chłopaków w moim wieku, ja już dobrze znałem i potrafiłem sobie z tym radzić. Stąd wynika moje przygotowanie. Wiele się od nich nauczyłem i moje myślenie jest następujące: kiedy wygrywasz, to wcale nie wszystko jest tak dobre. A kiedy przegrywasz, nie wszystko jest fatalne.

Możesz porównać, co poczułeś w tych tak różnych momentach z tego samego roku przeciwko City i przeciwko Chorwacji? Ten karny to najsmutniejszych moment w twoim życiu?
W karierze, tak. Nie wiem, jak to tłumaczyć... To był szczyt radości i szczyt smutku, to jedyny opis. Wszyscy marzyliśmy o wygraniu Pucharu Świata. Wiem, że przede mną wiele mundiali, ale ten był naszym marzeniem i uciekł w taki sposób po takim meczu i takich karnych. Bez wątpienia to był najbardziej bolesny moment w mojej karierze. Poradziłem sobie z tym przy całych trudnościach, które są normalne. Wszyscy wielcy ponoszą w karierze porażki, ale jak powiedział [koszykarz NBA] Giannis Antetokounmpo, nie uznaję tego za porażkę, a kolejny krok. Wszyscy muszą przejść przez taki proces. W życiu nic nie jest proste i nikt nie ma perfekcyjnej historii. Ja podszedłem do tego w taki sposób. Oczywiście tego konkretnego dnia czujesz smutek, złość, ale zawsze miałem wokół siebie dobrych ludzi, którzy dawali mi dobre rady i zacząłem to wszystko rozumieć. Dzisiaj w głowie mam taką myśl, że wrócę tam i wygram przynajmniej jeden taki puchar.

Co takiego wyjątkowego dla piłkarza ma w sobie mundial? Da się to opisać?
Nie wiem, jak to opisać i to naprawdę coś innego. Ja grałem w półfinałach czy finale Ligi Mistrzów, ale Puchar Świata to coś innego. To genialne czuć, że rozegrasz mecz i wesprze cię cały kraj. Te dni przed meczem to coś innego, patrzą na ciebie wszystkie media. Mogę po prostu opisać, że to coś innego. Nie ma na to wytłumaczenia. Trzeba to przeżyć.

Do tego dzisiaj to jedyne trofeum, którego brakuje ci w karierze, bo wygrałeś już wszystko z Realem Madryt.
Oczywiście. Szczególnie dlatego, że zrobiłem to z moim klubem już wieku 22 lat. Chcę ponownie wygrać wszystko i z reprezentacją wygrać Puchar Świata. To marzenie nas wszystkich. Zawsze będzie to móje główne marzenie, a tym bardziej teraz, kiedy to jedyne brakujące trofeum.

Co odróżnia Real Madryt od reszty klubów?
Real Madryt jest bardzo duży. Oczekiwałem tych rzeczy, ale kiedy tam przeszedłem, wszystko było trzy razy większe. To coś nadzwyczajnego. Trzeba tam być, by to poczuć i tłumaczyć. Zawsze o tym marzyłem i zawsze mówiłem wszystkim, że kiedyś tam zagram. Bycie tam i wygranie wszystkiego to coś niezwykłego. Sposób, w jaki wygraliśmy naszą Ligę Mistrzów, pokazuje trochę, dlaczego ten klub jest inny.

Jak wygląda codzienność w tym klubie? Presja, oczekiwania, odpowiedzialność...
Ciąży na nas duża presja ze strony mediów. Jest bardzo duża. Nie wiem nawet, jak to tłumaczyć. Czuję, że dziennikarze wspierający Real Madryt bardzo nas wspierają, a ci, którzy nie wspierają, cały czas blefują i mącą między ludźmi. Przez to cała Hiszpania i cała Europa łączą się przeciwko klubowi. Jeśli nie jesteś za Realem, to jesteś przeciwko. Czujemy, że to jest trochę nienawiść. Mamy naszych kibiców, ale dla tych, którzy nie są z nami, Real to klub do nienawidzenia.

Na początku Hiszpanie próbowali stworzyć rywalizację Rodrygo z Viníciusem. Wydaje się, że dobrze sobie z tym poradziłeś.
Byłem bardzo spokojny. Już porównywano nas, gdy graliśmy w Brazylii, także z piłkarzami z Corinthians, Palmeiras czy São Paulo. Znaliśmy się z kategorii juniorskich i byliśmy przyjaciółmi. Szukamy najlepszych rzeczy dla Realu Madryt i gramy na różnych pozycjach, on na lewej stronie i ja na prawej. Nawet o tym nie rozmawiamy, a po prostu żartujemy z tego, że gdy któryś z nas ma wywiad, to zawsze zapytają o drugiego. Z jednej strony, to nudny temat, ale z drugiej, zawsze dobrze, że ktoś o tobie pamięta.

Przyszedłeś do Realu Madryt w bardzo młodym wieku i z miejsca pracowałeś z najbardziej znanymi zawodnikami w historii futbolu. Jaki to miało na ciebie wpływ? Co było w tym najtrudniejsze?
Czułem napięcie. Byłem bardzo nerwowy, gdy spotkałem chłopaków i szczególnie Zidane'a. Kiedy go poznałem, to było jak uderzenie, nawet trochę się przestraszyłem, chociaż był bardzo miły i świetnie mnie traktował. Byli tam też Marcelo i Casemiro, którzy grali w klubie od długiego czasu i byli ważnymi zawodnikami. Oni ułatwili aklimatyzację w szatni, ale miałem swoje trudności na boisku, grałem niewiele, szedłem do Castilli i wracałem. Pamiętam, że w debiucie strzeliłem gola i myślałem, że w następnym meczu znajdę się chociaż na ławce. Ale nie, wróciłem do Castilli. Potem strzeliłem hat-tricka w Lidze Mistrzów, po którym myślalem, że zacznę grać zawsze, a w następnym spotkaniu znalazłem się na ławce i nawet z niej nie wstałem. To są trudności, ale dbano o to, bym nie odleciał. Ja byłem jednak spokojny i zobaczyli, że nic się u mnie nie zmienia, dzięki czemu sytuacja się poprawiała.

W reprezentacji przechodziłeś przez podobny proces z wywalczaniem sobie pozycji.
Rozumiałem, że to jest proces, przez który muszę przejść, bo było wielu zawodników, którzy byli w drużynie od dłuższego czasu i to było normalne w hierarchii. Z drugiej strony, myślałem, że jestem z Realu Madryt i powinienem grać. Jednak zawsze wszystkich szanowałem, a teraz z każdym dniem czuję, że odgrywam coraz większą rolę. Wciąż pokazałem niewiele z tego, co potrafię.

A jak zapatrujesz się na ten kolejny cykl eliminacji do mundialu? To moment na zostanie pierwszoplanowym zawodnikiem i wzięcie także na siebie tej odpowiedzialności, którą przez ostatnią dekadę dźwigał głównie Neymar?
Będzie inaczej nie tylko w reprezentacji, ale także klubie. W każdym sezonie będę mieć coraz więcej presji i coraz większą rolę. Tego jednak chcę i tego szukam. Rozumiem już, jak ważna jest gra w największym klubie na świecie. Ludzie oczekują od mnie czegoś innego. Wiem, że muszę być dobrze przygotowany, by móc grać dobrze i odpowiadać odpowiednio na to, czego się ode mnie oczekuje.

To cykl, w którym Federacja liczy, że w środku następnego roku drużynę obejmie Carlo Ancelotti. Co wiesz i co możesz zdradzić o tej możliwości?
Podobnie jak ty, też nie wiem, co się dzieje. Wiem, że wiele razy żartowaliśmy z Ancelottim o przejęciu kadry. Po sezonie i przy okazji sparingów zaczęto coraz głośniej o nim mówić. Nie wiem, co o tym myśli, ale na pewno skupia się na Realu Madryt. Będzie cieszyć się tym sezonem, a potem nie wiem. Teraz mamy selekcjonera, którym jest Diniz. Nie wiem, co się potem wydarzy, ale ja będę wykorzystywać na razie współpracę z Ancelottim w Realu i Dinizem w reprezentacji.

Jak zareagowałeś na ogłoszenie, że na ten rok kadrę przejmie Diniz?
Przyjąłem to z zaskoczeniem, bo Diniz trenuje Fluminense, ale to jest też normalne. Z tego, co o nim mówią, to myślę, że wykona wielką pracę. Uważam, że może dobrze wpasować się do kadry. Zawodnicy, którzy z nim współpracowali, bardzo go chwalą. Mój tata grał przeciwko ekipom Diniza i mówi, że gra przeciwko nim jest trudna. Z piłkarzami, jakich mamy, wszystko musi pójść dobrze. Jednak to tyle, to plan na ten rok i nie można powiedzieć wiele więcej.

Możesz porównać style gry Diniza i Ancelottiego?
To trochę inne style. Ancelotti jest bardziej bezpośredni, szuka odbioru i kontry. Cechy naszych piłkarzy sprawiają, że możemy też rozgrywać akcje. Diniz to już nacisk na ciągłe rozgrywanie i granie piłką. Wszyscy trenerzy są inni. Ancelotti jest bardziej bezpośredni i zawsze szuka przejścia do przodu. Nie mogę też za wiele powiedzieć o Dinizie, bo widziałem go głównie w meczach Fluminense. Grałem przeciwko jego zespołom, ale nie mogę mówić, jak wygląda szatnia.

Jak wyglądają treningi z Ancelottim? Na co głównie zwraca uwagę?
To fenomen. Nie wygrał wszystkiego, co wygrał, przez przypadek. On naciska na podstawy, na ustawienie ciała, na pozycję w akcji. Mamy dobre taktyki i nie sądzę, że musimy nad tym za dużo pracować, bo mamy najlepszych graczy na świecie. Nie da się pokazywać Modriciowi, że w tej czy tamtej sytuacji musi zrobić to czy tamto. Jednak ogólnie dobrze pracujemy nad taktyką, a wszystko ułatwia jakość zespołu.

A jaka jest codzienność z Ancelottim? Wiele się mówi o dobrych stosunkach Ancelottiego z Brazylijczykami.
Zawsze mówi nam o Brazylijczykach, których trenował. Mówi, że Pato był jednym z najlepszych, jakich prowadził i że mieli świetne stosunki. Także z Kaką, Ronaldo, Ronaldinho... Z nami robi te same rzeczy i widzimy, że czuje się przy nas dobrze. Robi z nami rzeczy, które pomagają nam się rozwijać. Poza tym świetnie zarządza całą szatnią i to jest sekret naszej drużyny, nawet ponad stroną taktyczną. W tym jest dobry. Wiele osób o tym mówi i możemy się o tym przekonać w środku. My lubimy tańczyć i on też potrafi do nas dołączyć. Nie jest to nawet brazylijska muzyka, a bardziej ta tiktokowa czy hiszpańska. To gramy w szatni. On zawsze też z kimś rozmawia, co jest bardzo ważne. Czasami widzimy wizerunek jakiegoś trenera, który jest zamknięty, oddalony, nie rozmawia z zawodnikami... Ja uważam, że to tworzy różnicę w codziennej pracy.

Jakie będzie twoje pierwsze pytanie do Ancelottiego [wywiad przeprowadzano przed rozpoczęciem przygotowań]?
Przechodzi pan do reprezentacji? Jednak to pytanie nawet nie będzie możliwe, bo łapie cię ten dyskomfort. To bardzo poważna sprawa, a on ma dużą odpowiedzialność z bycia trenerem Realu Madryt. Jesteśmy podekscytowani sezonem i wzmocnieniami. Musimy się tym cieszyć.

Jak bardzo cała ta sytuacja może wpłynąć na sezon Realu Madryt?
To będzie trochę trudne. Ancelotti już chyba sam mówił, że nic o tym nie wie. Ludzie stwierdzają, że to znaczy, iż już się zgodził, ale wcale tak nie jest. Sam nie wiem, jak to naprawdę wygląda, ale może to być w tym względzie trudny sezon. Kiedy przegramy mecz, powiedzą, że trener myśli o czymś inny. Wiemy, że tak nie jest, ale tak będą gadać. Przyda mu się podkreślanie, że do końca kontraktu nic się nie wydarzy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!