Chris Ramos: Każde dziecko marzy o zagraniu przeciwko Realowi Madryt
Napastnik Cádizu, Chris Ramos, udzielił wywiadu dziennikowi AS przed dzisiejszą konfrontacją z Realem Madryt. Przedstawiamy tłumaczenie tej rozmowy.
Fot. Getty Images
Tydzień temu zdobyłeś swoją pierwszą bramkę dla Cádizu. Jak podchodzisz do nowego tygodnia rywalizacji?
Nie mogę się doczekać kolejnych spotkań. Mam tak od samego początku mojej przygody w tym klubie. Cieszę się, że tu jestem i ciężko pracuję. Chcę, aby zespół znów zagrał świetne spotkanie, tak jak przeciwko Betisowi, ale tym razem w domu i przed własnymi kibicami.
Granie tutaj było twoim marzeniem z dzieciństwa i dlatego oglądaliśmy u ciebie łzy, gdy strzeliłeś gola w starciu z Betisem?
W tamtym momencie przyszło mi do głowy wiele wspomnień. W końcu moje marzenie się spełniło, mogłem zdobyć bramkę i pomóc drużynie. Wtedy wszystko mi się przypomniało. Wróciły wspomnienia, gdy jako dziecko grałem w piłkę na małym placu czy gdy wspierałem piłkarzy przed stadionem. Przede wszystkim była to szczególna chwila dla mojego dziadka, bo to on powiedział mi kiedyś, że będę strzelał bramki. On jest filarem mojego życia.
Co czułeś, gdy domykał się twój transfer do Cádizu?
Po wielu nerwach i niepewności zacząłem odbierać telefony od mojej rodziny. Dopóki umowa nie była podpisana, nie zadzwoniłem nawet do mojej mamy. Nie chciałem tego zepsuć, chciałem, żeby wszystko poszło dobrze i rozmawiałem przez telefon tylko z moim agentem i dyrektorami. W końcu wszystko dobrze się skończyło i mogłem spełnić swoje marzenie, jakim był powrót do domu. Jestem bardzo szczęśliwy. To niewiarygodne.
Domyślam się, że twoja rodzina również przeżyła to w szczególny sposób?
Oczywiście, powrót do domu po tylu latach życia za granicą był dla nich czymś wyjątkowym. Poza tym, jestem bardzo rodzinny, lubię przebywać ze starymi przyjaciółmi, więc wszyscy z niecierpliwością czekali na mój przyjazd.
Pewnie zdajesz sobie sprawę, że wielu kibiców tego zespołu widzi w tobie swoje odbicie na boisku. Czy czujesz z tego powodu większą odpowiedzialność lub presję?
Presję czujesz w każdej drużynie. Choć to prawda, że kiedy grasz dla drużyny z rodzinnego miasta, zawsze czujesz tę dodatkową odpowiedzialność, która jednak jest mieczem obosiecznym. Możesz się starać, ale czasami coś ci nie wychodzi. Zawsze staram się dawać z siebie wszystko dla tego klubu i ludzi Jestem kibicem, ale na boisku. To bardzo duża odpowiedzialność, ale jestem pewien, że sobie z nią poradzę. Chciałbym, aby wszystkie obowiązki były dla mnie tak piękne, jak bronienie herbu mojego miasta. Cádiz jest najlepszą drużyną na świecie.
Czy jako dziecko często przychodziłeś na ten stadion?
Tak, tak, od dziecka chodziłem na stadion razem z moją rodziną. Uwielbiałem tę atmosferę i zapach trawy. Byłem wtedy najszczęśliwszy. Kiedy byłem już starszy, zostałem socio i chodziłem na wszystkie mecze zespołu. Oglądałem wiele meczów w niższych ligach, kiedy byliśmy w dołku. Na szczęście wszystko poszło dobrze, Cádiz awansował i teraz młode dzieciaki mogą zobaczyć drużynę tam, gdzie jej miejsce, czyli w Primera División. Przez to mogą również oglądać wielkie zespoły, takie jak Real Madryt. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.
Zbliża się mecz z Realem Madryt i nie możemy nie wspomnieć o tamtym spotkaniu w Copa del Rey. Czy byłeś na meczu z Realem Madryt, kiedy zdarzyła się słynna sytuacja z Cheryshevem?
Tak, oczywiście, byłem na tym meczu. Poszedłem wtedy z kolegami na trybunę Fondo Sur, żeby mocno kibicować. Tamtego wieczoru świetnie się bawiliśmy. Pamiętam wszystkie przyśpiewki: „Kocham cię, Cheryshev!”, czy „Niedozwolony skład!”… Pamiętam wszystko. Daliśmy wtedy popalić Rafie Benítezowi. Ten dzień był jednym z najpiękniejszych, ponieważ Real Madryt przyjechał tutaj, a my wiedzieliśmy o niedozwolonym składzie i przez to był prawdziwy festiwal na stadionie. To był niezapomniany dzień.
Nadszedł moment szczególny dla każdego piłkarza, mecz z Realem Madryt. Jak podchodzisz do tego starcia?
Nie wiem, czy dostanę minuty, to zależy tylko od trenera, ale zawsze robię wszystko co w mojej mocy, aby pomagać drużynie. Czekam na ten mecz z wielkimi nadziejami, tak samo jak na wszystkie pozostałe spotkania rozgrywane na naszym obiekcie. Dla mnie granie na tym stadionie jest czymś wyjątkowym. Zawsze, gdy tu gram, czuję się, jakbym grał to po raz pierwszy. Myślę, że każde dziecko marzy o zagraniu przeciwko Realowi Madryt, Barcelonie czy innym wielkim zespołom. Mam nadzieję, że w sobotę dostanę tę szansę.
To pierwszy raz, gdy zmierzysz się z Królewskimi?
Tak, to będzie pierwszy raz.
Będziesz dzielił boisko z wieloma fanatycznymi zawodnikami. Czy któryś z nich szczególnie cię ekscytuje?
Każdy nich jest wielkim piłkarzem. Nie mógłbym wybrać tylko jednego. To jedna z tych drużyn, obok Barçy czy Atleti, które sprawiają, że włączasz telewizor i oglądasz ich mecze. Cóż, oglądam wszystkie spotkania, również te w Premier League, którą bardzo lubię. Ale wracając do pytania, to są takie mecze, o których marzysz, gdy jesteś dzieckiem. Zagranie u boku Benzemy, Modricia, Viníciusa czy Rodrygo to powód do dumy i ogromnej satysfakcji. Mają świetny zespół, nie będziemy się oszukiwać, ale dla mnie to my jesteśmy najlepszą drużyną na świecie.
Czy w takich meczach istnieje szczególny rodzaj motywacji?
Tak jak powiedziałem. Po drugiej stronie masz piłkarzy, którzy byli twoimi idolami, więc to może dać ci dodatkową motywację, choć my i tak zawsze gramy na 100%. Było to widoczne w ciągu ostatnich kilku miesięcy, szczególnie na naszym stadionie. Każdy zespół, który przyjeżdża na ten obiekt wie, że również musi mieć dodatkową motywację, aby wywieźć stąd punkty.
Stadion musi być fortecą?
Tak, to oczywiste. Nasze utrzymanie zależy gównie od domowych spotkań. Jeśli będziemy tu silni, jeśli drużyna i kibice będą jednością, zamienimy ten stadion w miejsce, gdzie Cádiz może zdobywać punkty. Uważam również, że nie trzeba nic mówić naszym kibicom. Oni zawsze byli, są i będą bez względu na wynik. Mamy wyjątkowy stadion i rzeszę fanów, która dodaje nam skrzydeł.
Jaką rolę odgrywają kibice?
Odgrywają bardzo ważną rolę. Powiedziałbym, że najważniejszą. Już o tym wspominałem, ale byłem też po ich stronie. Witałem drużynę, gdy grała o awans do Segunda División. Teraz już wiem, co czują piłkarze w środku autobusu. Gdy widzisz tych wszystkich ludzi, którzy cię wspierają, to wręcz niemożliwe, aby wyjść na boisko i nie dawać z siebie wszystkiego.
Zdobycie punktów przeciwko Realowi byłoby wielkim impulsem pod względem mentalnym. Jak myślisz, ile punktów zdobędziecie w tym roku?
Nie mam pojęcia. Nie jestem osobą, która duże kalkuluje i snuje scenariusze. Oczywiście trzeba patrzeć na sytuację w tabeli, na wyniki innych drużyn, ale najważniejsze jest to, żeby dalej pracować. Grając tak, jak gramy, osiągniemy nasz cel prędzej czy później.
Dużo punktów uciekło wam w końcówkach spotkań.
To prawda. Uważam, że nie zasłużyliśmy na to, ale mówię to jeszcze raz, bo naprawdę w to wierzę. Jeśli nadal będziemy robić to, co do tej pory, nie będziemy musieli patrzeć na wyniki innych. Zwycięstwo na Benito Villamarín jest dobrym przykładem. Naszym celem jest utrzymanie i zamierzamy go osiągnąć.
Czy w szatni panuje dobra atmosfera?
Tak. Szczerze mówiąc, to jedna z największych zalet tego zespołu. Aby mieć dobre wyniki, musisz mieć zjednoczoną szatnię ze świetnym sztabem trenerskim i my to mamy. Odkąd tu przybyłem, każdy dzień jest wspaniały. Mam ogromne chęci do ciężkiej pracy, atmosfera jest wspaniała. To wszystko sprawia, że kiedy jesteś na boisku, walczysz jeszcze mocniej dla swojego kolegów z drużyny.
Co szatnia uważa o sędziowaniu?
Cóż, jestem jednym z tych, którzy uważają, że kiedy nie masz na coś wpływu, to lepiej nie poświęcać na to energii. To nonsens. Prawdą jest, że w tym sezonie było wiele kontrowersyjnych decyzji, które nie okazały się dla nas korzystne, ale to wszystko. Ważne, aby patrzeć przed siebie i poświęcać się dla zespołu. Wtedy nie trzeba będzie dyskutować o sędziach czy zawieszeniach.
Jaki jest Sergio González jako trener?
Dla mnie wspaniałym szkoleniowcem. Pracowałem z nim w Realu Valladolid i wiele się od niego nauczyłem. Był również trenerem, dzięki któremu zadebiutowałem w Primera División i zawsze będę mu za to wdzięczny. Teraz mam szczęście znów u niego grać i dla mnie to wielki trener. Uważam, że pierwszą rzeczą, którą powinien umieć zrobić dobry szkoleniowiec, jest zarządzanie grupą. Na co dzień dużo z nim rozmawiam.
Jaki jest twój cel w Cádizie?
Chcę być szczęśliwy i pomagać drużynie mojego życia. Ten zespół zasługuje na to, aby zawsze grać w La Lidze. A ja, dopóki tu będę, zamierzam dawać z siebie wszystko.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze