Advertisement
Menu
/ marca.com

Historia londyńczyka w Realu Madryt

MARCA przypomina dziś historię Lauriego Cunnighama, piłkarza z Londynu, który swego czasu był najdroższym piłkarzem w historii klubu.

Foto: Historia londyńczyka w Realu Madryt
Fot. Getty Images

23 czerwca 1979 roku Real Madryt jechał do Sewilli, żeby rozegrać rewanżowy mecz półfinałowy w Copa del Rey. Tego samego dnia okładki gazet informowały o decyzji Luisa de Carlosa o sprowadzeniu Lauriego Cunninghama, który miał zająć miejsce dla zawodnika zza granicy, które miał zwolnić Duńczyk Jensen. Ten o fakcie dowiedział się z mediów i oczywiście nie był zadowolony. Zostawmy jednak reakcję Jensena. Tamten moment był historyczny, bo rynek angielski nie był wówczas zbytnio eksplorowany, jeśli chodzi o Real Madryt. To był ruch, którego nikt się nie spodziewał. Niewielu znało 22-letniego wówczas Cunninghama. Anglik pochodzenia jamajskiego, skrzydłowy, syn dżokeja, 178 centymetrów, zawodnik West Bromwich, które z kolei kupiło go z Leyton Orient za kwotę wówczas uznawaną za absurdalną, czyli równowartość 12 milionów peset. 

Rozdzwoniły się telefony od dziennikarzy, którzy chcieli się dowiedzieć czegoś o negocjacjach, ale odpowiedź klubu była wciąż taka sama: „nic nie jest na rzeczy”. Ale jednak było. Na tyle, że klub z Birmingham wykorzystał zainteresowanie prasy, by jeszcze podbić cenę. W odpowiedzi Królewscy przekazali mediom, że mają plan B, którym był Alfie Conn z Glasgow Rangers. Laurie jednak chciał grać w Realu Madryt. Dokończył sezon, spakował walizki i pojechał do Hiszpanii. Spotkał się z De Carlosem w Maladze i tam na plaży doszło do negocjacji. Anglicy chcieli 180 milionów peset, Królewscy nie chcieli zapłacić więcej niż 70. 

W czwartek, 28 czerwca, obie strony zasiadły do stołu. „Informacje o zainteresowaniu tylko nam zaszkodziły. Ten transfer prawie upadł”, lamentował wtedy Luis de Carlos. Porozumienie zamknęło się na 128 milionach peset. Po podpisaniu kontraktu zawodnik z Londynu założył białą koszulkę z numerem 11 i został zaprezentowany na Bernabéu. „Real Madryt był najlepszym miejscem, do którego mogłem trafić. Hiszpański futbol jest trudny, ale się dostosuję”, mówił na początku swojej przygody z Królewskimi Laurie Cunningham.

Gdy kontrakt był już podpisany, Laurie został w Madrycie. Tam zobaczył, jak jego nowa drużyna przegrywa w finale Pucharu z Valencią Kempesa. Później wrócił do Anglii, a na koniec miesiąca jeszcze raz zawitał w stolicy Hiszpanii, by rozpocząć treningi pod wodzą Boskowa. Zadebiutował 7 sierpnia w meczu o Trofeo Milenario w Brukseli przeciwko Anderlechtowi (2:0 dla Królewskich). Jego pierwsze trafienie przyszło na mecz z Milanem w ramach Trofeo Santiago Bernabéu. 

Prawda jest jednak taka, że nie wszystko poszło tak, jak Cunningham by tego chciał. Był najdroższym zawodnikiem w historii klubu i wszyscy chcieli wiedzieć, jaki jest. „Nie pali, nie pije alkoholu. Na wczorajszy obiad zjadł owoce morza, tortillę z krewetkami i popił to czterema szklankami soku pomarańczowego”, pisał El País po rozpoczęciu pretemporady. Kontuzje i momenty, w których pokazywał swój geniusz. Ciekawy sposób wykonywania rzutów rożnych. Oklaskiwało go Camp Nou, był też w wyjściowym składzie na mecz o Puchar Europy w 1981. W 1983 wrócił do ojczyzny, do Manchesteru United. 17 lipca 1989 zmarł w wypadku samochodowym, wówczas jako piłkarz Rayo. W Realu Madryt zawsze będzie wspominany z uśmiechem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!