„Na odejście z Realu zawsze jest czas, trudniej wrócić”
Carlo Ancelotti nie uchodzi za trenera chętnie sięgającego po graczy ze szkółki. W ciągu całego sezonu rozdzielił między canteranos łącznie 71 minut. 19 z nich otrzymał Sergio Arribas, o którego częstszą obecność w pierwszym zespole domaga się tylu kibiców.
Fot. Getty Images
Atakujący Castilli w lutym tego roku strzelił swojego debiutanckiego gola dla pierwszej drużyny Realu Madryt. W półfinale Klubowych Mistrzostw Świata z Al-Ahly zdobył bramkę pomimo faktu, że zameldował się na boisku w ostatniej minucie. Trafienie 21-latka wywołało szaloną radość w Leganés, gdzie mecz oglądała jego rodzina. – Kiedy zobaczyliśmy, jak wchodzi na ostatnią minutę, pomyśleliśmy jedynie, że lepsze to niż nic. Nie sądziliśmy jednak, że przy pierwszym kontakcie z piłką wpisze się na listę strzelców. To był prawdziwy wystrzał emocji, uroniła się nawet jakaś łza. O co więcej można prosić? – mówi Enrique, ojciec piłkarza, z którym porozmawiali dziennikarze Asa.
Pan Enrique jest na co dzień taksówkarzem, matka zawodnika zaś pracuje jako pielęgniarka. Arribas senior zbierał zdjęcia swojego syna w białej koszulce od jego pierwszych kroków w Valdebebas. – To on jest bohaterem tej opowieści, nie ja – mówi, pokazując kolejne fotografie. W meczu z Elche, na którym obecny był Enrique, trybuny nawet zaintonowały przyśpiewkę o jego synu. – To było coś niespodziewanego. Człowiek musi się cieszyć, gdy widzi, że jego syn jest tak kochany. Widać też, że publika bardzo chciałaby, by chłopaki ze szkółki pełnili ważną funkcję w zespole – opowiada.
Sergio zadebiutował w pierwszym zespole jeszcze w sezonie 2020/21 za Zidane'a. Francuz od zawsze był jednym z idoli młodego Hiszpana. – Zidane często rozmawiał z moim synem. Powtarzał mu, że z pewnością daleko zajdzie. Co ciekawe, dziś Sergio pracuje na co dzień z innym ze swoich idoli, Raúlem. Ma z nim bardzo dobry feeling. Cieszę sie z tego powodu, ponieważ Raúl wydaje mi się przykładem profesjonalizmu. Stawiałem go moim dzieciom za wzór: był waleczny, konkurencyjny, umiał radzić sobie w trudnych chwilach oraz zawsze szanował rywali i sędziów – kontynuuje Enrique.
Carlo Ancelotti nie cenił sobie jednak aż tak bardzo umiejętności 21-latka, który zeszły sezon kończył z 15 golami w barwach Castilli (w tym ma już 12). – Przychodzi inny trener i nie zawsze możesz mu pasować do koncepcji. Nic z tym nie zrobisz. Sam Sergio się przecież nie zmienił. Jakkolwiek patrzeć, ma świadomość, że na tym etapie kariery jego drużyną jest Castilla. Przebywanie z pierwszym zespołem jest dla niego nagrodą. Cieszy się tym, uczy się i wyciąga wnioski – tłumaczy ojciec zawodnika.
Arribas, który wykazywał się talentem także do tenisa, zawitał do szkółki Realu Madryt w 2012 roku jako 11-latek. Mógł trafić do klubu wcześniej, gdy grał jeszcze w drużynie szkolnej w Leganés, ale wówczas nie przeszedł selekcji. Przygarnął go więc Leganés, skąd dwa lata później wreszcie trafił do Królewskich. W Valdebebas bardzo szybko pokonywał kolejne szczeble, aż dotarł do Juvenilu B trenowanego przez Álvaro Benito. – Tamten rok wyszedł mu na dobre. Sergio miał swoje wzloty i upadki, bo grał też ze starszymi od siebie. Wylądował na ławce, czasami nawet nie łapał się na listę powołanych. To było jak policzek, ale pomogło mu to w zdaniu sobie sprawy, że trzeba dawać z siebie jeszcze więcej. Za Raúla wystrzelił pod względem liczb. Zorientował się, do czego tak naprawdę jest zdolny – wspomina senior.
Sergio nie imponuje warunkami fizycznymi. W niższych kategoriach wiekowych często miał przez to trudniej. Z czasem nauczył się jednak pewnych trików, które dodatkowo uzupełniał nienaganną techniką. Ojciec zawsze też powtarzał mu, by stąpał twardo po ziemi. – Już za dzieciaka chciano sobie robić z nim zdjęcia. Ja za każdym razem powtarzałem mu, że tu nie chodzi o niego, lecz o herb, jaki ma na piersi. Mówię mu też, że nie może nigdy odmawiać dzieciom, ponieważ jeszcze niedawno sam był dzieckiem. Wpajałem mu pokorę, pracę i bycie dobrym człowiekiem. Te trzy rzeczy mają sprawić, że będzie mu szło dobrze.
Real latem namówił Arribasa do pozostania w celu wywalczenia awansu Castilli na zaplecze La Ligi, choć Sergio miał na stole oferty z La Ligi. – Na odejście z Realu zawsze jest czas, trudniej jest wrócić. Postawił na Królewskich. Po sezonie zobaczymy. Czy chciałby pozostać w Realu? Pewnie, a kto by nie chciał? Nikt jednak nie da ci minut za darmo – wieńczy Enrique Arribas.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze