Özil: Kiedy odszedłem z Realu Madryt, rozpłakałem się
Mesut Özil, który w tym tygodniu oficjalnie zakończył piłkarską karierę w wieku 34 lat, udzielił obszernego wywiadu dziennikowi MARCA. Były niemiecki pomocnik wspominał o najważniejszych wydarzeniach i zdradził, jak doszło do jego transferu do Realu Madryt, a następnie odejścia.
Fot. Getty Images
Magik przechodzi na emeryturę.
Tak mówisz… Nawet teraz, kiedy przeszedłem na emeryturę, nie mam odwagi tak się nazwać, ale dziękuję, to się ceni! [śmiech]
W szatni Realu Madryt też cię tak nazywali. Nie mów mi, że nawet teraz, gdy jesteś na emeryturze, nie powiesz: tak, byłem geniuszem.
Cóż, wolę, żeby inni to mówili… [śmiech].
Będziemy rozmawiać o wszystkim.
Ok, ok… Zobaczmy, o magiku? Mój styl był właśnie taki, zawsze starałem się wykonywać podania i zagrania, których nikt nie mógł się spodziewać. Myślę, że stąd wziął się ten przydomek. A to oznacza, że kibice bawili się razem ze mną, pewnie tak samo jak wtedy, gdy idą na pokaz magii. Zdumienie to piękna rzecz, w futbolu i w magii. Cieszę się, że to słyszę, naprawdę.
Szybki rzut oka na twoje liczby: 114 goli i 222 asysty, co sprawiło ci największą przyjemność?
Zdobywałem bramki, zapewniałem dużo asyst… I zapewniłem też sporo asyst drugiego stopnia, których nikt nie liczy. Bo narodziny sztuki też są bardzo ważne i starałem się tam być. Dla mnie najważniejsze było wygrywanie z drużyną. Zawsze starałem się, aby koledzy z zespołu błyszczeli na maksa i chyba na tym polegał mój styl gry w piłkę. Przyszedł taki czas, kiedy byłem bardzo szczęśliwy, gdy mogłem sprawić, że inni błyszczą. I zawsze oczekiwałem, że cała drużyna będzie tak myśleć: egoizm nigdy nie wygrywa na boisku, nigdy nie rozumiałem ludzi mówiących mi, że mam być bardziej samolubny i więcej strzelać.
A jaka jest pierwsza rzecz, na którą spoglądasz wstecz ze swojej kariery?
Pamiętam swoje dzieciństwo. I pamiętam, jak mówiono mi, że nigdy mi się nie uda, że jestem za młody, żeby grać w piłkę i takie tam… Ale nie słuchałem i skupiłem się na sobie. Kiedy podpisałem swój pierwszy profesjonalny kontrakt z Schalke i zagrałem pierwsze mecze w Bundeslidze, czułem się jakbym dotarł na księżyc. Wszystko, co przyszło później, jak gra dla Realu Madryt i zdobycie Pucharu Świata, było tylko dodatkiem, aczkolwiek niesamowitym i wspaniałym dodatkiem. Punktem kulminacyjnym mojej kariery było oczywiście wygranie Mistrzostw Świata w 2014 roku, nie ma wątpliwości, ale cała droga była piękna.
Przechodzisz na emeryturę w wieku 34 lat – dlaczego tak szybko?
Po wielu przemyśleniach jestem pewien, że to słuszna decyzja. Podczas mojej kariery nie miałem wielu urazów i zawsze byłem sprawny, ale ostatnie miesiące (doznał poważnej kontuzji pleców, przez którą musiał przejść operację) były bardzo trudne i ciężkie. Nie mogłem już pomagać mojej drużynie na boisku tak, jakbym chciał. Powiedziałem więc Başakşehirowi, co myślę i szybko znaleźliśmy rozwiązanie.
Co teraz będzie robił Özil, czy myślałeś już o tym?
Jeszcze nie wiem. Szczerze mówiąc, nie wiem w stu procentach, co się stanie w najbliższych miesiącach i latach. Na razie jednak skupię się na mojej rodzinie tutaj w Turcji. Mam żonę i dwie piękne córki. To, na co najbardziej czekam, to obserwowanie, jak moje córki dorastają, to dwa największe prezenty, jakie otrzymałem w życiu. Cieszę się każdą sekundą spędzoną z nimi. W tej chwili nie mam żadnych planów ani co do zostania trenerem, ani co do pozostania w futbolu, szczerze mówiąc. Jestem częścią biznesu piłkarskiego od prawie 17 lat i przez większość tego czasu bardzo cieszyłem się grą. Czuję się za to bardzo wdzięczny i błogosławiony. Ci, którzy śledzili moją karierę, wiedzą, że nie przepadam za byciem przed kamerą, udzielaniem wywiadów i byciem w oczach opinii publicznej. Więc teraz naprawdę będę się cieszyć, że mam trochę więcej spokoju w moim życiu.
Z czego jesteś najbardziej dumny w swojej karierze?
Cóż, nie z bramek, nie z asyst, nie z wygranych, nie z tytułów. Najbardziej dumny jestem z tego, że miałem okazję połączyć swoje nazwisko z rzeczami, które są o wiele ważniejsze niż piłka nożna. I że mogłem dać coś od siebie nieuprzywilejowanym ludziom, zwłaszcza w Afryce i Ameryce Południowej. Możecie być pewni, że ta praca nie skończy się po zakończeniu mojej kariery. Tego nauczyła mnie moja mama, gdy byłem dzieckiem i tak, to jest to, z czego jestem bardzo dumny.
Czy pamiętasz swój pierwszy mecz na najwyższym poziomie?
Tak, w Schalke. Byłem wtedy bardzo nieśmiały, ale byłem już bardzo pewny swoich umiejętności. Mirko Slomka był moim trenerem. Pamiętam, że przed wyjazdem powiedział mi tylko jedno: ciesz się tym. I to właśnie robiłem od pierwszego do ostatniego dnia. Ten mecz był przeciwko Eintrachtowi Frankfurt w 2006 roku, przed 60 tysiącami kibiców, i wszyscy krzyczeli moje imię – tak po prostu, od razu po wejściu! To było niesamowite uczucie na jednym z najpiękniejszych stadionów w Europie w tamtym czasie. To przyprawiło mnie o gęsią skórkę.
Potem przyszedł Werder Brema, Mistrzostwa Świata w RPA i Real Madryt. Czy pamiętasz, jak podpisali z tobą kontrakt? Kto był pierwszą osobą z Realu Madryt, która do ciebie zadzwoniła?
To była decyzja między Realem Madryt a Barceloną. I w końcu nie była to kwestia pieniędzy. Nie wiem, czy to jest znana historia, ale odwiedziłem wtedy Madryt i Barcelonę, a różnicą zrobił José Mourinho. Mou zagwarantował mi wizytę VIP w Realu Madryt. Zabrał mnie, bym zobaczył stadion i wszystkie trofea, które zdobyli. To też przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Wizyta w Barcelonie była mniej entuzjastyczna, a co bardziej rozczarowujące, Pep Guardiola nawet nie pofatygował się, by się ze mną spotkać. Przed tym wyjazdem naprawdę lubiłem styl Barcelony i naprawdę mogłem sobie wyobrazić grę z nimi, ale Real Madryt poszedł na całość. Tak więc José Mourinho zdecydowanie odegrał kluczową rolę w mojej decyzji. Po wizytach moja decyzja była w stu procentach jasna: chcę być madridistą.
Werder Brema niechętnie pozwolił ci odejść, czy obawiałeś się, że transfer się rozpadnie? Jak przeżywałeś tamte dni?
Pamiętam, że negocjacje między klubami były trudne. Ale ostatecznie Werder nie chciał pozwolić mi odejść za darmo następnego lata, więc mimo nerwów zawsze wierzyłem w ten transfer. Ale na wszelki wypadek powiedziałem Klausowi Allofsowi, dyrektorowi sportowemu Werderu Brema, że muszę pozwolić sobie odejść, bo nigdy nie wiesz, czy taka okazja powtórzy się w twoim życiu.
A potem trafiłeś do Realu Madryt – co pamiętasz z dnia, w którym zadebiutowałeś?
Miałem wtedy zaledwie 21 lat. Grałem już na Mistrzostwach Świata 2010 z Niemcami, miałem europejskie doświadczenie z Werderem… Ale nigdy wcześniej nie doświadczyłem tego dnia. Mieć tylu fotografów i dziennikarzy skupionych na mnie, to było coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. To nie był łatwy dzień, byłem bardzo zdenerwowany. Ale to był bardzo wyjątkowy dzień, nie ma drugiego takiego klubu jak Real Madryt, jeśli chodzi o prezentacje. Tego dnia zdajesz sobie sprawę, że jesteś na innym poziomie.
Bernabéu zakochało się w tobie od pierwszej minuty…
Madryccy kibice są naprawdę niesamowici. Nawet dziesięć lat po opuszczeniu Madrytu wciąż otrzymuję spektakularne wsparcie i sympatię ze strony fanów. To naprawdę niesamowite. Myślę, że mieliśmy razem trzy bardzo dobre lata, trzy lata, w których kibice cieszyli się i widzieli, że dałem wszystko dla klubu. Będę szczery, nie spodziewałem się, że to wsparcie będzie trwało tak długo, więc mogę tylko podziękować madridistas.
W Madrycie, poza kilkoma meczami z Ancelottim, zawsze z Mourinho jako trenerem: jakie masz wspomnienia z Mou?
Każdy zna moją anegdotę w szatni z nim [śmiech]. Ale wciąż mieliśmy świetne relacje. Zawsze wiedział, jak mnie zmotywować, jak sprawić, bym każdego dnia był lepszym zawodnikiem. To niesamowity trener i jestem bardzo dumny, że mogłem dla niego grać.
Z Cristiano Ronaldo stworzyłeś wspaniały duet. On zawsze mówi, że jest jednym z twoich najlepszych partnerów. Czy stworzyliście jeden z najlepszych duetów w ataku na świecie?
To była wielka radość grać z Cristiano Ronaldo, który dla mnie jest najlepszym zawodnikiem wszech czasów. Obaj bardzo dobrze rozumieliśmy się na boisku, to było idealne. Ja asystowałem, a on zdobywał bramki. Podanie do zawodnika, który prawie nigdy nie pudłuje było prezentem.
A w szatni nawiązałeś wielką przyjaźń z Sergio Ramosem, czy nadal jesteście przyjaciółmi?
Sergio Ramos to najlepszy obrońca, z jakim kiedykolwiek grałem. I ten z największym charakterem. Był wtedy jeszcze bardzo młody, ale miał już bardzo silną mentalność. Był niewiarygodny. Było jasne, że prędzej czy później poprowadzi Real Madryt do wygrania Ligi Mistrzów. On jest prawdziwym szefem. W tamtym czasie był jednym z moich najlepszych przyjaciół. Świetnie się razem bawiliśmy i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu poza treningami. Był bardzo ważny przy mojej szybkiej adaptacji w Realu Madryt, bardzo mi pomógł. Nawet ponad dziesięć lat później nadal utrzymujemy kontakt: wysyłamy sobie od czasu do czasu wiadomości i oczywiście zawsze śledzę jego karierę.
Jakie masz wspomnienia z Klasyków przeciwko Barcelonie?
Myślę, że przeżyłem najlepszą erę Klasyków, oba kluby były u szczytu, nawet półfinały Ligi Mistrzów! To były mecze, które miały wszystko. To był Mou przeciwko Pepowi, Cristiano przeciwko Messiemu… W dzisiejszych czasach El Clásico straciło intensywność i emocje, tak bym chyba powiedział. Pokonanie Barcelony w tamtych czasach było jak orgazm, ponieważ były to niesamowicie mocne mecze. Muszę też powiedzieć, że nasza porażka 0:5 w 2010 roku była jednym z moich największych koszmarów na boisku. Rozegrałem wiele spotkań, wiele derbów, ale myślę, że nigdy nie będzie czegoś takiego jak tamte Klasyki.
Wygraliście mistrzostwo, Puchar Króla, Superpuchar Hiszpanii, ale nie Ligę Mistrzów. Czy Liga Mistrzów jest cierniem w twoim boku?
Wygranie Ligi Mistrzów zawsze było jednym z moich marzeń, tak, ale życie jest jakie jest. Nie możesz mieć wszystkiego. I nie zamieniłbym tego na Puchar Świata. Ze wszystkich półfinałów, które zagrałem z Realem, powiedziałbym, że półfinał z Dortmundem był tym, który najbardziej mnie zabolał. Z jednej strony dlatego, że jestem z Schalke, wielkiego rywala Borussii Dortmund [śmiech]. A z drugiej strony, bo mieliśmy ich blisko… Straciliśmy kontrolę w pierwszym meczu i oni nas bardzo ukarali, ale drugi mecz był… Byliśmy niewiarygodnie silni w drugim starciu, z wyjątkowym Bernabéu, ale zabrakło nam bramki… Tamta drużyna zasłużyła na Ligę Mistrzów.
A potem przyszło twoje odejście z Madrytu… Powiedz nam teraz: jak się czułeś?
Źle, byłem bardzo smutny, gdy opuszczałem Madryt. Pamiętam na lotnisku… pfff. Miałem wspaniały czas przez trzy lata w Realu Madryt i w tym mieście. Byłem naprawdę szczęśliwy. Jednak pewne rzeczy się wydarzyły. Nagle, na początku tamtego sezonu, nie miałem wielu minut gry i doszło do konfliktu między panem Florentino Pérezem a moim ojcem i agentem. Musieliśmy szukać nowego klubu. To było dla mnie trudne. W momencie, gdy samolot wystartował i odleciał, do moich oczu napłynęły łzy. To był moment, w którym zdałem sobie sprawę, że to koniec.
Gdybym mógł cofnąć się w czasie… Zmieniłbyś tę decyzję?
W tamtym czasie czułem się dobrze, ponieważ po konflikcie między moim ojcem a panem Pérezem martwiłem się, że nie dostanę czasu gry, jeśli nie odejdę. Więc trudno powiedzieć, ale oczywiście, żałuję, że nie mogliśmy poradzić sobie z ówczesną sytuacją inaczej.
Czy widziałeś Florentino ponownie po jego odejściu i co byś mu powiedział, gdybyś zobaczył go ponownie?
Moje odejście było już dawno temu. Nie mam już z nikim żadnych problemów, jestem pewien, że moglibyśmy znowu normalnie ze sobą rozmawiać. Nie ma problemu.
Wrócisz kiedyś na stadion, czy nie chciałbyś otrzymać małego hołdu?
Byłem na finale ostatniej Ligi Mistrzów w Paryżu, aby wspierać oczywiście Real Madryt. Niestety w ostatnich latach nie było możliwości powrotu na Bernabéu z powodu moich własnych planów. Nie mam jeszcze żadnych planów, ale mam nadzieję, że zmaterializują się one w najbliższej przyszłości. Byłoby dla mnie przyjemnością, gdybym pewnego dnia wrócił na Bernabéu.
Jak oceniasz swój czas spędzony w Arsenalu?
Pierwsze kilka lat było bardzo dobre. Graliśmy w Lidze Mistrzów, mieliśmy świetny zespół ze świetnymi piłkarzami i niesamowitym menedżerem, jakim był Arsène Wenger. Po jego odejściu z klubu wiele rzeczy się dla mnie zmieniło. Nie mam jednak żadnego interesu w tym, by ponownie dolewać oliwy do ognia. Jestem teraz zrelaksowany i życzę fanom Arsenalu, którzy zawsze byli bardzo wspierający, wszystkiego najlepszego. Byłbym szczęśliwy, gdyby mogli świętować tytuł Premier League – zasługują na to!
Jaki moment wyróżnia się dla ciebie w Arsenalu?
Myślę, że mój najlepszy mecz dla Arsenalu był w 2018 roku przeciwko Leicester City – 3:1.
Jak wyglądały twoje relacje z Wengerem, czy tęsknisz za takim menedżerem jak on?
On był prawdziwym dżentelmenem. Zawsze bardzo szanowany. Kiedy odszedł z klubu, czegoś brakowało. Mieliśmy świetne relacje i czuję się zaszczycony, że był moim menedżerem w Arsenalu.
Podczas gdy tworzyłeś historię w Madrycie i Arsenalu, zostałeś zdobywcą Pucharu Świata. Jakie to było uczucie zagrać w finale Mistrzostw Świata i wygrać go?
W mojej karierze było wiele niesamowitych zwycięstw, ale to było coś innego. Podczas świętowania bardzo trudno jest sobie uświadomić, co się właśnie stało. Noc w Rio była najlepszą nocą w mojej piłkarskiej karierze. Nawet teraz, gdy o tym mówię, wciąż się uśmiecham i dostaję gęsiej skórki. Pfff, co za wspaniałe wspomnienie!
A co się stało z Niemcami?
Tu też nie chcę dolewać oliwy do ognia. Ostatecznie federacja i ja mieliśmy różne zdania, dlatego opuściłem drużynę narodową po Mistrzostwach Świata 2018. Kilka tygodni temu miałem bardzo przyjazne spotkanie z Jogim Löwem w Stuttgarcie. Między nami znów wszystko jest absolutnie w porządku. Nigdy nie miałem z nim osobistego problemu i odnieśliśmy razem wiele sukcesów. Potrzebowałem po prostu trochę dystansu od wszystkiego, co otacza drużynę narodową po Mistrzostwach Świata 2018.
A teraz kilka szybkich pytań. Gdybyś musiał wybrać jednego jedynego kolegę z zespołu, to kogo byś wybrał?
Jako najlepszego indywidualnego zawodnika wybrałbym Cristiano Ronaldo. Najlepszego lidera – Sergio Ramosa. Najlepszy napastnik przed bramką: mój chłopak Benzi!
Trener.
Dla mnie José Mourinho jest najlepszym trenerem tego wieku. Jego zrozumienie taktyczne to inna rzecz, ale także sposób, w jaki rozmawia w szatni. I to, jak zawsze chroni swój zespół przed mediami! On naprawdę jest trenerem światowej klasy.
Najlepszy stadion.
Przykro mi, ale muszę wybrać Bernabéu, Emirates i stadion Fenerbahçe. Wszystkie trzy [śmiech].
Najlepszy przeciwnik.
Messi. Myślę, że każdy wie dlaczego.
Opowiedz nam o swojej pracy społecznej.
To coś, czego nauczyła mnie moja mama, aby zawsze dawać coś w zamian. Dużo pracuję z organizacją BigShoe i razem udało nam się pomóc ponad 1000 dzieciom na całym świecie. To niesamowita praca, którą wykonują i czuję się bardzo szczęśliwy, że mogę pomóc. Byłem bardzo szczęśliwy, gdy zobaczyłem, że tacy zawodnicy jak Toni Rüdiger i Bukayo Saka również dołączyli do organizacji.
Co byś zmienił w piłce nożnej, aby poprawić ją jako sport?
Pochodzę z ulic Gelsenkirchen i zawsze graliśmy na amatorskich boiskach. Dlatego opowiedziałbym się za grą bez spalonego, tak jak graliśmy zawsze, gdy byliśmy dziećmi [śmiech]. To przynosi więcej zabawy i więcej bramek.
254 mecze dla Arsenalu, 159 dla Realu, 108 dla Werderu Brema, 39 dla Schalke, 37 dla Fenerbahçe. Który jest klubem twojego serca lub życia?
Myślę, że na to pytanie muszę odpowiedzieć na poziomie osobistym. W Niemczech zawsze byłem fanem Schalke 04, a w Turcji Fenerbahçe. To były moje dwa ulubione kluby, gdy dorastałem i to wielki zaszczyt, że grałem dla obu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze