Advertisement
Menu
/ as.com, marca.com

Ceballos: Nie chcę nowej umowy, na którą nie zasługuję

Dani Ceballos był gościem Jorge Valdano w programie Universo Valdano. Na antenie telewizji Movistar + pomocnik w obszernej rozmowie poruszył wiele tematów związanych zarówno ze swoją obecną sytuacją, jak i całą karierą. Zapraszamy do zapoznania się z najważniejszymi wypowiedziami Andaluzyjczyka.

Foto: Ceballos: Nie chcę nowej umowy, na którą nie zasługuję
Fot. Getty Images

– Latem 2017 roku mój transfer mocno wahał się między Realem i Barceloną. Kluczowy okazał się Florentino. Nikt nie umie odmówić Realowi Madryt. To Florentino przekonał mnie planem sportowym. Powiedział, że jestem przyszłością środka pola Realu i że chce mnie u siebie. Kiedy odłożyłem słuchawkę, od razu powiedziałem rodzicom, że jutro lecimy do Madrytu i podpisujemy kontrakt.

– W momencie transferu uważałem się za dobrego gracza. Kiedy jednak trafiłem na pierwszy trening, rytm był niebywały. Nie nadążałem za tym, jak krąży piłka. Zdałem sobie sprawę, że powinienem myśleć dużo szybciej. Kosztowało mnie to sporo wysiłku. Zauważyłem, jak wielka jest różnica między zawodowym piłkarzem, a piłkarzem z elity.

– Na wypożyczenie do Arsenalu trafiłem, ponieważ skontaktował się ze mną Unai Emery. Przyszedł do mnie do domu i powiedział, że jestem idealnym graczem dla jego projektu. Kiedy zobaczyłem, jaki jest rytm rozgrywek, od razu chciałem wrócić do Hiszpanii. To bardzo konkurencyjna liga, bardzo fizyczna. Trudno było mi się przystosować do tego tempa, ale stałem się dzięki pobytowi w Londynie lepszym zawodnikiem. Uważam, że to fundamentalny krok w mojej karierze.

– Kontuzja podczas Igrzysk Olimpijskich była moim najgorszym momentem w karierze. Wszystko układało się świetnie. Zaliczyłem 35 bardzo dobrych minut z Egiptem, a nadepnięcie wykluczyło mnie z dalszej gry w turnieju. Chciałem grać dalej i podjąłem przez to decyzje, które mogły zakończyć moją karierę. Decyzję o zaryzykowaniu podjąłem jednak w porozumieniu z lekarzami kadry. Użyłem środka przeciwbólowego, a dzień przed finałem próbowałem trenować, ale już nie byłem w stanie. Wróciłem do Madrytu, a lekarze powiedzieli mi, że gdybym wszedł na boisko na 20 minut, miałbym po karierze. To była męczarnia. Przeszedłem operację, prześwietlenia, terapię z użyciem komórek macierzystych. Aż do czasu po mundialu w Katarze moja kostka nie zdążyła zregenerować się w stu procentach. Uraz ten był jednak znacznie bardziej dotkliwy psychicznie niż fizycznie.

– Przybycie Ancelottiego wzbudziło we mnie nadzieję. Jeszcze gdy pracował w poprzednich klubach, dzwonił do mnie z pytaniem, czy nie chciałbym dołączyć do jego zespołu. Umie docenić pracę piłkarza, która jest niewidoczna na pierwszy rzut oka. To dodawało mi wiary w perspektywie chwili, gdy otrzymam szansę. W kolejce do gry było przede mną trzech najlepszych piłkarzy środka pola w historii Realu Madryt. Wiedziałem jednak, że mam za sobą etap w Premier League i że mogę dostawać regularnie minuty. Pracą i wysokimi wymaganiami wobec siebie łapałem doświadczenie, które doprowadziło mnie do miejsca, w jakim jestem teraz.

– Z czasem lepiej rozumiem Zidane'a. Miał w drużynie piłkarzy taki, jak Luka czy Toni. Popełniałem błędy, ponieważ przechodziłem przez chwile frustracji. Zawsze starałem się dawać z siebie stop procent, ale trudno jest przeżywać sytuację, w której nie masz udziału w wynikach zespołu.

– Arteta ma wszystko, by stać się trenerem z top 3 na świecie. Nauczyłem się od niego nowych dla siebie rzeczy. To, co z nim przeżyłem, trudno będzie powtórzyć z kimś innym. On wie, czego potrzebuje piłkarz. Dla mnie jest w światowej czołówce.

– Chcę grać w piłkę i niech sądzi się mnie na bazie tego, co pokazuję na boisku. Nie chcę nowej umowy, na którą nie zasługuję. Nie chcę też iść do innego klubu, jeśli na to nie zasługuję. Mam zamiar cieszyć się futbolem. Trzy miesiące do końca kontraktu? Muszę je w pełni wykorzystać, a potem będę rozmawiał z agentem i rodziną. Tak czy inaczej, nie walczę o lepszy kontrakt, lecz o to, by kibice i działacze uważali mnie za przydatnego. Najważniejsze jest dla mnie skupianie się na codziennej pracy i wykorzystywanie otrzymywanych szans. Chcę pokazać, że stać mnie na dalszą grę w Realu Madryt.

– Gdy trafiasz do Realu Madryt w tak młodym wieku, jest inaczej. Nagle zdajesz sobie sprawę, z jak wielki  klubem masz do czynienia i jakie stawia się w nim wymagania. Mogę stwierdzić, ze dopiero niedawno wszedłem w optymalny dla zawodnika wiek. Czuję, że obecnie czuję się najlepiej w dotychczasowej karierze.

– Jeśli chcesz zarabiać prawdziwe pieniądze, musisz być skłonny do poświęceń. Nie wystarczy zaliczyć czterech udanych dryblingów i zaliczyć asystę po dośrodkowaniu. Trzeba pracować nie tylko w środku pola, ale i głębiej. To bliżej obrońców gracz środkowej linii staje się naprawdę ważny. Powiedział mi to lata temu Pepe Mel i wryło mi się to w pamięć.

– Najważniejsze jest uznanie ze strony kibiców. Zaskarbienie sobie sympatii fanów Realu Madryt to nie jest proces dziejący się z dnia na dzień. Zaufanie kibiców, kolegów i sztabu szkoleniowego sprawia, że ośmielasz się robić coraz odważniejsze rzeczy i wreszcie pokazujesz to, jakim naprawdę jesteś piłkarzem.

– Lubię wyręczać w bieganiu Viníciusa czy Benzemę. Oni robią różnicę. To oni wygrywają nam mecze i trzeba im pomagać.

– Modrić trafił tu jako 26-latek. Fakt, że obcuję z taką legendą, stanowi dla mnie motywację. Chciałbym osiągnąć choć w połowie tyle, co on na płaszczyźnie indywidualnej i drużynowej. Siłą rzeczy musi być dla mnie wzorem do naśladowania. Ja mam za sobą dwa dobre miesiące, a Luka czy Toni dziesięć lat na najwyższym poziomie.

– Futbol, jakiego uczysz się na ulicy, daje ci coś, co odróżnia cię od pozostałych. Z Utrery pochodził także Reyes czy wielu innych graczy La Ligi. Gra po szkole aż do momentu, gdy mama woła na obiad, to coś, czego nie da ci zwykły trening. Takie rzeczy mają wpływ na gracza. Taka piłka uczy cię, jak tworzyć zespół z kolegami, dodaje sprytu, poprawia drybling i kreatywność. Potem na boisku sprawia to, że jesteś inny niż reszta.

– Gra w klubie, który darzysz miłością, jest czymś wyjątkowym. Dla mnie taki przeżyciem były występy dla Betisu. Gra dla tej drużyny była najlepszą rzeczą, jaka spotkała mnie w karierze. Gra na Villamarín ma w sobie pierwiastek magii. Na tym stadionie mógłbym zaliczać nie 90, a 180 minut. To było wspaniałe doświadczenie, ale też trudne do pojęcia, gdy jako 17 czy 18-latek zaczynasz być gwiazdą w tak wymagającym klubie.

– W Betisie mieliśmy fantastyczną szatnię, gdzie czułem wsparcie ze strony starszych zawodników. Adán był dla mnie niczym ojciec chrzestny, był wówczas kapitanem. Kiedy awansowałem do pierwszej drużyny, bardziej doświadczonym piłkarzom nie było jednak do śmiechu, że młodzik chce ich wygryźć ze składu. Na niektórych treningach było ciężko, często kończyłem zajęcia poobijany. Antonio wtedy jednak powtarzał, że jeśli dostaję kopniaka, mam nic nie mówić i dalej trenować. On i Rubén Castro zawsze mnie wspierali i dawali impuls, dzięki któremu czułem, że idę z nimi pod rękę w tym samym kierunku.

– Przejęcie reprezentacji przez De la Fuente wzbudziło we mnie nadzieje. Na płaszczyźnie osobistej mam z nim bardzo dobre relacje. Jako trener zasłużył na to stanowisko. Triumfował w młodzieżowych kadrach, a teraz ma szansę powtórzyć to z pierwszą reprezentacją. Jestem w stu procentach przekonany, że Hiszpania będzie z nim zdobywać trofea. Luis zna wszystkich młodych graczy w Hiszpanii, którzy być może są nawet bardziej utalentowani niż to samo pokolenie Anglików czy Francuzów. Luis jest w stanie połączyć doświadczenie z talentem i młodością. Taka mieszanka będzie punktem zwrotnym w drodze do sukcesów.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!