Advertisement
Menu
/ marca.com

Marcelo: Ostatni sezon był dla mnie najlepszy

Marcelo udzielił wywiadu dziennikarzom ESPN. Brazylijczyk, który ostatnio rozstał się z Olympiakosem, podsumował w tej rozmowie swoją dotychczasową karierę. Zapraszamy do lektury wypowiedzi byłego kapitana oraz legendy Realu Madryt.

Foto: Marcelo: Ostatni sezon był dla mnie najlepszy
Fot. Getty Images

– Miałem to szczęście, że grałem w  Realu Madryt i widziałem najlepszych na świecie. Na każdym treningu zastanawiałem się, jak niektórzy mogą robić podobne rzeczy. Najbardziej zadziwiło mnie trzech zawodników: Kroos, Rodrygo i Modrić. Nie wiem, co dzieje się w głowie Toniego. Wydaje się, że przebywa w innym świecie i potrafi kontrolować piłkę tyłem do bramki w niewiarygodny sposób. Umie przejść czyhających za jego plecami rywali samym przyjęciem, nigdy czegoś takiego wcześniej nie widziałem. Rodrygo natomiast to typowy gracz z naturalnym talentem, umie dryblować balansem ciała. Sprawia nieraz złudzenie wolnego, ale tak naprawdę jest bardzo szybki z piłką przy nodze. Zostaje jeszcze Luka, na którego nie ma słów. Nie wyobrażasz sobie, co on umie zrobić z piłką. Pewnego razu siedziałem na ławce z Lucasem i Rodrygo. Widzieliśmy, jak Luka w narożniku boiska praktycznie nie miał szans utrzymania futbolówki w boisku. Ograł rywala bez jej dotykania, a kryjący go obrońca nie wiedział, gdzie się znajduje.

– Kiedy zacząłem grać z Cristiano, wiedzieliśmy, że to nie będzie trwało wiecznie. Wiadomo, że nie ma już tej szybkości, co kiedyś, ale i tak mógłby występować w każdym klubie na świecie. Zawsze dawał z siebie wszystko dla zespołu. Mówimy o kimś, kto przez 17 lat z rzędu znajdował się w najlepszej jedenastce FIFA.

– Najlepszym trenerem od przemówień był Mourinho. Był ekspertem od wchodzenia do głów piłkarzy. Nauczył mnie walki i agresji. W zarządzaniu stawiam na Zidane'a, ponieważ Kiko Casilla mógł zagrać u niego 25 meczów, a Keylor Navas na ławce miał szeroki uśmiech na twarzy. Wszyscy u niego byli zadowoleni. U Carlo doceniam spokojny styl bycia. Strzelaliśmy gola i pozostawaliśmy spokojni. Bardzo dobrze, że trafiłem na niego w ostatnim sezonie w Realu Madryt w tej sytuacji, w jakiej się znajdowałem. Byłem kapitanem, ale pierwszy do gry był ktoś inny. To normalne, a Ancelotti stanowił dla mnie wsparcie.

– Wiedziałem, że w zeszłym sezonie nie będę podstawowym zawodnikiem. Byłem oczywiście wkurzony, że nie gram. Nie ma ani jednego piłkarza zadowolonego z powodu braku gry. Jeśli ktoś tak powie, kłamie. Cały czas jednak zastanawiałem się, jak mogę pomóc zespołowi. Na każdym treningu dawałem z siebie wszystko. Lucas i Carvajal byli w topowej formie, ale powtarzałem sobie, że nie pozwolę tym skurczybykom mnie ogrywać. Wychodziłem z założenia, że muszę ich okiwać niezależnie od sposobu. Pomagałem kolegom podczas rywalizacji na treningach, czułem się przez to bardzo użyteczny. Trudno jest być kapitanem i nie grać. Albo mówić swojemu dziecku, że trener na ciebie nie liczy. Poprzedni sezon był jednak moim najlepszym, ponieważ wiele nauczyłem się jako człowiek.

– Real Madryt to mój dom. Trafiłem tam w wieku 18 lat i przyswoiłem wszystkie klubowe wartości. Uczyłem się od Raúla, Casillasa, Ramosa. Opuszczenie własnego domu było trudne, ale czuję się tak, jakbym w ogóle z tego klubu nie odszedł. Nie ma mnie teraz w Madrycie, ale nigdy z niego nie odszedłem. Widzę siebie w klubie z powrotem, pomagającego dzieciakom. Nie widzę natomiast siebie w Madrycie bez zajęcia. Chcę pomagać tak samo, jak wtedy, gdy trafiłem tam jako 18-letni chłopak.

– Zawsze żyję chwilą, a chwila jest tym, co dzieje się teraz. Mogę tylko podziękować tym, którzy mnie otaczali. Zawsze pomagali mi w tym, bym czuł się sobą. Futbol ma w sobie coś, co sprawia, że czujesz się kimś więcej, niż faktycznie jesteś. Kiedy w wieku 18 lat wygrywasz trofea, możesz się mylić. Najważniejsze jednak, byś miał dookoła siebie osoby, które pomogą ci stąpać twardo po ziemi.

– Cztery Klasyki w 2011 roku były szaleństwem. Grałem w lidze i myślałem, że to Liga Mistrzów (śmiech). Dziwne przeżycie, naprawdę. Sądzę, że to nie było dobre dla piłki, ponieważ zatracił się nieco ten urok. Zazwyczaj ludzie czekali cały rok na taki mecz. Najbardziej wspominam finał z Walencji, wtedy powiedzieliśmy sobie, że Real wreszcie nadchodzi. Tamta Barcelona była najlepsza w historii, a my w tamtym czasie nie byliśmy w stanie konkurować na najwyższym poziomie. Kiedy przyszedł Zidane i prawie odrobiliśmy straty w lidze, doszliśmy do wspólnego wniosku, że możemy walczyć z każdym. Luka i Sergio powtarzali, że jesteśmy zdolni wygrać trzy lub cztery Ligi Mistrzów z rzędu…

– Real Madryt uczy, czym jest remontada. W moim pierwszym roku zdobyliśmy mistrzostwo po lidze remontad (2006/07). Nie było lepszej lekcji niż tamta. Vini, Rodrygo i Fede wypytywali mnie o tamte mecze. Choć byli wtedy dziećmi, wiedzieli, że takie coś się działo. W ostatniej edycji Champions League mieliśmy pewność, że Karim może strzelić w każdym momencie, a Luka posłać dośrodkowanie z rogu wprost na czyjąś głowę.

– Vinícius, Rodrygo i Militão byli cierpliwi i teraz widzimy tego efekty. Wyglądają, jakby w klubie byli od 15 lat. Valverde tak samo. Kiedy Fede był w Castilli i czasami trenował z nami, z Casemiro rozmawialiśmy na jego temat. Od razu widzieliśmy, że to gość z olbrzymimi możliwościami.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!