Advertisement
Menu
/ theplayerstribune.com

Ødegaard: Nie obwiniam nikogo z Realu Madryt

Martin Ødegaard stworzył tekst o swojej dotychczasowej karierze dla portalu The Players' Tribune. Przedstawiamy fragmenty dotyczące jego pobytu w Realu Madryt.

Foto: Ødegaard: Nie obwiniam nikogo z Realu Madryt
Fot. Getty Images

[…]

Wtedy hype buduje po prostu jeszcze większy hype i nagle jesteś łączony z Realem Madryt. Mój tata ogarniał wszystko z klubami, a było ich wiele. Odwiedziliśmy Bayern, Dortmund, Manchester United, Liverpool, Real, także Arsenal. Lataliśmy prywatnymi samolotami i byliśmy traktowani tak, by poczuć się wyjątkowo.

Nie mówię tego dla samego mówienia... Byłem naprawdę blisko wybrania Arsenalu. Kiedy tam pojechałem, wsiadłem do pociągu na London Colney. Spotkałem Arsène'a Wengera. Zabrał mnie i tatę na obiad. To było fajne, ale też dziwne. To Arsène Wenger, rozumiesz? To ta legenda, którą dorastając oglądałem w telewizji, a teraz siedzę naprzeciwko niego jedzącego stek. Byłem tak zdenerwowany, że myślałem sobie wtedy: Czy on mnie właśnie teraz analizuje? Czy oceni mnie, jeśli zjem frytki? Może zostawię je na boku? Hahaha.

Więc dlaczego wybrałem Real Madryt? Dużo rozmawiałem o tym z tatą i resztą mojej rodziny. Na końcu Real to Real. Byli wtedy zwycięzcami Ligi Mistrzów z najlepszymi piłkarzami na świecie. Wtedy kochałem Isco: był niesamowicie płynny z piłką. To inny z piłkarzy mojego rodzaju! Jednak kluczową rzeczą w ofercie Realu było to, że mieli drużynę B, gdzie mogłem od razu grać na konkurencyjnym poziomie. A kto był trenerem tamtej ekipy? Zinédine Zidane. Czułem, że to był pełny pakiet.

Zanim oficjalnie ich poinformowaliśmy, pamiętam, że siedziałem na kanapie z tatą i oglądaliśmy mecz Realu Madryt w telewizji. W pewnym momencie odwrócił się do mnie z telefonem w ręku w stylu: „Czy to czas? Powinniśmy im powiedzieć?”.

Rozmawialiśmy tak długo o decyzji, bo tak trudno było odrzucić inne oferty cudownych klubów. Jednak w końcu to zrobiliśmy. Tata miał szkic zapisany w telefonie już od tygodnia czy dwóch. Taką prostą wiadomość. Brzmiała jak coś takiego: „Martin zdecydował się na przyjście, jeśli ciągle go chcecie”. Powiedziałem mu: „Wyślij”.

Porozmawiajmy o dniu prezentacji. Właśnie teraz czuję cringe, gdy o tym myślę… ale wiem, że wiele osób rozmawiało o tym już wtedy. To po prostu był mem. Więc pozwólcie mi wyjaśnić, co się wydarzyło.

Wysłali samolot, by rano odebrał nas z Norwegii. Naprawdę wcześnie rano. Więc obudziłem się, ale ciągle w połowie spałem. Miałem roztrzepane włosy. Nie miałem czasu na prysznic. Nałożyłem te ubrania, które mogłem szybko znaleźć, dorzuciłem coś bardziej eleganckiego do walizki i polecieliśmy. Stwierdziłem, że kiedy dotrzemy do hotelu w Madrycie, to będę mógł się przebrać, wziąć prysznic, przygotować się, rozumiecie?

Kiedy jednak wylądowaliśmy, wysiedliśmy i zobaczyłem, że zabierają nas bezpośrednio do ośrodka na badania i następnie konferencję prasową. Bez zatrzymania się w hotelu. Mówię: Czekajcie, robimy to teraz?

Nagle siedzę obok legendy Realu Emilio Butragueño, który oczywiście ma na sobie naprawdę elegancki garnitur i przedstawiają mnie światu.

Wiem, że widzieliśmy te zdjęcia. Ja w tym starym swetrze w paski, nawet bez prysznica, próbujący ustawić włosy moimi rękami.

To był największy dzień w moim życiu, a obrazki obiegły cały świat. Mam być tym zawodnikiem, o którego Real Madryt wygrał wyścig ze wszystkimi, a wyglądam jak zwykły uczeń, którego wyciągnięto właśnie ze zwiedzania stadionu.

Butragueño mnie przedstawiał, a ja miałem w głowie: Boże, mogłem zmienić ten sweter. Ktoś mógł mi powiedzieć. Dlaczego nikt mi nie powiedział???? Hahaha!

Poza tym myślałem w tym momencie przed tymi wszystkimi ludźmi o mojej Konfirmacji. Jeśli nie wiecie, jest to zwyczajowa ceremonia dla dzieci w Norwegii, w trakcie której świętujesz zostanie dorosłym. Ja miałem swoją, gdy skończyłem 15 lat. To wydarzenie dla rodziny i bliskich przyjaciół. Zazwyczaj na koniec dziecko wykonuje krótką przemową, by podziękować wszystkim za przyjście. Poza mną, bo ja zamarłem. Byłem zbyt nieśmiały, by wypowiedzieć się przed rodziną, czyli ludźmi, z którymi czuję się najbardziej komfortowo! Czułem się pewnie na boisku, ale w przemawianiu przed ludźmi? Bez szans.

Rok później jestem z przodu i w centrum na konferencji prasowej Realu Madryt. W tym swetrze w paski. Haha wyobrażasz to sobie?

Byłem poza moją strefą komfortu. Możesz zobaczyć na mojej twarzy strach.

Kiedy przyszła kolej na moją wypowiedź, miałem na głowie te wielkie słuchawki i praktycznie szeptałem po norwesku coś w stylu: „Uh, tak... To wielka przyjemność. Um, jestem bardzo dumny...”.

Jednak w jakiś dziwny sposób uważam, że ten moment tak naprawdę pomógł wielu ludziom w odbiorze mojej osoby. Kiedy stajesz się sławny, ludzie oczekują, że będziesz zachowywać się w pewien określony sposób. Jak taki superbohater, który może zrobić wszystko. Możesz grać w piłkę, ale musisz też potrafić dobrze się wypowiadać, masz być pewny siebie i oferować za każdym razem całego siebie. To jednak nie jest realne.

Myślę, że ta konferencja pomogła ludziom zobaczyć, przez co przechodziłem. Byłem tylko tym małym nieśmiałym dzieckiem. W ogóle czy spotkaliście ostatnio jakiegoś 16-latka? Ludzie się ze mną utożsamiali i zobaczyli, że jestem normalny.

Po kilku dniach od prezentacji pojechałem na pierwszy trening i szczerze, to było po prostu surrealistyczne. Nie mogłem prowadzić auta, więc to tata zawiózł mnie, bym pograł z Isco i Ronaldo, Ramosem, Modriciem, Bale'em czy Benzemą. Jak gdyby odstawiał mnie do szkoły.

Myślałem tylko o tym, jak ci goście potraktują mnie, gdy wejdę do ich szatni. Tego małego dzieciaka, który nie mówi po hiszpańsku. Wszyscy byli jednak bardzo mili, a ci mówiący po angielsku - Kroos, Modrić, Ronaldo - na początku zajmowali się mną bardziej. Dawali mi rady i bardzo mi pomogli. Szczerze nie sądzę jednak, że którykolwiek z nich był zbytnio zmartwiony tym, że 16-latek z Norwegii zabierze im miejsce w składzie.

Zaplanowaliśmy z klubem, że będę trenować każdego dnia z pierwszą drużyną, ale grać będę w ekipie B. Wtedy wydawało się to mądrym planem, ale wyszło tak, że nie znalazłem swojego miejsca w żadnej z tych grup.

Z drużyną B nie znalazłem połączenia, bo nie przebywałem z nimi regularnie. W pierwszej drużynie byłem tylko jakimś dzieckiem, które przyjeżdżało potrenować. Nie byłem zaangażowany w mecze. Czułem się jak outsider. Byłem gdzieś pomiędzy nimi.

Przestałem grać z iskrą typową dla mojej gry. Czasami grałem zbyt zachowawczo. Martwiłem się bardziej tym, żeby nie popełnić błędu, niż samą grą. A moja gra zawsze polegała na robieniu różnicy. Zagraniu trudnego podania. Teraz rozumiem, dlaczego tak się działo. Byłem ciągle dzieckiem, ale nauczyłem się, że musisz być bezwzględny. Musisz to wszystko j***ć. Musisz pokazywać prawdziwego siebie na boisku.

Po dwóch latach po prostu nie notowałem rozwoju. Media szybko po mnie przyszły, bo nie spełniałem oczekiwań. Byłem łatwym celem. Jeśli naprawdę mnie znasz, to wiesz, że dużo się uśmiecham, ale myślę, że z zewnątrz czasami moja twarz wygląda na bardziej zrzędliwą niż jest w rzeczywistości! Dzięki temu było im łatwiej pisać o tym, jakie mam problemy z aklimatyzacją.

Pamiętam taki nagłówek: „TO CZAS NA WÓZ ALBO PRZEWÓZ DLA MARTINA ØDEGAARDA”. Mówię: Wóz albo przewóz? Ja mam 18 lat!

Może gdybym był Hiszpanem, dostałbym trochę więcej czasu na rozwój. Szczerze, nie wiem. Na końcu taka jest natura maszyny hype'u. Nie ma czegoś pomiędzy w nowoczesnym futbolu. Albo jesteś najlepszym transferem w historii, albo jesteś gównem.

Słuchajcie, chcę podkreślić, że nie skarżę się na mój czas w Realu Madryt. Absolutnie nie. Wyjazd do Madrytu był dla mnie dobrą rzeczą. Nauczyłem się wiele o tym, ile kosztuje wejście na szczyt. Oglądałem, trenowałem i uczyłem się od najlepszych piłkarzy na świecie. Od moich idoli. Grałem na Bernabéu. Nauczyłem się być twardym i mierzyć się z wyzwaniami. To część tego, kim jestem teraz. I powód, dzięki któremu dzisiaj jestem, gdzie jestem.

Kiedy jednak sprawy się skomplikowały, nigdy nie przestałem patrzeć na szerszą perspektywę. W głowie myślałem: Co mogę zmienić? Jak mogę stać się lepszy? Bo na końcu nigdy nie będę gościem, który jest szczęśliwy z trenowania w największym klubie i zbierania paru minut tu czy tam. Zawsze myślałem o tym, czego potrzebuję, by prezentować najlepszą wersję siebie. Dlatego potrzebowałem ruszenia dalej.

Kiedy wybijałem się w Norwegii, wydawało się, że mam wszelkie opcje świata. Zaledwie dwa lata później, musiałem pogodzić się z tym, że kluby nie ustawiają się już po mnie w kolejce.

Jeśli grasz w Tryb Kariery i przechodzisz z Realu Madryt do Heerenveen, to może stwierdzisz, że coś poszło źle. Bez obrazy dla holenderskiej ligi! Ale szczerze dla mnie to było fanastyczne doświadczenie. Dostałem regularną grę w pierwszej drużynie, a dokładnie tego potrzebowałem. Wiele zawdzięczam wypożyczeniom do Heerenveen, gdzie dorosłem jako człowiek, oraz Vitesse, gdzie dorosłem jako piłkarz.

[…]

Grałem dobrze w Sociedadzie i byłem tam naprawdę szczęśliwy, ale po roku zadzwonił Real Madryt i pomyślałem: Muszę teraz skorzystać z tej szansy. To marzenie, za którym podążam od 16. roku życia.

Miałem dobrze połączenie z Zidane'em z czasów gry w drużynie B i on wtedy dobrze się mną zajmował, więc chciałem wierzyć, że tym razem się uda.

Złapałem jednak COVID. Wyszedłem w pierwszym składzie w dwóch pierwszych meczach sezonu 2020/21, ale nie byłem w pełni zregenerowany. Nie grałem najlepiej i potem nie dostałem wielu kolejnych szans. Praktycznie żadnych. W międzyczasie oglądałem Sociedad w telewizji i myślałem, że ciągle mogłem tam być.

Myślałem o tym naprawdę dużo.

Porozmawiałem z agentem przed styczniowym okienkiem transferowym: „Słuchaj, musimy coś zrobić... Nie wróciłem tylko po to, by tu być. Wróciłem, by grać. Potrzebuję gry i rozwoju”.

On próbował mnie uspokoić. Mówił, że właśnie anulowaliśmy inny kontrakt, by wrócić do Madrytu. Ja sam powtarzałem, że chcę stabilizacji, a teraz po 5 miesiącach chcę znowu się przeprowadzać? Ja jednak byłem zdecydowany.

Mogę tylko podziękować Realowi za zainwestowanie w 16-letniego dzieciaka. Wszyscy mieli dobre zamiary i nikogo nie obwiniam, ale musiałem znaleźć miejsce, gdzie mógłbym się usadowić. Potrzebowałem prawdziwego domu.

Znalazłem go w północnym Londynie.

[…]

Pełny tekst Norwega w języku angielskim można znaleźć na portalu The Players' Tribune.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!