Advertisement
Menu

Pocieszmy się

Zapraszamy państwa do kącika poetyckiego.

Foto: Pocieszmy się
Fot. Getty Images

Gdy ci smutno, gdy ci źle
Nie martw się i pociesz się.

Czy powyższa rymowanka zdobyła nagrodę w którymś z konkursów poetyckich? Czy to najlepsza rymowanka w historii portalu? Odpowiedź na oba te pytania jest raczej oczywista – otóż nie. Tak naprawdę, jeśli słyszeliście dziś jakąkolwiek inną rymowankę, istnieje spore prawdopodobieństwo, że jest ona o wiele bardziej wyszukana od tej zamieszczonej powyżej. Nie zmienia to jednak faktu, że pomimo swej prostoty czy wręcz prostackości – jakżeby inaczej – kryje się za nią cenna wiedza tajemna.

Gdy bowiem masz gorszy dzień w pracy, dostałeś jedynkę z przyrody, czy też złapał cię deszcz, o wiele lepszym rozwiązaniem od puszczania sobie słynnego utworu Budki Suflera jest pójście na zakupy, wybranie się z psem na długi spacer po lesie lub kupienie sobie nachosów serowych z Netto i oglądanie serialu z kategorii „do obejrzenia ciągiem”. W piłce nożnej można natomiast wzorem Michała Probierza strzelić sobie whisky lub sprowadzić wagon podstarzałych graczy spełniających kryterium „nie-Polak”, choć akurat tych sposobów mimo wszystko nie polecamy. Ot, trzeba sprawić, by ten najświeższy bodziec był dla nas pozytywny.

Jeśli zaś jest się Realem Madryt, to pocieszyć można się całkiem często także na przykład poprzez zdobycie Klubowego Mistrzostwa Świata. A pocieszać jest się po czym, ponieważ ostatnia porażka z Mallorcą miała prawo wywołać w nas poczucie beznadziei. Gdybyśmy mieli podsumować występ Królewskich na Balearach w trzech słowach, to najpewniej byłyby to „niemoc”, „frustracja” i „tona fauli”. Zgniłą wisienką na nieświeżym torcie był zaś niewykorzystany przez Marco Asensio rzut karny. Efekt tej porażki jest wszystkim doskonale znany – osiem oczek straty do lidera i, co za tym idzie, mocno utrudniona sytuacja w walce o mistrzostwo.

Choć Klubowym Mistrzostwom Świata wciąż nie udało się nadać prestiżu, o jaki usilnie zabiega FIFA, to jednak trzeba sobie powiedzieć wprost, że złota tarcza na białej koszulce Realu Madryt za każdym razem prezentowała się wyjątkowo estetycznie. Trofeum to można też potraktować w kategoriach łatwiejszej części złożonego zadania, gdzie tę trudniejszą wykonać udało się w maju minionego roku w Paryżu. Jeśli natomiast tytuł najlepszej drużyny klubowej na planecie i piękna odznaka nie działają na czyjąś wyobraźnię choćby w najmniejszym stopniu, zawsze można sobie przetłumaczyć, że brak triumfu w tych rozgrywkach byłby najzwyczajniej wstydem. Po raz ostatni w walce o ten tytuł zespół z Europy poległ w 2012 roku. Wtedy do Chelsea przegrała w finale 0:1 z brazylijskim Corinthians.

Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, trudno będzie się jednak pocieszyć, jeśli sami tego nie zechcemy. W drodze po puchar podopiecznych Carlo Ancelottiego czekać będą dwie potyczki. Pierwszą z nich stoczymy z egipskim Al-Ahly. Gdybyśmy mieli uplastycznić w jakiś sposób to starcie, napisalibyśmy, że wieczorem zmierzymy się z Realem Madryt, tylko takim made in Africa. Kairczycy zostali oficjalnie uznani przez afrykańską federację za najlepszy klub kontynentu ubiegłego stulecia. Fani Al-Ahly chełpią się wręcz, że kibicują najbardziej utytułowanemu klubowi nie tylko na Czarnym Lądzie, ale i na świecie. Mowa o między innymi 10-krotnym zdobywcy afrykańskiej Ligi Mistrzów, 24-krotnym triumfatorze w rozgrywkach międzynarodowych, 42-krotnym mistrzu Egiptu i 37-krotnym zdobywcy krajowego pucharu. Ciemniejszą częścią historii klubu jest natomiast tragedia z 2012 roku, gdy podczas zamieszek po ligowym starciu życie straciło 72 fanów Al-Ahly, o czym pisaliśmy już w tym miejscu.

Skoro pokusiliśmy się o porównanie Egipcjan do Realu Madryt, to oczywiście należy też zaznaczyć, że niezbędne jest zachowanie odpowiedniej skali. Skalę zaś najlepiej wyrazić za pomocą liczb. Choć portalu Transfermarkt raczej nie należy traktować za obiektywną wyrocznię, to jednak szacunki tego popularnego źródła w ostatecznym rozrachunku dość mocno uwypuklają pewne różnice między standardami europejskimi i afrykańskimi. Wartość całego zespołu Al-Ahly szacowana jest na niespełna 30 milionów euro, czyli mniej więcej tyle, ile rocznie Real Madryt kosztuje utrzymanie Edena Hazarda.

Liga egipska, przynajmniej na razie, nie zdążyła jeszcze podążyć śladami wielu zespołów z Bliskiego Wschodu i raczej próżno szukać tam głośnych nazwisk skuszonych bajońskimi zarobkami. Szczerze mówiąc, bylibyśmy wręcz zdumieni, gdyby ktoś z was był w stanie wymienić z pamięci nazwisko choć jednego piłkarza Al-Ahly. Klub stawia bowiem zdecydowanie na produkt lokalny. W kadrze znajduje się zaledwie sześciu graczy spoza Egiptu i tylko jeden spoza Afryki, Bruno Sávio (Brazylia). Jedynym europejskim akcentem jest z kolei trener, pochodzący ze Szwajcarii Marcel Koller. W 26-osobowej kadrze najwyżej wycenianym piłkarzem jest natomiast Aliou Dieng – 3,5 miliona euro, za jego plecami mamy jeszcze Mohameda El Shenawy'ego (3 miliony). Wartość pozostałych graczy rzadko kiedy dobija do 2 milionów, a w większości przypadków nie przekracza nawet miliona.

Choć wszyscy dobrze wiemy, że pieniądze nie grają, to jednak dają one pewien pogląd na panujące realia. W stolicy Egiptu są one jednak na tyle korzystne, by przewodzić w tabeli z dwoma zaległymi meczami, nie zaznać goryczy porażki, a na arenie międzynarodowej poradzić sobie z występującym w MLS Seattle Sounders i wywalczyć prawo do gry przeciwko Realowi Madryt. Jeśli to ma być złe życie, to my chcemy żyć źle.

Przede wszystkim nie chcemy się dziś jednak wstydzić. Real Madryt nie ma zabijać piłkarskiego romantyzmu, bo trudno mówić o piłkarskim romantyzmie w starciu z drużyną hurtowo zdobywającą kolejne trofea. Królewscy mają jedno aż nader oczywiste zadanie – udowodnić niekwestionowaną przewagę klubowego europejskiego futbolu nad afrykańskim. Takie mecze, jak dzisiejszy, nie ma co się czarować, wygrywać powinniśmy z zamkniętymi oczami i niezależnie od personaliów. Żeby nie zrozumiano nas źle, daleko nam do lekceważenia czy wywyższania się. Najzwyczajniej wychodzimy z założenia, że jeśli odpowiednio podejdziemy do naszych obowiązków, po prostu musimy to wygrać. Nawet jeśli jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz.

* * *

Mecz z Al-Ahly na Stade Moulay Abdellah rozpocznie się o 20:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na CANAL+ Sport w serwisie CANAL+ online.

Ten półfinał można wytypować w FORTUNA, która do zwycięskiego kuponu z wygraną Realu Madryt w tym meczu dorzuca 200 złotych bonusu!
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!