Al-Clásico
Wyciekły taśmy.
Fot. Getty Images
[Rijad, Arabia Saudyjska, rok 2019, restauracja jednego z najlepszych hoteli w mieście, choć tam wszystkie są najlepsze]
(…)
ناشط سعودي بارز: – A jeśli się nie zgodzą?
سعودي غني بجنون: – To robimy to, co zwykle. Pamiętaj, pytanie nie brzmi czy się zgodzą, lecz za ile. Dopisanie dwóch zer powinno załatwić sprawę. Nam nie robi to różnicy, a im zaświecą się oczka.
ناشط سعودي بارز: – No dobrze, wciąż musimy jednak zachować jakieś pozory, że zależy nam nie tylko na meczu dwóch konkretnych drużyn ku uciesze gawiedzi. Istnieje ryzyko, że albo jedni nie zdobędą mistrzostwa, albo drudzy pucharu. Co wtedy?
سعودي غني بجنون: – Wtedy zrobimy tak, by nie musieli wygrać niczego, a udział zagwarantuje im to, że po prostu nie zejdą poniżej pewnego poziomu.
ناشط سعودي بارز: – Jak chcesz to zrobić?
سعودي غني بجنون: – Musimy zapewnić sobie odpowiedni dupochron.
ناشط سعودي بارز: – Co masz na myśli?
سعودي غني بجنون: – Dokupimy jeszcze dwie drużyny i zorganizujemy między nimi miniturniej. Przy czterech zespołach nie ma bata, że Real i Barcelona nie znajdą się wśród nich. Mistrz, wicemistrz, finaliści Pucharu Króla. Prędzej zniosą prohibicję w kraju, niż w tym gronie nie złapią się oba te zespoły.
ناشط سعودي بارز: – Wciąż mimo to nie mamy pewności, że dojdzie do Klasyku.
سعودي غني بجنون: – Istnieje takie ryzyko, ale z drugiej strony wciąż mamy zagwarantowane co najmniej po jednym meczu z udziałem Realu i Barcelony, a atrakcyjni statyści są w stanie w dużym stopniu zrekompensować straty.
ناشط سعودي بارز: – Teraz już wiem, dlaczego to bogaci rządzą światem. Pan to jednak jest fachowiec.
سعودي غني بجنون: – Odmaszerować, dzwonię do Luisa z propozycją nie do odrzucenia.
* * *
Autentyczność powyższych taśm wydaje się co prawda wysoce wątpliwa, jednak ich ogólny przekaz śmiało możemy uznać za jak najbardziej prawdziwy. Gdy parę lat temu stało się jasne, że Superpuchar Hiszpanii będzie rozgrywany w nowej formule w Arabii Saudyjskiej, wyjątkowo naiwne było myślenie, że miliarderom ze wschodu chodziło o coś innego niż sprowadzenie do siebie najbardziej prestiżowego meczu świata. Real Madryt i Barcelona do Arabii Saudyjskiej zawitały w tym roku już po raz trzeci (w trakcie wrażej zarazy turniej odbył się w Andaluzji). Tak naprawdę jednak dopiero dziś Saudyjczykom uda się w pełni zrealizować cel. Cztery lata przyszło im czekać na to, za co rzeczywiście zdecydowali się sowicie zapłacić. Bo choć do Klasyku na tamtejszych ziemiach doszło już przed rokiem, kiedy to Królewscy w półfinale pokonali odwiecznego rywala po dogrywce 3:2, to jednak dopiero teraz Real Madryt i FC Barcelona zmierzą się w bezpośrednim starciu o trofeum.
Królewscy do finału dotarli po zwycięstwie z Valencią w rzutach karnych, gdzie okazali się bezbłędni. Przy nieco lepszej formie losy potyczki podopieczni Carlo Ancelottiego mogli jednak chyba rozstrzygnąć nieco wcześniej. Efektywniej można było spożytkować zwłaszcza bardzo dobrą pierwszą połowę. Nietoperze poczuły zaś krew głównie przez głupi błąd przy golu wyrównującym. Barcelona z kolei do wyeliminowania Betisu także potrzebowała serii jedenastek. Katalończycy bardzo mocno zaczęli, ale później stopniowo dawali rozwinąć skrzydła rywalowi. W pewnym momencie ekipa Xaviego straciła kontrolę nad meczem, a sam trener raczej nie pomógł zmianami. Koniec końców, to Barcelona w tym kluczowym momencie wykazała się większą skutecznością.
Tak oto pod wieczór w Rijadzie przyjdzie nam obejrzeć drugie w tym sezonie El Clásico. O ile jednak u nabywcy usługi fakt ten budzi pełne zadowolenie, o tyle zleceniobiorca nie uśmiecha się zapewne aż tak szeroko. Na dzisiejszy mecz można bowiem spojrzeć z kilku perspektyw. Ta arabska przedstawiona została już powyżej. Cieszy się też zapewne większość kibiców obu zespołów, ponieważ dla fanów potyczek Realu z Barceloną nigdy za wiele. Dodatkowe pieniądze dla klubów również nie śmierdzą. Gdyby jednak przyjrzeć się sytuacji piłkarzy i sztabów szkoleniowych, sytuacja niekoniecznie jest już tak miętowo-różowa.
Trudno nie odnieść wrażenia, że w pewnym stopniu zawodnicy i trenerzy zostali przyparci tymi rozgrywkami do muru. Przy obecnym kalendarzu, w którym grać trzeba praktycznie co trzy dni, a w środek sezonu wsadzono jeszcze mundial, dodatkowa wyprawa do Arabii Saudyjskiej, by ucieszyć klienta premium, jest co najmniej mało komfortowa. Z drugiej strony jednak, jakkolwiek patrzeć, gra toczy się o trofeum i odpuścić po prostu nie tyle nie wypada, ile nazwyczajniej w świecie nie można. Do gabloty może przecież trafić puchar, a wynik idzie w świat. Na dodatek w finałowej konfrontacji przyjdzie się zmierzyć z odwiecznym rywalem, co z automatu nadaje o wiele większego ciężaru spotkaniu w teoretycznie mniej istotnych rozgrywkach. Nie twierdzimy, że przy innym przeciwniku w finale Real postanowiłby grać na pół gwizdka, jednak nie ulega wątpliwości, że wygrana czy porażka budziłaby mimo wszystko nieco mniej emocji.
Klient płaci, klient wymaga. Umowa rzecz święta. Historia i ambicja nie pozwalają zaś na to, by jakkolwiek rywalowi odpuścić. Nie lubujemy się w kołczingowych gadkach, ale w tym przypadku nie ma chyba lepszego podejścia niż skupienie się na tym, co tu i teraz. Cóż, nie ma przynajmniej czasu na myślenie o głupotach. A to mimo wszystko raczej dobrze.
Początek meczu dzisiaj o godzinie 20:00. Spotkanie będzie można obejrzeć na kanale Eleven Sports 1 w serwisie CANAL+ online.
FORTUNA przygotowała specjalne, długoterminowe zakłady na 2023 rok. Czy Real Madryt wygra mistrzostwo Hiszpanii, Superpuchar Europy i Ligę Mistrzów? Kurs wynosi aż 50,00.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze