Nikt nie wątpi w Viníciusa
Status Brazylijczyka pozostaje niezachwiany, mimo że jego forma nie jest aż tak wysoka, jak była jeszcze w poprzednim sezonie. Vinícius nie poddaje się na boisku, a koledzy z drużyny i sztab trenerski wciąż darzą go bardzo dużym zaufaniem. W niedzielę czeka go kolejne wyzwanie.
Fot. Getty Images
Vinícius odgrywa rolę gwiazdy w Realu Madryt. Zasłużył na to. Nowy kontrakt to poświadcza, choć klub nie ogłosił tego jeszcze oficjalnie. Jeśli jest ktoś, kto mu zaufał, to był to Carlo Ancelotti. Tak było, gdy przybył do Realu Madryt i tak jest teraz. Nie ma żadnych wątpliwości. W ich pierwszym wspólnym sezonie Włoch zaproponował mu zdobycie 30 bramek i bardzo zbliżył się do osiągnięcia tego celu. Teraz chce go zmotywować, by znów patrzył na bramkę z twarzą zabójcy, strzelca goli, którym był w zeszłym sezonie.
To prawda, że w meczach tak decydujących jak półfinał Superpucharu wersja Viníciusa musi być bliższa jego najlepszym możliwościom, ale taka jest magia futbolu i to, czego nie można zarzucić Brazylijczykowi, to chęci i podejmowanie kolejnych prób, choć może czasem bywa ich za dużo. Nie przeszkadza mu to w rzucaniu wyzwań światu i zdarza mu się popełniać błędy, ale nigdy się nie poddaje. Nikt go w tym nie pobije.
Zero wątpliwości
Popyt istnieje, ale nikt nie ma wątpliwości w Realu Madryt, co wnosi Vinícius i co znaczy dla drużyny w tym momencie. Kibice pamiętają dwie wielkie szanse zmarnowane przeciwko Villarrealowi w ostatnią sobotę i tę w Rijadzie przeciwko Valencii. Prosi się go o lepszą skuteczność i wykańczanie akcji, ale wiara w to, co potrafi zrobić na boisku, pozostaje niezachwiana.
Realu Madryt oddał pięć strzałów na bramkę w pierwszym półfinale, z czego dwa było autorstwem Vinícius. Sześciokrotnie był faulowany i sześć razy znalazł się w polu karny z piłką, szukając przewagi dryblingiem i zwodami. Jak zawsze dał z siebie wszystko. Fizycznie nie zawiódł w żadnej ze 120 minut, które spędził na boisku. Dodatkowo wziął na siebie odpowiedzialność za wykonanie ostatniego karnego, tego, którego Ancelotti nie chciał, aby wziął, jak to zabawnie wyznał podczas konferencji prasowej. Nie bez powodu jest trzecim najwyżej wycenianym zawodnikiem na świecie, ustępując jedynie Mbappé i Haalandowi
To, czego chcą dyrektorzy klubu, sztab trenerski i koledzy z drużyny, to porzucenie przez Brazylijczyka tych wojen, które oddalają go od tego, co dzieje się na boisku w pewnych momentach gry, ale nikt nie wątpi w jego jakość i zaangażowanie, które z pewnością znów pokaże na boisku podczas zbliżającego się Klasyku.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze