Fran García zgłasza swoją kandydaturę do gry w Realu Madryt

Fran García ma za sobą prawdziwie magiczną noc. To już kolejna taka w jego wykonaniu na Campo de Vallecas. Jego świetne występy na tym stadionie sytuują go w gronie najlepszych lewych obrońców w Primera División, choć przy okazji poniedziałkowej rywalizacji miał pewną dodatkową motywację. Mierzył się bowiem z Realem Madryt, klubem, w którym wychowywał się i szlifował swój piłkarski warsztat od 13. roku życia i który – co istotne – cały czas posiada 50% praw do jego karty zawodniczej. Na trybunach zasiadały natomiast najbliższe mu osoby: rodzice, brat i najlepsi przyjaciele, którzy przyjechali z Bolaños de Calatrava specjalnie dla niego. Ostatni z wymienionych, jego przyjaciele na całe życie, po meczu od razu wyruszyli w podróż powrotną, bo rano musieli być w pracy.

Cała ta mieszanka pozytywnych uczuć spowodowała jeszcze większy wzrost motywacji Frana Garcíi, który został wybrany przez La Ligę MVP tego spotkania. Zanotował asystę przy trafieniu Santiego Comesañi, był nieustającym bólem głowy dla Daniego Carvajala przez swoje ciągłe rajdy na lewej flance i pokazał charakter, gdy szybko zapomniał o sytuacji, w której sprokurował rzut karny na Marco Asensio. Krótko mówiąc, rozegrał świetne zawody w najważniejszym dla siebie dniu, bo oczy włodarzy Królewskich były skierowane właśnie na niego.

Dyrekcja sportowa Realu Madryt zdaje sobie sprawę, że przed następnym sezonem będzie musiała wzmocnić lewą stronę defensywy, gdyż Carlo Ancelotti bardziej liczy na Davida Alabę w roli stopera niż bocznego obrońcy, a problemy fizyczne Ferlanda Mendy'ego są coraz częstsze. W tym kontekście opcja z odzyskaniem Frana wydaje się najlepszą okazją dostępną na rynku: jego klauzula opiewa na 10 milionów euro (kontrakt z Rayo obowiązuje go do 2025 roku), a Real, gdyby zdecydował się go wykupić, musiałby zapłacić tylko połowę tej kwoty, ponieważ wciąż dysponuje 50% praw do 23-latka.

Było blisko już minionego lata
Temat powrotu Garcíi na Santiago Bernabéu, na którym zadebiutował w kampanii 2018/19, nie jest nowy, bo już poprzedniego lata było to całkiem bliskie realizacji. Po przybyciu Antonio Rüdigera Los Blancos byli otwarci na wysłuchanie ofert za Mendy'ego z zamysłem, że Alaba i Fran będą bocznymi obrońcami na pełen etat. Francuz ostatecznie został w Madrycie, a w biurach w Valdebebas odłożono ten ruch na kolejny rok ze względu na doświadczenie, jakie wychowanek zdobędzie dzięki regularnej grze w drużynie Andoniego Iraoli przez cały sezon (na ten moment opuścił zaledwie 10 minut). Ma to zadziałać na niego pozytywnie i sprawić, że dołączy do Realu jako piłkarz dojrzalszy.

Sam Fran García w wywiadzie, którego udzielił Relevo w zeszłym tygodniu, przyznał, że jego powrót do Madrytu latem ubiegłego roku zależał od „innych ruchów, które nie nastąpiły”. Jednocześnie zapewnił, że nigdy nie ukrywał swojego celu: „Pewnego dnia chcę wrócić do Madrytu”. Jeśli utrzyma taką dyspozycję, ma naprawdę spore szanse spełnić swoje założenie następnego lata.

Inną opcją Miguel Gutiérrez
Miguel Gutiérrez jest kolejną alternatywą, którą Real Madryt rozważa jako potencjalne wzmocnienie lewej strony obrony na przyszły sezon. Jego występy w barwach Girony bardzo podobają się Królewskim, choć Ancelotti wciąż ma wątpliwości co do jego postawy w defensywie, bo w meczach, które rozegrał w pierwszym zespole Realu pozostawił po sobie mieszanie uczucia w tym zakresie.

Defintywna decyzja zapadnie jednak po zakończeniu rozgrywek i to, co wydaje się coraz bardziej jasne, to fakt, że jeden gracz z tej dwójki, albo Fran, albo Miguel, będzie do dyspozycji Carletto w kadrze Realu Madryt na sezon 2023/24.