Planowe zwycięstwo koszykarzy
W 4. kolejce Euroligi Real Madryt pewnie pokonał Crveną zvezdę i zapisał na koncie drugie zwycięstwo. W tym momencie przekłada się to na miejsce w środku stawki.
Fot. Getty Images
Wszystko potoczyło się zgodnie z planem i Real Madryt dopisał do dorobku drugie zwycięstwo w Eurolidze. W pokonanym polu zostawił Crveną zvezdę, która po czterech kolejkach ma na koncie komplet porażek. Królewscy z dwoma wygranymi i dwoma porażkami zajęli miejsce w środku stawki, razem z broniącym tytułu Efesem oraz Barceloną. Niepokonane na tym etapie pozostają drużyny Fenerbahçe i Olympiakosu. Najlepszym graczem spotkania z Crveną zvezdą został Gabriel Deck, który do 12 punktów dodał 9 zbiórek i 5 asyst.
Pierwsza kwarta spotkania przebiegła całkowicie pod dyktando Realu Madryt. Królewscy od razu objęli prowadzenie i ani razu nie wypuścili go z rąk. Początkowo mieli trochę problemów ze zdobywaniem punktów, ale ośmiopunktowa seria przełożyła się na prowadzenie 21:7 i mecz zaczął się układać po myśli Chusa Mateo. Kluczowa była obecność na parkiecie Tavaresa. Crvena zvezda obawiała się wejść pod kosz i postawiła na rzuty z dystansu, gdzie brakowało jej skuteczności, więc różnica po pierwszej kwarcie wynosiła aż 15 oczek (25:10).
W drugiej kwarcie Serbowie otrząsnęli się z wcześniejszej niemocy i zaczęli walczyć o korzystny wynik. Dalej zupełnie nie układała im się gra pod koszem, ale zaczęły wpadać rzuty z dystansu. Do tego agresywna obrona Blancos przekładała się na liczne rzuty osobiste dla gości. Królewscy natomiast trochę się zgubili w ofensywie i ich przewaga zmalała do dziewięciu punktów (39:30).
Po zmianie stron Crvena zvezda zaatakowała i była w stanie zbliżyć się na dystans jednej akcji (44:42). Wtedy Real Madryt wziął się do roboty i serią 10:0 znów zostawił rywali w tyle. Problemem Królewskich były jednak straty, których przytrafiało się zbyt dużo. To pomogło Serbom dogonić gospodarzy na początku kwarty. Chus Mateo i jego podopieczni byli jednak w stanie się poprawić przed decydującą kwartą i wyjść na prowadzenie 54:44.
W koszykówce dziesięć punktów to strata do nadrobienia w trakcie jednej kwarty. Crvena zvezda podjęła taką próbę i była w stanie zredukować różnicę o połowę. Real Madryt jednak na więcej nie pozwolił. Kolejna seria 10:0 była niczym decydujący cios, po którym rywale nie potrafili się podnieść. Przewaga była znaczna, więc w końcówce na parkiecie mógł się pojawić Ndiaye, a Królewscy zapisali na koncie drugie zwycięstwo.
72 – Real Madryt (25+14+15+18): Abalde (6), Deck (12), Cornelie (7), Tavares (10), Musa (13), Causeur (2), Hezonja (0), Rodríguez (6), Poirier (5), Llull (0), Yabusele (11), Ndiaye (0).
56 – Crvena zvezda (10+20+14+12): Lazarević (2), Dobrić (8), Raduljica (0), Marković (2), Bentil (17), Holland (7), Vildoza (10), Mitrović (2), Lazić (0), Martin (8), Ivanović (0), Petrušev (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze