Całkowite zniknięcie
Eden Hazard po raz kolejny przepadł. Od 11 września i meczu z Mallorcą belgijski atakujący już ani razu nie wyszedł na boisko. W tym momencie ma na koncie tylko 158 minut.
Fot. Getty Images
Gdy wydawało się, że znów pojawiła się iskierka nadziei, ponownie bardzo szybko zgasła. Eden Hazard w wyjazdowym meczu z Celtikiem udowodnił swoim krytykom, że wciąż stać go na to, aby wejść na wyższy poziom i wobec kontuzji Karima Benzemy wziąć na swoje barki odpowiedzialność za grę ofensywną Królewskich. Udział przy bramce Luki Modricia i trafienie zamykające wynik spotkania w Glasgow miały być zwiastunami tego, że belgijski atakujący faktycznie zamierza wrócić. Po raz kolejny jednak wszystkie oczekiwania i nadzieje spełzły na niczym.
Kilka dni później Hazard wyszedł w pierwszym składzie na Mallorcę i zawiódł na całej linii. Wobec dosyć defensywnej postawy przyjezdnych z Balearów 31-latek nie potrafił odnaleźć się na pozycji środkowego napastnika i nie dał drużynie również tego, na co liczył Carlo Ancelotti – wejść z drugiej linii. Oczywiście po meczu włoski szkoleniowiec nie chciał dolewać oliwy do ognia i stanął w obronie swojego zawodnika: „Zrobił to, co powinien. Tak, myślę, że wykonał swoje zadanie”. Kolejne tygodnie pokazały jednak, że nie do końca tak było.
Całkowite zniknięcie
Od tamtej pory Hazard przepadł. Od 11 września i meczu z Mallorcą nie otrzymał już od swojego trenera ani jednej minuty. Na Lipsk w pierwszym składzie wyszedł Rodrygo, a gdy w drugiej połowie potrzebny był zmiennik, to Carletto postawił na Mariano. W derbowym starciu z Atlético ponownie od pierwszej minuty zagrał Rodrygo, a później w jego miejsce na murawie zameldował się Dani Ceballos. Później na spotkania z Osasuną i Szachtarem wrócił już Benzema. Najbardziej znamienne było jednak to, że gdy w meczu z Osasuną piłkarze Realu Madryt desperacko szukali zwycięskiej bramki, Ancelotti wolał postawić na Mariano niż na Belga. „Potrzebowałem napastnika, który mógłby nam pomóc w walce o górne piłki”, tłumaczył później Carletto.
Czas mija, a Hazard jest coraz dalej od spełnienia swojej obietnicy z majowego świętowania na Cibeles. „Mam za sobą trzy lata przepełnione wieloma kontuzjami… Ale w następnym sezonie dam z siebie dla was wszystko!”, krzyczał do uradowanych madridistas. Jesteśmy już jednak na dobre w październiku, zbliżamy się do mundialu, a Hazarda wciąż nie ma. W tym momencie jest piątym zawodnikiem w pierwszym zespole Królewskich z najmniejszą liczbą rozegranych minut – ze 158 minutami na koncie ma za sobą tylko Marco Asensio (73), Mariano (9), Álvaro Odriozolę (0) i Jesúsa Vallejo (0). Niedawno wyprzedzili go Andrij Łunin (180) i Ceballos (177).
Mimo wszystko AS zapewnia, że Hazard nawet nie rozważa opcji wypożyczenia do innego zespołu w trakcie najbliższego zimowego okienka transferowego. Jego kontrakt z Realem Madryt obowiązuje do 2024 roku i wydaje się, że niezależnie od okoliczności będzie chciał go wypełnić.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze