Advertisement
Menu
/ eurohoops.net

Musa: Transfer do Realu Madryt to nagroda za cierpliwość

Džanan Musa udzielił wywiadu portalowi Eurohoops. Opowiadał o swojej karierze i pierwszych wrażeniach po przenosinach do Realu Madryt.

Foto: Musa: Transfer do Realu Madryt to nagroda za cierpliwość
Fot. Getty Images

MVP Ligi Endesa, transfer do Realu Madryt, wielki występ na Eurobaskecie w reprezentacji Bośni i Hercegowiny… To jest najlepszy moment twojej kariery?
Na ten moment powiedziałbym, że tak. Wierzę w siebie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wierzę w moją grę, wierzę w to, jak mogę pomóc drużynie wygrywać i to jest dla mnie najważniejsze. Tak jak powiedziałeś, po Eurobaskecie i całym poprzednim sezonie podchodzę do obecnego sezonu z dużą pewnością siebie, dlatego wydaje mi się, że znajduje się w najlepszym momencie mojej kariery.

W poprzednim sezonie przeszedłeś też przez trudny moment po poważnym urazie tchawicy. Jak byłeś w stanie mentalnie się z tym tak szybko uporać, żeby zdążyć wrócić do gry przed końcem sezonu?
Myślałem tylko o powrocie do gry przed końcem sezonu. Doznałem kontuzji około 15 kwietnia, a sezon kończył się miesiąc później. W mojej głowie myślałem: „Nie chcę odchodzić w ten sposób”, ponieważ wiedziałem, że to był mój sezon MVP. Powiedziałem sobie, że ludzie zasługują na to, żeby zobaczyć mnie jeszcze raz w koszulce ich klubu. Chciałem zagrać przed nimi. Zrobiłem wszystko, co potrzebne, żeby wrócić i postarać się rozegrać ten ostatni mecz. Lekarze powtarzali nawet, że mogą mnie dopuścić do gry, ale po 15 maja. Wróciłem do treningów 9 czy 10 dni wcześniej i postawiłem sobie za cel rozegranie tego spotkania. Wszyscy mnie wtedy pytali: „Nie boisz się, że odnowisz sobie kontuzję?”, więc powiedziałem trenerowi, żeby dał mi grać cały mecz i wchodziłem pod kosz tak mocno, jak tylko mogłem (śmiech). Niezależnie od konsekwencji chciałem sobie i wszystkim udowodnić, że mogę grać na tym poziomie nawet po kontuzji. To mi bardzo pomogło wzmocnić moją pewność siebie, a co wydarzyło się na Eurobaskecie, to już wszyscy wiemy.

Nie wiem, czy cię dobrze zrozumiałem. Widziałeś siebie jako MVP jeszcze przed zakończeniem sezonu?
Tak, będąc szczerym, widziałem siebie. Byłem w zespole, który był po awansie z drugiej ligi i czułem, że na to zasługuję. Po wszystkich trudnościach, przez jakie przeszliśmy, zmianie trenera i to wszystko w niewielkim mieście. Wszystko potoczyło się w poprawny sposób moim zdaniem. To był niesamowity sezon, dlatego czułem, że na to zasługuję.

Prawda też jest taka, że w poprzednim sezonie zaskoczyłeś transferem do beniaminka Ligi Endesa. Przenosiny do Realu Madryt były nagrodą za cierpliwość?
Owszem. Mam teraz gęsią skórkę. Real Madryt jest jedną z największych drużyn na świecie, wliczając w to zespoły z NBA. Real Madryt jest Realem Madryt i reprezentowanie tego herbu jest wyjątkowym uczuciem. Czuję, że to jest nagroda za moją cierpliwość i za wszystko. Nie poszedłem do Breogánu dla pieniędzy. Poszedłem tam, żeby pomóc drużynie i oczywiście wygrywać, co jest najważniejsze. Jeśli zdobywałbym po 20 punktów, ale moja drużyna nie wygrywałaby meczów, nikt by o mnie nie mówił. Trzeba wygrywać spotkania, żeby zyskać rozgłos, więc dziękuję wszystkim moim kolegom, którzy bardzo mi pomogli przez cały poprzedni sezon. Tak jak powiedziałeś, to jest nagroda za cierpliwość, bez wątpienia.

Jak się zmieniłeś, od kiedy w wieku 19 lat zostawiłeś Europę, żeby odejść do NBA?
Bardzo się zmieniłem. Teraz jestem dojrzalszy, moja koszykówka się zmieniła i jestem bardziej cierpliwy podczas meczów. Oczywiście popełniam błędy, ale ogólnie moja koszykówka jest zupełnie inna niż wcześniej. Tak jak mówiłem, jestem o wiele dojrzalszy i bardziej przygotowany na wielkie drużyny niż cztery lata temu.

Myślisz, że gdybyś poczekał trochę dłużej i rozwijał się w Europie, byłbyś innym zawodnikiem?
(Śmiech) Tak, nie ma wątpliwości, że możemy o tym porozmawiać, ale…

Nigdy się nie dowiemy.
Tak, nigdy się nie dowiemy. Nawet w życiu nie spoglądam w przeszłość. Przeszłość to przeszłość, więc skupiam się tylko na Realu Madryt. Możemy dyskutować o tym, czy powinienem wtedy odchodzić, ale kiedy masz szansę na przenosiny do NBA i wszyscy ci mówią, że będziesz wybrany w pierwszej rundzie Draftu… Nigdy nie wiesz, co stanie się po sezonie. Poszedłem tam i stało się, co się stało. Mogłem mieć więcej szans, ponieważ cały pierwszy sezon spędziłem w G-League. W drugim sezonie grałem w 70% meczów, ale nie byłem na swojej pozycji. Byłem typem 3 and D, czekający w narożniku i broniący, ale to nie jest moja gra, jeśli mam być szczery. Musiałem się zaadaptować i to zrobiłem. Nie lubię winić innych za moje porażki. Być może wszystko mogło ułożyć się inaczej, ale jestem zadowolony, że mogę teraz tutaj być.

Mimo że byłeś MVP Ligi Endesa, nie mogłeś przypuszczać, że tak szybko będziesz pełnił tak ważną funkcję w ofensywie. O co cię prosił Chus Mateo?
Szczerze mówiąc, też tak nie sądziłem (śmiech). Nie myślałem tak, kiedy tu przychodziłem. To wielka drużyna i nigdy nie wiesz, czego możesz oczekiwać. Kiedy trafiasz do tak wielkiego klubu, nie wiesz, co się wydarzy. Nawet kiedy przechodzisz do mniejszego zespołu, to nie wiesz, czy spodobasz się trenerowi. Jednak w pierwszym dniu, kiedy graliśmy sparing z Unicają, zdobyłem 30 punktów i trener mi powiedział: „Rób dalej to, co potrafisz”. Uwierzyłem w niego i poczułem jego wsparcie, tak jakby był moim starszym bratem albo ojcem. To jest coś, co czułem tylko wobec Paco Olmosa, kiedy trenował Breogán. Utrzymywałem z nim podobne relacje, a kiedy tutaj przychodziłem, nie wiedziałem, że mogę się spodziewać tego samego. Chus jest niesamowitą osobą na boisku i poza nim. Powiedział mi, żebym po prostu grał swoją koszykówkę, żebym wierzył w siebie, w moich kolegów, żebym im pomagał. Oczywiście czasami na mnie krzyczy, ale to tylko dla mojego dobra. Jestem zadowolony, że jest moim trenerem i mam nadzieję, że będzie nim przez długi czas.

Co musisz zrobić, żeby powiedzieć, że odniosłeś sukces w Realu Madryt?
Wygrać wszystko. Kiedy przychodzisz do Realu Madryt, musisz wiedzieć, że to jest klub z kulturą zwycięzcy. Jedynym sposobem na odniesienie sukcesu tutaj jest wygrywanie meczów i zdobywanie tytułów. Kiedy widzisz całe otoczenie – treningi, halę – kibice oczekują, że będziemy wygrywać. To jest moje spojrzenie na odniesienie sukcesu tutaj, wygranie wszystkiego.

Wiele razy powtarzałeś, że jesteś dobrym kolegą Luki Dončicia. Dał ci jakąś poradę dotyczącą klubu albo miasta?
Rozmawialiśmy nawet wcześniej, kiedy byłem w Cedevicie i kiedy byliśmy na programie wymiany dla młodych zawodników w New Jersey. Kiedy on był w Realu Madryt, a ja w Cedevicie, to oglądałem jego mecze. Zaskakiwało mnie to, jak młody jest i w jaki sposób gra w tak wielkim klubie. Kiedy przyszedłem tutaj, zdałem sobie sprawę, że Real Madryt poświęca dużo uwagi młodym zawodnikom i daje im szanse. Luka opowiedział mi wiele rzeczy o Madrycie, o wielkości klubu i pozostałych rzeczach. O niektórych nie mogę mówić, ale to wszystko pozytywne kwestie.

Po ostatnim doświadczeniu z tymi rozgrywkami masz ochotę na udowodnienie swojej wartości w Eurolidze?
Oczywiście, każdy zawodnik chce udowadniać swoją wartość. Większość zawodników powtarza, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Każdy dzień jest dla ciebie testem, szczególnie tutaj, gdzie istnieje kultura zwycięzców. Czasami nie będziesz tym najlepszym, czasami będziesz, ale kiedy masz 12 utalentowanych zawodników, tak jak tutaj, chodzi o wygrywanie. Ale nawet indywidualnie chcesz udowodnić, że możesz grać na wyższym poziomie.

Biorąc pod uwagę twój talent, przez co nie udało ci się w Efesie?
Myślę, że to jest pytanie do trenera Atamana. Pracowałem tak jak tutaj. Przyszedłem z NBA i grałem po 8 czy 9 minut przez cały sezon w Eurolidze. Też nie do końca wiem, dlaczego tak było. Jednak szanuję to i Efes zdobył dwie Euroligi z rzędu, za co im gratuluję. Nie mogę nic powiedzieć, ponieważ nie grałem, a oni wygrywali. Życzę im wszystkiego najlepszego. Nie zadziałało to dla mnie ani dla nich, ale oni są wielką instytucją.

Myślisz, że ci, którzy w ciebie wątpili, teraz żałują?
O to trzeba zapytać ich. Teraz jestem bardzo szczęśliwy tutaj. Nie byłem tak szczęśliwy od… Rozmawiałem o tym z rodziną kilka dni temu i być może po przyjściu do Breogánu po raz pierwszy w karierze budziłem się szczęśliwy. Czuję pozytywne emocje, idąc pracować, grając w meczach i wygrywając je. Jestem szczęśliwy, że mogę tutaj być. Jeśli ktoś we mnie wcześniej nie wierzył, to jego sprawa. Ja jestem szczęśliwy i mam nadzieję, że tak będzie dalej.

Na koniec. Widziałem, że bardzo dobrze się dogadujesz z Mario Hezonją i na Twitterze nazywają was The Splash Brates.
Nieźle (śmiech). Trzeba zapytać Mario. Mnie podoba się Los Brates, ale Splash Brates nie brzmi źle.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!